"Potrzebował swojego człowieka". Rola "kucharza Putina"
Jewgienij Prigożyn jest określany jako "kucharz Putina". Skąd wziął się pseudonim twórcy Grupy Wagnera? - On zaczynał jako bandyta. Całe lata 80. przesiedział w więzieniu. W latach 90. zarządzał siecią punktów z hot-dogami. Na tym się dorobił. Otworzył dwie luksusowe restauracje w Sankt Petersburgu, mieście Władimira Putina. Jedno z tych miejsc stało się ulubionym lokalem młodego wówczas Putina - mówił w programie "Newsroom WP" dr Jakub Benedyczak z Nowej Europy Wschodniej. - Zabierał tam różne delegacje, przestępców i kolegów. Nawet gdy został prezydentem, do restauracji Prigożyna zapraszał Jacquesa Chiraca i George'a W. Busha. On zaczął szybko zdobywać kontrakty na cateringi. Wszedł w biznes śmieciowy. Zaczął dostarczać catering do ministerstwa obrony. Ktoś wymyślił, że on może wykonywać zadania państwowe. Pierwszym zadaniem było utworzenie farmy trolli: ingerowanie w protesty w Katalonii, Brexit i wybory w USA. Ktoś inteligentniejszy od Prigożyna wymyślił atakowanie demokracji z farm trolli. Prigożyn miał je prowadzić. Putin potrzebował swojego człowieka, który będzie kontrolował. To człowiek niezbyt inteligentny, ale okrutny. Trzymał za twarz pracowników, inwigilował ich i płacił marne pieniądze. Gdy się w tym sprawdził, to ten sam model przeniesiono na Grupę Wagnera - dodał ekspert.