Polskie Malediwy toną w śmieciach. Krakowski zarząd zieleni chce drwiną zaprowadzić porządek
Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie postanowił podjąć w mediach społecznościowych kampanię, która ma zaprowadzić porządek w jednym z najpiękniejszych miejsc Małopolski, w malowniczym parku Zakrzówek. Urzędnicy wierzą, że żart i śmiech zdziała więcej niż intensywne działania miejskich służb i słone mandaty.
Krakowski ZZM nie może pojąć, jak ludzie mogą zostawiać po sobie taki bałagan. W poście zamieszczonym na Facebooku urząd pokazał, co się dzieje w parku z pięknym drewnianym pomostem, z fantastycznym widokiem na skały, po ciepłym weekendzie.
To akurat łatwo wyobrażą sobie wszyscy, którym przyszło korzystać z takich miejsc w newralgicznych porach lub odwiedzać je o poranku, zanim zjawią się tam ekipy sprzątające, zatrudnione przez gospodarzy.
Krakowscy urzędnicy uwierzyli jednak w swoje talenty pedagogiczne i postanowili wyśmiać brudasów. Wpis jest żartem z "uciążliwego gatunku", który rozplenił się na Zakrzówku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto wygrał wybory? "Koalicja Grilla i Kanapy"
To "śmieciuch pospolity", który "nie potrafi korzystać z najprostszych narzędzi, takich jak kosz na śmieci"."Gatunek wywodzący się z grupy homo obojętnus, podgatunek nierozumnus. Mimo wysokiej specjalizacji grup pokrewnych nie rozwinął połączeń neuronowych odpowiedzialnych za myślenie długoterminowe, co dla ludzkości może być wnioskiem optymistycznym wskazującym na możliwość wyginięcia" - szydzą autorzy postu.
Drwiną chcą zmienić maniery bywalców Zakrzówka. ""Śmieciuch pospolity"
Zakrzówek, który oferuje wypoczywającym tu piękne widoki, porównywane często do tych, jakimi napawać się mogą turyści odwiedzający wyspiarskie Malediwy, nie jest jedynym miejscem, w którym sprzątanie to prawdziwe syzyfowe prace. Lepsze od szyderstwa wydawać się mogą stanowcze działania miejskich służb. Za zanieczyszczanie miejsc publicznych grożą mandaty. Za bałaganiarstwo można zapłacić nawet 500 złotych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Nie wiadomo, czy wyśmiewanie i komentarze o "słomie wychodzącej z butów" przyniosą jakieś efekty i zmienią nawyki niewychowanych turystów. Żartem walczyć z chamstwem próbowała też kilka lat temu Warszawa.
Zarząd Transportu Miejskiego chciał nauczyć manier pasażerów komunikacji zbiorowej i pojazdy ozdabiał naklejkami z "monsterami". Pozbawione manier potworki - Hałaśnik Głuchawy, Tępacz Ignorant, Knyszojad Smrodliwy, Kłapodziób Wylewny i Zastawiacz Olbrzymi miały wyeliminować uciążliwe zachowania.
Nic nie wskazuje na to, by kampania "Bądź życzliwym pasażerem, zamiast być monterem" przyniosła efekty. Wyśmiane w ten sposób typy pasażerów rzadko biorą do siebie takie drwiny.