Maurycy Beniowski - władca madagaskarskich Malgaszów
Hrabia Maurycy Beniowski nie planował zakończyć życia na mroźnej Kamczatce. Zaprowadził go na nią burzliwy temperament polityczny, który kazał mu wziąć udział w konfederacji barskiej. Zryw załamał się pod naporem rosyjskiego wojska. Wielu polskich bojowników schwytano i wywieziono do najzimniejszej części Rosji.
Reguły zesłania były straszne. ''Każdy żołnierz lub inny wolny obywatel mógł zabrać zesłańcowi, co wpadło mu w oko. Jeżeli skazany podniósłby rękę w swojej obronie, zostawał skazany na śmierć głodową. Życie, jakie niektórzy pędzili na Kamczatce przez wiele lat aż do śmierci, miało być wegetacją niewolnika'' - piszą autorzy ''Poza horyzont''.
Ale Beniowski był człowiekiem z inicjatywą. Stanął na czele spisku, który miał na celu zorganizowanie ucieczki. Gromadzono broń, amunicję i zapasy. W końcu, 26 kwietnia 1771 r. wybuchł bunt. Polacy zmusili zaskoczonych rosyjskich żołnierzy do schronienia się w forcie. Nic to nie dało sołdatom - nie byli w stanie oprzeć się zdeterminowanym polskim zesłańcom.
12 maja 1771 r. korweta ''Św. Piotr i Paweł'' - ta sama, która przywiozła tu zesłańców - wciągnęła na maszt flagę konfederatów barskich i opuściła port w Pietropawłowsku. Za kucharza robił znienawidzony przez Polaków Rosjanin Sudejkin, który miał teraz zapłacić za wszystkie krzywdy, jakie wyrządził zesłańcom. Wyprawa była trudna i dramatyczna. Zanim statek wreszcie dotarł do Chin, zmarło wielu jej uczestników.
Ale to nie była ostatnia podróż Beniowskiego. 22 stycznia 1772 r. popłynął z towarzyszami - już na innym statku - do Europy. Tam spotkał się księciem d'Aiguillon, francuskim ministrem, by rozmawiać o Madagaskarze. ''Zamiarem Beniowskiego - piszą autorzy - było stworzenie na tej wyspie niezależnego państwa, pozostającego w przymierzu z Francją i dzięki temu zdolnemu do zachowania niepodległości''. 22 września 1773 r. stanął na madagaskarskiej plaży na czele francuskich żołnierzy.
Ale to porozumienie było skazane na porażkę. ''Francja nie była zainteresowana niepodległym Madagaskarem, lecz nową kolonią, dostarczająca bogactw i niewolników'' - piszą autorzy. Tymczasem lokalni Malgasze, którzy początkowo atakowali Beniowskiego, ostatecznie zjednoczyli się pod jego przywództwem i obrali go swoim wodzem. A to oznaczało już otwarty konflikt z Francją. Polak zrozumiał, że musi znaleźć innego sojusznika. Udało mu się uzyskać nieoficjalne wsparcie Anglii, zawsze gotowej zaszkodzić Francji.
Jednak to również nie pomogło. Niecałe 3 lata od chwili, gdy po raz pierwszy zjawił się na Madagaskarze, zginął podczas obrony Mauritanii - fortu, który tam zbudował. Dosięgła go kula francuskiego piechura. Wraz z nim umarło jego polityczne marzenie.