Jan Kubary - polski Mikronezyjczyk
''W roku 1869, kiedy na Samoa przybył Jan Kubary, cywilizacja białego człowieka dopiero zaczynała zdobywać przyczółki na południowym Pacyfiku'' - piszą autorzy. Młody Polak jeszcze 5 lat wcześniej walczył w Powstaniu Styczniowym. Teraz, na zlecenie hamburskiego przedsiębiorcy Johana Cesara Godeffroya, miał gromadzić zbiory etnograficzne, rysunki, eksponaty przyrodnicze, a także spisywać języki i tworzyć mapy. Zapewne jeszcze nie wiedział, że Oceania pochłonie go już na zawsze.
Kubary miał naturalny talent etnograficzny, szybko udało mu się złapać dobry kontakt z miejscową ludnością. ''Samoańczycy pozwolili zostać mi u siebie. [...] Rano wypływam na połów ryb, a wieczorem przypatruję się ich życiu. Rysuję, notuję słowa i opowieści. Robię zdjęcia. Nie widzieli jeszcze aparatu fotograficznego, a moje zdjęcia będą jedynymi, jakie zostaną tu zrobione, bo ten świat zniknie, zanim przeminie nasze pokolenie. [...] Robię co mogę, by go zachować. Może odrodzi się kiedyś z pracy, którą wykonuję'' - wspominał.
Nie został na stałe na Samoa. Instynkt badacza pchał go dalej, w głąb Oceanii. ''Podróżuję jak Mikronezyjczycy - przez ocean, czółnem z żaglem jak szczypce kraba lub ogon fregaty i z bocznym pływakiem. Na wielu wyspach jestem pierwszym białym, który tam dotarł''.
Spędził na Pacyfiku 27 lat. Tylko raz przez ten czas odwiedził Polskę, i to dzięki specjalnemu pozwoleniu, które u rosyjskich władz załatwił mu Godeffroy. Zmarł w 1896 r. na wyspie Ponape. Znaleziono go martwego, gdy siedział oparty o pień palmy, nieopodal grobu syna. ''Do dziś nie może się ukazać żadna poważna praca naukowa o pacyficznych wyspach bez powołania się na dorobek naszego rodaka, który nie tylko spędził w tej części świata połowę życia, ale kolejami losu i z własnego wyboru stał się wyspiarzem mórz południowych'' - piszą Joanna Łenyk-Barszcz i Przemysław Barszcz.