"Chciałbym, abyśmy wrócili do idei władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, idei taniego państwa" - D.Tusk w expose z 2007 r.
Koniec z bizantyjskim przepychem i nieuzasadnionymi wydatkami – grzmiał obecny premier w kampanii wyborczej w 2007 r. W expose obiecał Polakom, że materialne przywileje władzy przestaną drażnić Polaków, bo znikną. „To nie jest pusty gest, to nie jest fanaberia” - zapewniał. - Moja władza będzie pod każdym względem tańsza niż Jarosława Kaczyńskiego - oświadczył w listopadzie 2007 r. Zapowiedział, że pod jego rządami mniej pieniędzy będzie wydawanych na ochronę, samoloty i "dziesiątki innych spraw". Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Było źle, a jest jeszcze gorzej. Ilość urzędników administracji publicznej wzrosła z 279,8 tys. w 2007 r. do 290 tys. w 2008 r. Premier Tusk miał latać samolotami rejsowymi, co zrobił ledwie kilka razy, a ochrona BOR jeździ taką samą ilością samochodów za premierem Tuskiem, jak za premierem Kaczyńskim.
- Ta obietnica mogła już być, jeśli nie zrealizowana, to przynajmniej wdrażana w życie – komentuje dla Wirtualnej Polski dr Jacek Zaleśny z Instytutu Nauk Politycznych UW.