"Niech się Ziobro uczy języków, bo inne sprawy nie bardzo mu wychodzą" - Jarosław Kaczyński
O tym, że Jarosław Kaczyński nie znosi sprzeciwu, przekonał się także beniaminek prezesa Zbigniew Ziobro. W trakcie wyborów do Europarlamentu, skrytykował on w publicznym radiu PiS, mówiąc, że partii „potrzebna jest refleksja nad komunikacją społeczną, a w konsekwencji być może odsunięcie niektórych osób za nią odpowiedzialnych”. Impulsywnie na te słowa zareagował J. Kaczyński, mówiąc, że Ziobro powinien wziąć się przede wszystkim za naukę języka i starał się być dobrym posłem, bo inne sprawy nie zawsze mu wychodzą.
O tym, że Ziobro popadł w niełaskę mówiło się także przy okazji jego kandydowania do Europarlamentu. Fucha w Brukseli, według niektórych komentatorów, miała być jego polityczną emeryturą. Zwłaszcza, że można było zaobserwować już wcześniej, że politycy, który podpadli prezesowi PiS, lądowali w drugim szeregu, albo byli kierowani na inny "odcinek walki ideologicznej". Czy Ziobro padł ofiarą takich czystek? - zapytaliśmy prof. Mirosława Karwata.
- Casus Ziobry to inna kategoria, choć nie można wykluczyć i tych spekulacji, że to chłodzenie przedwczesnego pretendenta do sukcesji. Jest to jednak ochrona gwiazdora PiS, który na miejscu, w kraju, miałby (co już teraz widać – po wyrokach sądowych) ogromne kłopoty, a jego kompromitacja na płaszczyźnie prawnej podważałaby i wizerunek PiS-u jako partii obrońców prawa, i jego wiarygodność, mit skuteczności. Ziobro nie uosabia alternatywy programowej lub taktycznej dla Kaczyńskich; to tylko pupil chroniony przed kłopotami, jak i przed "wodą sodową" - mówi ekspert.