Reforma administracyjna w ogniu krytyki
Rząd Buzka przeprowadził także reformę administracyjną, która wprowadziła trzystopniową strukturę podziału terytorialnego z dniem 1 stycznia 1999 r. Utworzono 16 rządowo-samorządowych województw i 315 samorządowych powiatów. Reforma miała na celu budowę samorządności i usprawnienie działań władz w terenie. Zmniejszono liczbę województw z 49 do 16. Pierwotny plan zakładał utworzenie 12 silnych województw.
Wprowadzone przez rząd Buzka i potem rozbudowane mechanizmy naśladują instytucje Francji i Belgii. Krytykiem tych rozwiązań był wówczas i obecnie ekonomista prof. Witold Kieżun, który wskazywał na ich anachronizm reformy i fatalne skutki dla stosunków społecznych. "Przygotował wówczas kilka opracowań bazujących na jego doświadczeniach kanadyjskich i afrykańskich. Zauważył, że tego typu rozwiązania funkcjonowały góra do lat 60. XX wieku. Likwidacja mniejszych województw i powołanie powiatów jest przeżytkiem, bardzo trudnym obecnie do zmiany. Jeśli zgodziliśmy się, że w tych kwestiach wypowiada się samorząd, nie spodziewajmy się, że społeczności lokalne poddadzą się tendencjom ograniczającym" - wskazywał na łamach "Gazety Polskiej" poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
Prof. Kieżun wskazywał, że na tle państw realizujących podobny model polskie rozwiązanie jest ewenementem na skalę europejską. "Nasz powiat jest najmniejszym i najsłabszym drugim szczeblem samorządu w Europie. Najbiedniejsze regiony całej Unii Europejskiej muszą ponosić ogromne koszty utrzymywania aparatu rozdmuchanego, administracyjnego, służącego naprawdę niewielu obywatelom. Muszą oni składać się na luksusowe życie urzędników zarządzających wielkimi dublującymi się strukturami. Prowadzi to do korupcji, arogancji władzy i braku dialogu społecznego" - punktował w swoich opracowaniach profesor.