Poseł Zapałowski o Polonii

Tygodnik Angora drukuje wywiad z posłem Andrzejem Zapałowskim (Koalicja dla Polski):

21.11.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

(A): Czy Polonia żyjąca u naszych najbliższych sąsiadów ma takie same prawa jak ich mniejszości w naszym kraju?

(AZ): Najlepiej jest opierać się na faktach. Ambasador Ukrainy w Polsce uczestniczył w uroczystościach ku czci UPA. Jednocześnie przed kilku miesiącami we Lwowie na ścianie polskiej szkoły numer 10 odsłonięto tablice i popiersie upamiętniające Romana Szuchewycza, dowódcy batalionu SS, który Polakom kojarzy się z biologiczną eksterminacją naszego narodu. W czerwcu w Mościskach na dziedzińcu polskiej szkoły numer 2 ustawiono kilkumetrowy krzyż upamiętniający domniemane ludobójstwo Ukraińców wyrządzone przez Polaków. Czy wyobraża pan sobie, żeby polskie władze w podobny sposób postępowały z mieszkającymi tu Ukraińcami? Od razu wywołałoby to międzynarodową aferę. Tymczasem nasz rząd milczy.

- Zachodnia Ukraina to specyficzny teren. Trudno w naszej części Europy spotkać podobne nasilenie nacjonalizmu.

- Dobrze, niech będzie inny przykład. Najbardziej skonsolidowaną organizacją polską na Wschodzie jest Związek Polaków na Białorusi. Tymczasem białoruskie władze, konkretnie urzędnicy ministerstwa mniejszości narodowych, podejmowały działania mające na celu rozbicie tej organizacji, stworzenie wielu alternatywnych i słabszych. Czy słyszał pan, żeby w podobny sposób zachowywał się chociaż jeden polski urzędnik?

- A Litwa?

- Na Litwie polskie organizacje nie mogą się porozumieć głównie z powodu swoich liderów, z których wielu ma tajemnicze życiorysy. Jest publiczną tajemnicą, że byli współpracownikami radzieckich służb specjalnych. Na Ukrainie jedną z silniejszych polskich organizacji zakładali legitymujący się polskimi korzeniami wyżsi oficerowie Armii Czerwonej. Nie można z góry ich przekreślać, ale wątpliwości pozostają.

- Stosunki prezydentów Polski i Ukrainy są wręcz wzorcowe, jak więc możliwe jest, żeby dochodziło do wymienionych przez pana incydentów?

- To nie ma żadnego przełożenia. Polityczną tradycją Wschodu jest to, że deklaracje władz centralnych nie przekładają się na działania na niższych szczeblach.

- Po wielu latach podobno na lepsze zmienia się sytuacja w Czechach?

- Raczej na Zaolziu. Za kilka dni odbędą się wybory samorządowe i po raz pierwszy wszystkie polskie organizacje idą w jednym bloku. Jeżeli wszyscy mieszkający tam Polacy oddadzą swoje głosy na nasz blok, to ludność polska będzie tam rządzić. Podobne szanse stoją przed Polakami na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)