Posłanka Iwona Arent poszła na grzyby. Dowodzi, że to dowód na demokrację w Polsce
Posłanka PiS Iwona Arent zrobiła przerwę w kampanii wyborczej i wybrała się na grzyby. Chwaląc się bogatym zbiorem, nie omieszkała przy okazji dowieść, że grzybobranie to dowód na kwitnącą w naszym kraju demokrację.
30.09.2019 | aktual.: 30.09.2019 15:58
"Jak dobrze, że w Polsce możemy sobie spokojnie zbierać grzyby. W Holandii zbieranie grzybów jest zabronione i można za to dostać karę nawet 4100 euro albo 1 miesiąc więzienia... Gdzie jest większa demokracja i wolność panie Timmermans?" - napisała na swoim profilu na Twitterze posłanka PiS Iwona Arent. Post opatrzyła swoim zdjęciem z wiadrem pełnym grzybów.
No, cóż to fakt, że grzybiarze w Polsce mają o wiele więcej miejsc, w których ze spokojem mogą oddawać się swojej pasji, niż Holendrzy u siebie. Wbrew temu, co pisze posłanka, są bowiem w Holandii miejsca, gdzie grzyby zbierać wolno. Za grzybobranie na innym terenie rzeczywiście grozi wysoki mandat.
Ale i u nas, tak jak w Holandii, można dostać mandat za zbieranie grzybów. Przypomnijmy bowiem, że są gatunki grzybów, które znajdują się pod ochroną, takie jak np. borowik królewski czy niektóre gatunki maślaków. Za ich zbieranie możemy zapłacić nawet 500 zł mandatu. Mandat grozi nam także za niszczenie grzybni, runa leśnego czy zbieranie grzybów na terenie rezerwatu.