Posłanka Kinga Gajewska przesłuchana. Śledczy sprawdzają jej oświadczenie majątkowe

Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, posłanka została w tej sprawie przesłuchana - w charakterze świadka.

Kinga Gajewska oraz Arkadiusz Myrcha, politycy KO
Kinga Gajewska oraz Arkadiusz Myrcha, politycy KO
Źródło zdjęć: © East News | Filip Naumienko/REPORTER
Szymon Jadczak

14.12.2024 10:12

Informację w sprawie wszczęcia śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki Gajewskiej potwierdził w korespondencji z Wirtualną Polską rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Piotr Skiba.

Śledczy badają, czy polityczka złożyła nieprawdziwe oświadczenie majątkowe - bez nieruchomości w podwarszawskiej miejscowości Błonie. Jak wynika z odpowiedzi prokuratury, śledczy na razie gromadzą i analizują niezbędną dokumentację. Gajewska została na ten moment przesłuchana w charakterze świadka.

Nieprawidłowości w oświadczeniach Gajewskiej dotyczą domu w Błoniu, który posłanka otrzymała od rodziców w ramach darowizny w sierpniu 2023 roku. Zgodnie z przepisami miała 30 dni na zgłoszenie tego faktu do rejestru korzyści prowadzonego przez marszałka Sejmu. Tymczasem zrobiła to dopiero po 392 dniach, już w obecnej kadencji parlamentu - co opisała Wirtualna Polska. To naruszenie art. 35a Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, co może skutkować odpowiedzialnością karną.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rejestr korzyści to publiczny dokument, który ma zapewniać przejrzystość działań parlamentarzystów i unikanie konfliktu interesów. Posłowie mają obowiązek zgłaszania w nim wszelkich darowizn, wyjazdów czy usług finansowanych przez osoby trzecie. Gajewska zaznaczyła, że dom był ujęty w jej corocznych oświadczeniach majątkowych, ale - jej zdaniem - rejestr korzyści działa na innych zasadach.

W śledztwie badany też wątek 40 tys. zł

Śledztwo objęło także wątek 40 tys. zł, które Gajewska otrzymała jako darowiznę od swojego męża - wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy.

W rejestrze korzyści posłanka nie wskazała daty przekazania pieniędzy, co jest kluczowe z punktu widzenia przepisów. Zgodnie z prawem miała na to 30 dni od momentu otrzymania środków. Dopiero po medialnych pytaniach Myrcha przyznał, że darowizna miała miejsce latem 2024 roku, ale nie podał dokładnej daty, zasłaniając się ochroną prywatności.

Temat ujawnił analityk Radosław Karbowski, który regularnie bada publicznie dostępne rejestry. To on zwrócił uwagę, że małżeństwo Gajewska-Myrcha korzysta z sejmowych dodatków na wynajem mieszkania w Warszawie, pomimo posiadania domu w miejscowości Błonie, położonej 30 km od stolicy. Każdy z nich otrzymuje dodatek w wysokości 4 tys. zł miesięcznie.

Prokuratura bada, czy działania posłanki mogły mieć charakter celowego zatajania informacji.

W rozmowie z Wirtualną Polską Gajewska komentuje sprawę. - Otrzymałam od męża 40 tys. zł po prostu na wykończenie domu. Stwierdziliśmy, że skoro mamy rozdzielność majątkową, to najlepiej będzie zrobić to w formie darowizny - przypomina.

- Następnego dnia (po otrzymaniu darowizny - red.) złożyłam stosowną deklarację do urzędu skarbowego. Chcieliśmy, aby wszystko było nieskazitelnie przejrzyste. Moją winą jest to, że około miesiąca spóźniłam się z wpisaniem takiej czynności do rejestru korzyści. Kiedy się zorientowałam, to założyłam dokument z własnej inicjatywy - przekonuje.

- Rejestr korzyści jest niezwykle istotny z punktu widzenia działalności korupcyjnej i taka jest intencja jej uzupełniania. W moim przypadku doszło po prostu przeoczenia zwykłej darowizny małżeńskiej - takiej, którą robią tysiące Polaków. Uważam, że każdy jest równy wobec prawa i powinien ponosić konsekwencje za swoje działanie lub przeoczenia. Jeśli prokuratura stwierdzi, że dopuściłam się uchybienia, to będę musiała ponieść ten ciężar - mówi.

Jak dodaje, "nie ma żadnego znaczenia, jaką funkcję sprawuje mój mąż". - Nie powinien ani wpływać, ani komentować spraw, które dotyczą jego rodziny podczas toczącego się postępowania - mówi.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kinga gajewskaarkadiusz myrchaprokuratura
Wybrane dla Ciebie
Poznaj lepiej KPO
Urszula Woźniak
Komentarze (144)