Polskie czołgi nietknięte. Tak Rosja kłamie ws. rzekomych zniszczeń broni w Ukrainie

Dostarczone Ukrainie przez Polskę czołgi T-72M obecnie biorą udział w walkach pod Charkowem i Odessą. Pojazdy wojskowe są w stanie nienaruszonym - przekazały ukraińskie włdze, prostując wcześniejsze kłamliwe doniesienia rosyjskiego resortu obrony.

Zdjęcie ilustracyjne: polski czołg T-72M1
Zdjęcie ilustracyjne: polski czołg T-72M1
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk

07.06.2022 | aktual.: 07.06.2022 07:43

Przypomnijmy, że Polska dostarczyła Ukrainie 250 czołgów T-72M1 i T-72M1R. Rosyjski resort obrony twierdził, że w niedzielę maszyny zostały zbombardowane z rosyjskich samolotów bojowych Tu-95. Według propagandowej narracji Kremla pociski manewrujące - wystrzelone znad Morza Kaspijskiego - miały obrócić maszyny w proch.

Jak jednak podają ukraińskie źródła - na które we wtorek powołuje się "Dziennik Gazeta Prawna" - żaden z opancerzonych pojazdów bojowych dostarczonych przez Polskę nie został zniszczony. Wszystkie czołgi znajdują się pod Odessą i Charkowem - czytamy.

Jak wcześniej informowało Ministerstwo Wielkiej Brytanii, Rosja będzie teraz przede wszystkim kierować swój ostrzał rakietowy w Ukrainie tak, żeby przerwać łańcuch dostaw broni od zachodnich sojuszników.

Polskie czołgi nienaruszone. Ukraina prostuje kłamstwa okupantów

Według resortu takie próby miały miejsce w niedzielę i poniedziałek - w postaci ataku na Kijów, oraz w zeszłym tygodniu - kiedy okupanci uderzyli w Beskidzki Tunel Kolejowy.

Odkąd Stany Zjednoczone zatwierdziły dostawę systemów artyleryjskich HIMARS, a Wielka Brytania zobowiązała się do wyposażenia Ukrainy w M270 MLRS - ostrzał najprawdopodobniej znacznie się nasili. Tak uważają rozmówcy "DGP".

Podkreślają przy tym jednak, że Rosja ma bardzo słabe możliwości wywiadowcze. Wojska agresora nie znają szlaku przerzutu broni ani lokalizacji jej przechowywania.

- Rozpoznanie wywiadowcze Rosjan jest słabe. Jeśli ktoś się nie pochwali w mediach społecznościowych miejscem składowania broni, to jest mało prawdopodobne, że kosztowne pociski manewrujące wystrzeliwane z samolotów nad Morzem Czarnym lub Kaspijskim dosięgną celu - mówi w rozmowie z gazetą jedno ze źródeł.

Informator wspomina również o tym, jak najeźdźcy w kwietniu "chwalili się" zniszczeniem słowackich systemów przeciwlotniczych.

"To komunikat dla Putina, a nie rzeczywistość"

- Teraz mówią o uderzeniu w polskie czołgi T-72 w Kijowie. To jednak przede wszystkim komunikat dla naczelnego dowódcy, Władimira Putina, a nie rzeczywistość - podkreśla.

Broń słowacka - wbrew gorącym zapewnionym Kremla - nie została jednak zniszczona. Tak samo polskie czołgi T-72 obecnie wykorzystywane są w walkach w regionach odeskim i charkowskim.

Kłamliwe zapewnienia Moskwy o rzekomych zniszczeniach ukraińskiego sprzętu militarnego są regularnie prostowane przez ukraińskie media, które m.in. na Telegramie publikują zdjęcia pokazujące prawdziwy stan pojazdów dostarczonych od sojuszników – miało to miejsce m.in. w poniedziałek. Z kolei szef ukraińskiej kolei Ołeksandr Kamyszyn sam zaprosił do Kijowa media, aby ich przedstawiciele mogli ocenić stan rzeczywistości. Na publikowanych fotografiach nie ma śladu zniszczeń sprzętu wojskowego Ukrainy.

Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie