Posłanka, do lekarzy "Niech jadą!". Mądrala, bo posłowie mają opiekę lekarską za ponad milion

Już wiadomo dlaczego posłance Józefie Hrynkiewicz tak łatwo było podsumować debatę o proteście młodych lekarzy okrzykiem "niech jadą" (w domyśle za granicę). Skandaliczne słowa padły, gdy na mównicy wspomniano o groźbie emigracji mało zarabiających w Polsce lekarzy rezydentów. Tymczasem posłowie nie muszą przejmować się protestem lekarzy. Mają doktora, gabinet i karetkę na zawołanie.

Posłanka, do lekarzy "Niech jadą!". Mądrala, bo posłowie mają opiekę lekarską za ponad milion
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski

Rachunek wynosi dokładnie 1,267 miliona złotych - ujawnił internauta z Twittera o pseudonimie Dane Publiczne.

Umowa dotyczy opieki medycznej zapewnionej podczas posiedzeń Sejmu. Posłowie mają do dyspozycji w pełni wyposażoną karetkę pogotowia z lekarzem. To nie wszytsko, na specjalnych warunkach mają zapewnioną opiekę medyczną w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie.

Oto przykład: Niedawno głośno było o problemach zdrowotnych Pawła Kukiza. Poseł opisał swój pobyt w szpitalu - oczywiście MSWiA. „Będę żył, czuję się coraz lepiej, bronchoskopia nie wykazała nowotworu a pani doktor pochwaliła, że przeszedłem te badania bardzo dzielnie” - napisał na Facebooku. Trafił do szpitala ze względu na zmiany miażdżycowe i niewydolność oddechową. Rzekomo miał nie być wyjątkowo traktowany, czego dowodem było zdjęcia śniadania: kromka chleba, dwa plasterki wędliny masło i garść makaronu. A jednak był. Według serwisu internetowego kolejki.nfz.gov.pl czas oczekiwania na przyjęcie na oddział chorób płuc wynosi w Warszawie od 23 do 72 dni.

Odciąć ich od służby zdrowia

- Dlaczego politykom tak słabo wychodzi reformowanie służby zdrowia? Bo sami nie znają jej problemów. Mają gabinet w Sejmie, karetkę do dyspozycji, w razie czego bez czekania w kolejce przyjmie ich szpital MSWiA w Warszawie - mówi dr Zdzisław Szramik, działacz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Gdyby polityków wyjąć na chwilę z tego kokona, od razu zyskaliby niezbędną świadomość - dodaje.

Dr. Szramik, ginekolog z Jarosławia, popiera protest rezydentów. 11 lat temu sam wywołał ogólnopolski strajk lekarzy po którym szpitalo zwiększono wartość kontraktów na leczenie. Jego zdaniem posłowie doświadczyliby tego o czym dziś mówią rezydenci. "Zdajesz sobie sprawę, że twoja praca polega na rozwiązywaniu problemów za pomocą przylepca i bandaża" - pisał jeden z rezydentów.

Tak myślą politycy

- Zlecono mi dyżur na oddziale noworodkowym z 40 dzieciakami. W razie problemów nie ma nawet USG. To znaczy jest aparat, ale szpital nie zatrudnia na dyżurze specjalisty. Zrób sobie sam pacjencie - napisał do WP inny z protestujących rezydentów. - W takich warunkach odpowiedzialność zwala się na niedoświadczonych lekarzy - dodał. Takimi historiami protestujący sypią jak z rękawa. Dlatego wśród ich żądań jest nie tylko podniesienie płac (po ostatniej podwyżce w 2009 roku wynoszą około 3500 brutto miesięcznie ale również nakładów na ochronę zdrowia z budżetu państwa. Miały by one wzrosnąć do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata. To ich zdaniem przełoży się zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy, ale w konsekwencji.

Dopiero dziś Komitet Stały Rady Ministrów przyjął projekt ustawy w sprawie podniesienia nakładów na służbę zdrowia do 6 procent PKB. Wcześniej zdrowie nie było priorytetem tego rządu. Opisywaliśmy, że pierwszeństwo w kolejce po dochody w budżecie miał Antoni Macierewicz i jego armia. Dlatego po podwyżkach w 2017 roku starszy szeregowiec, operator działa w czołgu Leopard zarabia właśnie tyle, co rezydent po 6-letnich studiach oraz 13 miesiącach stażu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
budżetposłowiesłuzba zdrowia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)