Poszukiwany przez Rosję Ahmed Zakajew jest na wolności
Warszawski sąd oddalił wniosek prokuratury o czterdziestodniowy areszt wobec szefa emigracyjnego rządu Czeczenii Ahmeda Zakajewa. Zakajew poszukiwany jest przez Rosję międzynarodowym listem gończym w związku z zarzutami o terroryzm.
17.09.2010 | aktual.: 18.09.2010 05:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Polska jest krajem braterskim Czeczenii"
Zakajew po godz. 23.00 przyjechał na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego w Pułtusku. Witany okrzykami "Wolna Czeczenia" i "Allah Akbar" wszedł na salę, w której odbywa się spotkanie.
Przed rozpoczęciem oficjalnego przemówienia, powiedział, że zatrzymując go, polska prokuratura reprezentowała interesy strony rosyjskiej.
- Polska to kraj, który w ciągu ostatnich kilkunastu lat poświęcał najwięcej uwagi czeczeńskiej tragedii ze wszystkich krajów Europy. Można powiedzieć, że Polska stała się krajem braterskim wobec Czeczenii, za co dziękuję polskim władzom i wszystkim Polakom - powiedział Zakajew do delegatów kongresu.
Podkreślił, że był przekonany, że władze polskie nie odstąpią od swoich demokratycznych wartości i nigdy nie odejdą od zasady nadrzędności prawa.
- Policjanci i prokuratorzy - wszyscy zachowali się wyłącznie życzliwie. Oni wszyscy rozumieli, że są zobowiązani do działań, które wykonują. I ja rozumiałem, że robią to z obowiązku - zaznaczył Zakajew.
Relacjonując swoje przesłuchanie, powiedział, że warszawska prokuratura próbowała przeanalizować wszystkie materiały, które zdążyła nadesłać strona rosyjska.
- Wszystkie zarzuty były praktycznie tymi samymi, które Rosjanie przysłali do Danii i Wielkiej Brytanii. Dotyczyły one zabójstwa, terroryzmu, porwania i tego, że wspólnie z Asłanem Mashadowem rozpętałem rebelię przeciwko państwu rosyjskiemu w celu terytorialnej dezintegracji - mówił szef emigracyjnego rządu Czeczenii.
Zakajew określił powód swojego zatrzymania jako "absolutnie polityczny". - Zatrzymanie odbyło się dlatego, że mówimy o przestępstwach, których dopuściła się Rosja w ciągu ostatnich 20 lat i będziemy o tym mówić dopóki żyjemy; dlatego Rosja próbuje nas kneblować - podkreślił.
Zanim Zakajew rozpoczął przemówienie, Kongres Czeczenów minutą ciszy uczcił wszystkich, którzy zginęli w walce o wolność Czeczenii.
Sąd: Zakajew jest uchodźcą
- Zastosowanie wobec Zakajewa tymczasowego aresztowania w postępowaniu ekstradycyjnym nie jest dopuszczalne, prowadziłoby w sposób oczywisty do naruszenia prawa obowiązującego Rzeczpospolitą Polską - mówił sędzia Piotr Schab w ustnym uzasadnieniu decyzji.
Dodał, iż "faktem niekwestionowanym jest udzielenie Zakajewowi statusu uchodźcy przez Wielką Brytanię - przyznanie mu prawa azylu przez władze tego kraju wynika niezbicie z przedłożonemu sądowi dokumentu podróży".
- Konsekwencje te, w przekonaniu sądu, polegają zaś na konieczności respektowania przez władze polskie powyższego rozstrzygnięcia Wielkiej Brytanii - uzasadnił sąd. Wskazał, iż "niepodważalne jest, że decyzja władz jednego z państw członkowskich skutkuje w tej mierze odpowiedzialnością całej Unii Europejskiej".
Sędzia argumentował także, iż zgodnie z zapisami polskiej ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP władze mają powinność odmówić statusu uchodźcy cudzoziemcowi, jeżeli uzyskał on ten status w innym państwie. - Nie ulega przez to wątpliwości, że wolą polskiego ustawodawcy jest honorowanie ochrony uchodźców, która wynika z decyzji innego państwa - mówił.
Postanowienie oznacza, że Zakajew na wolności będzie czekał na decyzję w sprawie swojej ekstradycji.
Obrońca Zakajewa mec. Radosław Baszuk powiedział, że zgadza się z uzasadnieniem sądu i uważa je za logiczne. - Najważniejsze jest to, że sąd odmówił aresztowania - dodał. Według mecenasa na uwagę zasługuje również fakt, iż wobec jego klienta sąd nie zastosował żadnych środków zapobiegawczych.
Ogłoszenie decyzji sądu w sprawie Zakajewa opóźniło się z powodu krótkiej przerwy ogłoszonej z powodu wniosku zgłoszonego przez dziennikarzy. Przedstawicielom mediów, którzy zostali wpuszczeni do budynku sądu, odebrano do depozytu wszystkie urządzenia nagrywające i telefony komórkowe. Dopiero po interwencji dziennikarzy sędzia ogłosił przerwę i nakazał udostępnienie mediom urządzeń nagrywających. Na sali sądowej obowiązywał jedynie zakaz filmowania i wykonywania zdjęć.
Owacje na stojąco
Wizyta Zakajewa w Polsce związana jest ze Światowym Kongresem Narodu Czeczeńskiego w Pułtusku. - Kongres Czeczenów nie ma nic wspólnego z terroryzmem - mówił Zakajew tuż po wyjściu z warszawskiego sądu.
Zgromadzeni na kongresie w Pułtusku delegaci, przedstawiciele mediów i służba ochrony zareagowali na tę informację owacjami na stojąco. - Jestem niesamowicie szczęśliwa - powiedziała jedna z organizatorek spotkania, Anna Kuhn.
Prokuratura: wnioskowaliśmy o areszt, bo zarzuty są poważne
Rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska mówiła, że o wniosku o areszt zadecydowała waga zarzucanego Zakajewowi czynu i jego charakter.
Dodała, iż decyzję w sprawie ewentualnego złożenia odwołania od decyzji sądu prokuratura podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia, najwcześniej w poniedziałek.
Zakajew jest ścigany przez Rosję międzynarodowym listem gończym w związku z zarzutami o terroryzm. Policja zatrzymała Zakajewa w piątek rano, po czym był on przez kilka godzin przesłuchiwany przez prokuraturę.
Honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkerii Adam Borowski podkreślał, że w chwili zatrzymania przez policję Zakajew był w drodze do prokuratury. Zdaniem Borowskiego policja uniemożliwiła realizację umowy między Zakajewem a prokuraturą zakładającą dobrowolne stawienie się czeczeńskiego polityka u polskich śledczych. "Zwycięstwo wolnego świata nad preparowanymi materiałami"
- To zwycięstwo wolnego świata nad preparowanymi materiałami Rosji. Jestem szczęśliwy, że bojownik o wolność Czeczenii, że człowiek, który walczył z bronią w ręku o wolność swojej ojczyzny i nigdy nie splamił się działalnością terrorystyczną, wychodzi z polskiego sądu i będziemy mogli go za chwilę gościć i będzie mógł pojechać na Kongres Narodu Czeczeńskiego - mówił Borowski po decyzji sądu.
Wyraził nadzieję, że Zakajew jeszcze tego dnia zabierze głos na Kongresie. - Kongres nie jest więźniem regulaminu i planów, z pewnością tam wszyscy czekają, są tam posłowie i senatorowie, na pewno Zakajew tam będzie i na pewno do późnych godzin nocnych będzie trwała dyskusja na temat niepodległości Czeczenii i zakończenia konfliktu na Kaukazie.
- Rosyjskie działania nie utrudnią dobrego zakończenia Kongresu - podkreślił Borowski.
Borowski powiedział, że przyjazd Zakajewa na kongres jest teraz "najwyższym priorytetem". - Gdyby Zakajew został tymczasowo zatrzymany na 40 dni, tak jak wnioskowała prokuratura, to byłoby to ogromny skandal - zaznaczył.
- To jest to, czego oczekiwaliśmy od polskiego sądu. Jest to sprawiedliwa decyzja - powiedział minister spraw zagranicznych emigracyjnego rządu Czeczenii Usman Ferzauli. - Gratuluję narodowi polskiemu, że demokratyczne wartości mimo wszystko wygrały. Mam nadzieję, że Polska nadal będzie podążać w tym kierunku - podkreślił.
- Możemy odetchnąć z ulgą i powiedzieć, że mamy przyzwoite sądy, gdyż jakikolwiek inny werdykt byłby po prostu szokujący i niesprawiedliwy - podkreślił wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski, który uczestniczy w kongresie.
Jego zdaniem, gdyby wobec Zakajewa zastosowano tymczasowy areszt świadczyłoby to o "niewyobrażalnej zależności" Polski od Rosji. - Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Gdyby nie było tego incydentu, to ten kongres nie przyciągnąłby tylu dziennikarzy - powiedział Romaszewski.
Decyzja sądu nie była zaskoczeniem
Politycy PO, SLD i PSL nie byli zaskoczeni decyzją sądu. W ocenie Karola Karskiego (PiS) działania policji i prokuratury były robione tylko na pokaz, by przypodobać się Rosji.
Wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Robert Tyszkiewicz (PO) powiedział, że spodziewał się takiej decyzji sądu w sprawie Zakajewa. Jak zaznaczył, "polski sąd podjął decyzję tożsamą z tymi podejmowanymi przez sądy w innych krajach UE - Danii i Wielkiej Brytanii".
Przypomniał, że Wielka Brytania przyznała Zakajewowi status uchodźcy politycznego. - Należało oczekiwać, że polski sąd podejmie taką decyzję - dodał Tyszkiewicz.
Również poseł SLD Ryszard Kalisz oczekiwał takiej decyzji sądu. - Moja reakcja była spokojna, gdyż spodziewałem się tego - podkreślił. Jak zaznaczył, sąd uznał, że nie ma potrzeby stosowania tymczasowego aresztu wobec Zakajewa.
Polityk SLD dodał, że teraz będzie prowadzona procedura ekstradycyjna, ale - jak podkreślił - przewiduje, że sąd polski, podobnie jak w Danii i Wielkiej Brytanii, "nie zgodzi się na wydanie Zakajewa do Rosji". - Lewica jest przeciwko wydawaniu Zakajewa stronie rosyjskiej - zaznaczył.
Także poseł PSL Eugeniusz Kłopotek uważa, że decyzja sądu jest bardzo rozsądna, gdyż daje wszystkim stronom trochę "potrzebnego czasu do namysłu". Zdaniem Kłopotka, sprawa Zakajewa jest bardzo delikatna i trudna dla Polski, więc należy komentować ją bardzo powściągliwie.
- Czas jest najlepszym lekarstwem, bo pomoże podjąć dobrą decyzję - dodał polityk ludowców.
Z kolei wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski (PiS) skrytykował w rozmowie piątkowe działania prokuratury i policji. - Wydaje się, że postępowanie policji, jak i prokuratury miało niestety charakter działań politycznych - ocenił.
- Wygląda na to, że miano świadomość, iż żaden niezawisły sąd nie aresztuje pana Zakajewa. Po prostu na pokaz dla Rosji robiono jak najwięcej - podkreślił.
Według Karskiego, orzeczenie sądu wynika z tego, że Zakajew jest osobą, która nie chciałaby utrudniać postępowania. - Zatrzymano na cały dzień emigracyjnego premiera Czeczenii i uniemożliwiono mu wzięcie udziału w kongresie - stwierdził poseł.
"To ewenement"
Oddalenie przez warszawski sąd wniosku prokuratury o aresztowanie Zakajewa b. minister sprawiedliwości, prof. Zbigniew Ćwiąkalski, uznał za "ewenement".
- Nie znam przypadku, by ktoś był zatrzymany ze względu na list gończy, a sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o areszt. Nie potrafię powiedzieć, czym kierował się sąd, oddalając wniosek prokuratury - dodał adwokat i profesor.
- Kodeks postępowania karnego nie przewiduje sytuacji, gdy status uchodźcy powoduje, by list gończy tracił moc - zauważył Ćwiąkalski. - Wydawało mi się, że właściwe jest postępowanie ekstradycyjne, jednak sąd nie przystąpił do merytorycznego rozpoznania sprawy - zauważył.
Zastrzegł jednak, że nie znając uzasadnienia sądu, ma za mało informacji, by ustosunkować się merytorycznie do jego decyzji.
"Status uchodźcy nie musiał być uwzględniony"
- To, że ktoś posiada w danym kraju status uchodźcy, nie oznacza, że inne państwa Unii Europejskiej muszą to uwzględnić - ocenił Łukasz Chojniak, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, komentując decyzję sądu.
- Fakt, że Zakajew posiada status uchodźcy w Wielkiej Brytanii, nie jest wiążący dla polskiego sądu i nie wymusza takiego samego traktowania w całej Unii Europejskiej - powiedział Chojniak.
Podkreślił jednak, że Polska mogłaby odmówić wydania Zakajewa, jeśli da się wykazać, że w Rosji mógłby mieć nierzetelny proces.
W jego ocenie - choć, jak zaznaczył, nie zna uzasadnienia decyzji sądu i są to tylko jego przypuszczenia - materiał dowodowy przedstawiony przez Rosję nie przekonał sądu. - Gdyby był silny materiał dowodowy, to mimo posiadania statusu uchodźcy w Wielkiej Brytanii Zakajew nie mógłby liczyć na taką decyzję polskiego sądu - powiedział Chojniak.
Jak dodał, były to zapewne te same materiały, które Rosjanie przedstawiali wcześniej, próbując doprowadzić do ekstradycji Zakajewa w innych krajach. Podkreślił, że Rosja może powielać te próby, jednak jeśli nie pojawią się nowe, mocne dowody, raczej nie spotkają się one z przychylnością.
Zdaniem Chojniaka, gdyby kwestia posiadania statusu uchodźcy w innym kraju była wiążąca, w ogóle nie można byłoby wszczynać procedury ekstradycyjnej. - Pamiętajmy też, że Wielka Brytania, przyznając status uchodźcy, mogła dysponować innym materiałem dowodowym niż ten przedstawiony Polsce - zaznaczył.
- Po tej decyzji sądu pan Zakajew może do Polski spokojnie przyjeżdżać, swobodnie poruszać się po Polsce lub opuścić nasz kraj - dodał Chojniak.