Poruszony Michał Boni mówi o ekshumacjach. Pada słowo "przepraszam"
- Trzeba powiedzieć "przepraszam" za to, jaka była skala pomyłek - stwierdził europoseł Michał Boni, który brał udział w organizacji pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak twierdzi, Jarosław Kaczyński widział ciało brata złożone w trumnie i "nie było żadnych sugestii". Wyraźnie poruszony polityk rozmowę o bulwersujących odkryciach ekshumacyjnych kończył ze łzami w oczach.
02.06.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:11
- To wraca w snach, to wraca w dramatach. To nie jest takim... to nie są takie sprawy, nad którymi można przejść tak sobie, tak. Bo myśmy wtedy, wykonując te zadania, nie byli tylko urzędnikami, tylko byliśmy także ludźmi i przyjaciółmi wielu osób, które zginęły - mówił łamiącym się głosem na antenie TOK FM Michał Boni.
Europoseł PO był członkiem Międzyresortowego Zespołu ds. koordynacji działań podejmowanych w związku z tragicznym wypadkiem lotniczym pod Smoleńskiem i odpowiadał m.in. za organizację pogrzebów ofiar.
- Trzeba powiedzieć "przepraszam" za to, jaka była skala pomyłek. Większość rzeczy była wykonywana przez Rosjan, myśmy tam byli gośćmi. Przepisy mówią wyraźnie, kto za co odpowiada - stwierdził Boni.
Polityk tłumaczył, że w tamtym momencie trudno było namawiać "zrozpaczone rodziny" do wstrzymania się z pogrzebami. - To jest kulturowy, emocjonalny element jakiegoś zamknięcia. Dziś, po 7 latach, możemy powiedzieć, że może pogrzeby trzeba było wstrzymać - mówił.
Prezes PiS widział ciało brata
- Jarosław Kaczyński, ustami pana Sasina (w 2010 r. wiceszefa kancelarii prezydenta - red.) poprosił o otwarcie trumny swojego brata, co nastąpiło w nocy z 12 na 13 kwietnia w asyście prokuratora i Inspekcji Sanitarnej. Wykonano wszystkie godne czynności związane z ciałem śp. Lecha Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński widział to ciało i nie było żadnych sugestii - powiedział Boni, komentując odkrycie w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego fragmentów ciał dwóch innych osób. Dodał, że Jarosław Kaczyński prosił, by zamienić trumnę brata, "co również zostało wykonane".
Dopytywany, czy w kwietniu 2010 r. mówiono rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, że trumien nie można otwierać, Boni odparł, że "nie zna takiej sytuacji". - Informowano o przepisach międzynarodowych, które mówią o tym, że trumny nie wolno otworzyć po jej zaplombowaniu. (...) Ale jeśli rodziny poprosiły o spopielenie zwłok, (...) to trzeba było tę trumnę otworzyć - powiedział.
Boni bije się w pierś
Europoseł powtórzył swoje słowa w Radiu ZET. - Trzeba z powagą i szacunkiem wobec śmierci i dramatu osób, które zginęły, ale także tych, które zostały, i ich cierpieniem, trzeba powiedzieć "przepraszam" za to, że okazuje się teraz, jak duża była skala tych pomyłek - powiedział. Zadeklarował, że nie uchyla się od żadnej odpowiedzialności.
Jego zdaniem o zaniedbania, do których doszło, należy w pierwszej kolejności pytać stronę rosyjską. - Trzeba też pytać, po pierwsze, nie Ewę Kopacz, bo ona wykonała olbrzymią pracę pomagania rodzinom tam i pilnowania wielu drobnych rzeczy. (...) Trzeba pytać prokuratorów, którzy tam byli, trzeba pytać Rosjan, dlaczego, mimo dostarczenia przez polskie służby materiału genetycznego, nie zostało wszystko zrobione poprawnie - mówił Boni. Dodał, że większość czynności w Moskwie wykonywali Rosjanie. - Myśmy tam byli gośćmi - zaznaczył.
Boni stwierdził, że w przypadku katastrof lotniczych pełna identyfikacja ofiar nie zawsze jest możliwa. - Taka katastrofa lotnicza bardzo często łączy ze sobą fragmenty ciał. Było wiele takich przypadków, że identyfikacja genetyczna nawet nie pozwalała stwierdzić, czy maleńki skrawek jest skrawkiem danej osoby, czy skrawkiem innej osoby - powiedział.
Źródło: TOK FM, Radio ZET