Polityczne egzekucje

Na kogo zezłościł się prezes?

Obraz

/ 12Wkurzyli Kaczyńskiego - zobacz zdjęcia

Obraz

Oczywistą oczywistością jest, że ci, których dotknie gniew Jarosława Kaczyńskiego, spotyka sroga kara. Prezentujemy ranking bliskich współpracowników prezesa PiS, którzy popadli w niełaskę.

- Przywództwo braci Kaczyńskich, jak i w ogóle model PiS-u ma charakter konsekwentnie autorytarny, ociera się o cechy partii wodzowskiej i „zmilitaryzowanej” (oczywiście niedosłownie, lecz z punktu widzenia wzorców „zakonu” i „żelaznej dyscypliny” czy nakazu jednomyślności). Oznacza to, że niepodważalność autorytetu „wodza” ma być nie tylko spoiwem partii, ale również gwarancją jej trwałości i sukcesów. W praktyce implikuje to, choć nikt tego formalnie nie głosi, nie tylko wyłączność braci (monopol decyzji i monopol racji), ale i „nieomylność” – komentuje specjalnie dla Wirtualnej Polski prof. dr hab. Mirosław Karwat z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Mimo że PiS jest partią silnie zideologizowaną (i to ją poniekąd odróżnia od większości partii liczących się obecnie w III RP), to jednak styl kierowania jest pragmatyczny, oparty na elastyczności w stosunku do otoczenia partii i apodyktyczności w stosunku do własnych szeregów. „Niełaska” nie jest jednak sankcją z powodu rozbieżności ideologicznych, programowych (co do celów), lecz raczej na tle rozbieżności taktycznych (co do środków, metod kierowania samą partią) i animozji personalnych. Wzorzec wodzowski zakłada, że w otoczeniu przywódcy nikt nie może mieć innych niż on koncepcji, własnych zwolenników i szans zastąpienia szefa - dodaje ekspert.

/ 12Elżbieta Jakubiak zawieszona "za postawę"

Obraz
© PAP

Elżbieta Jakubiak została zawieszona w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości decyzją prezesa partii. Czym podpadła posłanka uważana przez wszystkich za pupilkę Jarosława Kaczyńskiego? Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak tłumaczył, że "chodzi o postawę pani poseł". - Jesteśmy ludźmi wolnymi, ale każdy odpowiada za swoje słowa i czyny - mówił. Z ustaleń "Wprost" wynika, że decyzja o zwieszeniu Jakubiak zapadła 2 września, podczas posiedzenia komitetu politycznego PiS. Mogły się do niej przyczynić słowa, które posłanka wypowiedziała w rozmowie z reporterkami Wirtualnej Polski: "tylko w czasach komunistycznych nie wolno było dyskutować, dziś ludzie mają poglądy i głośno o nich mówią". Jakubiak komentowała w ten sposób list Marka Migalskiego, w którym politolog krytykował Jarosława Kaczyńskiego, obarczając go winą za niskie notowania partii.

Decyzja o zawieszeniu Jakubiak została ogłoszona po niedzielnym liście prezesa PiS do członków partii. "Członkowie Klubu Parlamentarnego PiS i inne osoby z naszej partii zajmujące eksponowane stanowiska muszą wybrać lojalność lub pójść własną drogą" - napisał. Stwierdził też, że "skuteczność tzw. miękkiej kampanii, nienawiązywania do sprawy Smoleńska itp. należy podać w wątpliwość". Warto przypomnieć, że Jakubiak była członkiem sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Razem z szefową kampanii Joanną Kluzik-Rostkowską i rzecznikiem sztabu Pawłem Poncyljuszem Jakubiak w ostatnich tygodniach wypowiadała się krytycznie na temat obranego przez partię ostrego kursu.

/ 12"Zachowanie deputowanego Marka Migalskiego wskazywało wyraźnie, że jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości"

Obraz
© PAP

Marek Migalski podpadł po tym, jak pod koniec sierpnia wystosował list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczył go winą za niskie notowania partii. "To, w dużej mierze, Pana wina" - podkreślił. Ocenił, że obecna strategia PiS prowadzi do klęski w wyborach samorządowych i parlamentarnych.

List wywołał ogromne kontrowersje, przede wszystkim - co oczywiste - w środowisku PiS. Komitet Polityczny PiS - na wniosek prezydium delegacji partii w europarlamencie, Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby - zdecydował o wykluczeniu Migalskiego z grona członków delegacji PiS w PE. "Zachowanie deputowanego Marka Migalskiego wskazywało wyraźnie, że jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości. Podstawowym celem działań polityków PiS nie może być własny interes i popularność, zwłaszcza kiedy odbywa się to kosztem całej formacji politycznej" - napisano.

Komentując tę decyzję Migalski wyraził żal i smutek. Według niego argumenty użyte w uzasadnieniu jego usunięcia z frakcji są dla niego obraźliwe i nieprawdziwe. "Nie złamałem zasad, nie kierowałem się własnym dobrem, nie postępowałem egoistycznie. Było dokładnie odwrotnie - zaryzykowałem swoją polityczną karierę po to jedynie, by zmienić strategię PiS w takim kierunku, by zdolne ono było do zwycięstw w nadchodzących wyborach" - oświadczył na swoim blogu Migalski.

/ 12"Ludwik Dorn popadł w pewien bardzo niedobry stan i niestety trwa pogłębianie się tego stanu" - Jarosław Kaczyński

Obraz
© PAP / Bartłomiej Zborowski / Tomasz Gzell

Ludwik Dorn, mimo swoich 187 cm wzrostu, nazywany był trzecim Kaczyńskim (inne jego pseudonimy, trzeba przyznać, że dosyć przerażające, to „krwawy Ludwik” czy „jakobin”). „Trzeci bliźniak” z partii, którą współtworzył i której wiceszefował ostatecznie wyleciał w październiku 2008 r. Za wywiady prasowe, w których "dezawuował kierownictwo partii i osobę samego prezesa". W prawach członka PiS był zawieszony od grudnia 2007 r., kiedy wraz z Pawłem Zalewskim i Kazimierzem M. Ujazdowskim napisał list do prezesa, w którym wyraził sprzeciw wobec jego sposobu sprawowania władzy w partii. Właściwie od tamtego czasu jest na marginesie życia politycznego (nie licząc członkostwa w kole parlamentarnym Polska Plus i partii o tej samej nazwie).

Były premier Kaczyński był drugim (po Antonim Macierewiczu) wielkim politycznym mentorem Dorna. Z Kaczyńskim Dorn związał się na dobre i na złe, kiedy na początku lat 90. powstawało Porozumienie Centrum. Najlepsza jednak nawet polityczna przyjaźń, jak nic na tym świecie, nie trwa wiecznie.

Choć wcześniej Dorn trzaskał drzwiami wielokrotnie, nigdy nie spotkały go za to poważne konsekwencje. Czara goryczy zaczęła się jednak przelewać po przegranych przez PiS wyborach w 2007 r. Od czasu, gdy Dorn znalazł się poza PiS, polityk atakuje prezesa i dawną partię jeszcze ostrzej, np. nazywając PiS partią "sułtana i politycznych eunuchów" czy zdradzając, że J.Kaczyńskiemu brakuje auta z kierowcą, bo "nie wylewa za kołnierz".

/ 12"Kazimierzowi Marcinkiewiczowi uderzyła do głowy woda sodowa" - Lech i Jarosław Kaczyńscy w wywiadzie dla "Wprost"

Obraz

Ten były nauczyciel fizyki z Gorzowa braciom Kaczyńskim zawdzięcza wszystko. To J. Kaczyński wyznaczył Marcinkiewicza na kandydata PiS na premiera po zwycięskich dla tej partii wyborach w 2005 r. Tak po latach wspominali tę decyzję Lech i Jarosław Kaczyńscy w rozmowie z „Wprost”. - W Polsce połowa premierów była, jak ja to mówię, z czapki. A on to w ogóle był... z czapki, którą nosił mój brat – mówił „Wprost" śp. Lech Kaczyński. - Zapomniał, że dzięki mnie przeskoczył z wagi średniej do wagi superciężkiej – dodawał prezes PiS.

Kiedy prezes PiS zastąpił Marcinkiewicza na stanowisku premiera, na pociechę zapewnił mu stanowisko komisarza Warszawy. Nawet po przegranym boju o prezydenturę Warszawy z Hanną Gronkiewicz-Waltz, mógł startować na stanowisko prezesa PKO BP. Wreszcie, również dzieci braciom Kaczyńskim, wylądował w Londynie, gdzie objął stanowisko dyrektora EBOiR. Jednocześnie deklarował: - Nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę marionetką w ręku braci Kaczyńskich (w rozmowie z Wirtualną Polską z 24.07.2007 r.).

W sierpniu 2007 r. wywołał kontrowersje wypowiedzią: - Nigdy nie wykluczałem i nie będę wykluczał, że byłem podsłuchiwany. 2 września 2007 r. wysłał do premiera J.Kaczyńskiego list, w którym złożył swoją rezygnację z członkostwa w PiS. Pisał w nim o „szarogęszących się politykach PiS wywodzących się z PC”. "Nigdy o nic nie prosiłem Pana Premiera dla mnie osobiście. (...) Nie zabiegałem o premierostwo. Podjąłem się tego zadania na Pańską prośbę i wykonałem je solidnie". W wyborach parlamentarnych były premier poparł Platformę Obywatelską. Obecnie znajduje się na politycznym marginesie, jest za to bohaterem prasy brukowej, która rozpisuje się na temat miłości Kazia do Isabel.

/ 12"Niech się Ziobro uczy języków, bo inne sprawy nie bardzo mu wychodzą" - Jarosław Kaczyński

Obraz

O tym, że Jarosław Kaczyński nie znosi sprzeciwu, przekonał się także beniaminek prezesa Zbigniew Ziobro. W trakcie wyborów do Europarlamentu, skrytykował on w publicznym radiu PiS, mówiąc, że partii „potrzebna jest refleksja nad komunikacją społeczną, a w konsekwencji być może odsunięcie niektórych osób za nią odpowiedzialnych”. Impulsywnie na te słowa zareagował J. Kaczyński, mówiąc, że Ziobro powinien wziąć się przede wszystkim za naukę języka i starał się być dobrym posłem, bo inne sprawy nie zawsze mu wychodzą.

O tym, że Ziobro popadł w niełaskę mówiło się także przy okazji jego kandydowania do Europarlamentu. Fucha w Brukseli, według niektórych komentatorów, miała być jego polityczną emeryturą. Zwłaszcza, że można było zaobserwować już wcześniej, że politycy, który podpadli prezesowi PiS, lądowali w drugim szeregu, albo byli kierowani na inny "odcinek walki ideologicznej". Czy Ziobro padł ofiarą takich czystek? - zapytaliśmy prof. Mirosława Karwata.

- Casus Ziobry to inna kategoria, choć nie można wykluczyć i tych spekulacji, że to chłodzenie przedwczesnego pretendenta do sukcesji. Jest to jednak ochrona gwiazdora PiS, który na miejscu, w kraju, miałby (co już teraz widać – po wyrokach sądowych) ogromne kłopoty, a jego kompromitacja na płaszczyźnie prawnej podważałaby i wizerunek PiS-u jako partii obrońców prawa, i jego wiarygodność, mit skuteczności. Ziobro nie uosabia alternatywy programowej lub taktycznej dla Kaczyńskich; to tylko pupil chroniony przed kłopotami, jak i przed "wodą sodową" - mówi ekspert.

/ 12Monika Olejnik: Czy Pan będzie wyciągał Pana Macieja Zalewskiego z więzienia jak PiS dojdzie do władzy? <br>Jarosław Kaczyński: Ja będę chciał sprawdzić dlaczego w sytuacji, w której poza pomówieniem dwóch, powiedzmy sobie bardzo niewiarygodnych osób ktoś został skazany. I to tyle.

Obraz
© PAP / CAF / Tomasz Gzell

Maciej Zalewski był jednym z najbliższych współpracowników braci Kaczyńskich na początku lat 90. Znalazł się wśród założycieli Porozumienia Centrum, pierwszej partii braci, należał też do twórców Fundacji Prasowej "Solidarność" i pomysłodawców stworzenia przedsiębiorstwa "Telegraf". W 1991 r. był sekretarzem Komitetu Obrony Kraju w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, którą wówczas kierowali Kaczyńscy. W 1991 r. został wybrany posłem, musiał jednak zrezygnować z mandatu przed końcem kadencji po tym, jak w stanie nietrzeźwości wywołał awanturę z funkcjonariuszami policji po kolizji drogowej. W marcu 2005 r. został skazany za to, że w 1991 r. uprzedził o aresztowaniu Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, właścicieli firmy Art B. Obaj zdążyli uciec za granicę. Proces Zalewskiego trwał od 1993 r. i zakończył się orzeczeniem Sądu Najwyższego. Zalewski nie przyznał się do winy. Ostatnie miesiące kary odbywał w więzieniu półotwartym, o złagodzonym rygorze. Bracia Kaczyńscy odcięli się od dawnego kolegi.

/ 12"Gosiewski miał łzy w oczach i trzęsła mu się broda" - jeden z posłów o zachowaniu śp. Gosiewskiego chwilę po tym, jak Jarosław Kaczyński powiedział o jego odwołaniu ze stanowiska szefa klubu parlamentarnego PiS

Obraz
© PAP / Radosław Pietruszka / Piotr Polak

Rezygnacja śp. Przemysława Gosiewskiego z funkcji szefa klubu PiS była zaskoczeniem nawet dla niego samego. Jednak szef PiS z tą decyzją nosił się podobno od dłuższego czasu. Partia chciała postawić na stanowisku szefa klubu kogoś z lepszym i niezachwianym wizerunkiem, a śp. Gosiewski był dla PiS balastem i szkodził wizerunkowi partii. Za śp. Gosiewskim osobiście nie przepadał śp. Lech Kaczyński i od dawna przekonywał brata do usunięcia go ze stanowiska. – Chodzi o kwestie czysto charakterologiczne. Prezydent nie lubi jego sposobu bycia, ekspansywności i arogancji – tłumaczył jeden ze współpracowników głowy państwa.

Czy tylko te względy zdecydowały o usunięciu śp. Gosiewskiego? Zdaniem opozycji, poseł był nie do obrony przed komisją hazardową. - Były przewodniczący ledwo panował nad tym, żeby nie płakać na konferencji. To duży cios ze strony Jarosława Kaczyńskiego, ale widać uznał, że należy pozbyć się Gosiewskiego z pędzących sań - stwierdził w rozmowie z WP śp. poseł PO Sebastian Karpiniuk.

/ 12"Jarosław Kaczyński zawiódł mnie w sensie ludzkim. Okazywałem prezesowi lojalność" - Kazimierz M. Ujazdowski

Obraz
© PAP / Przemek Wierzchowski / Paweł Kula

Były minister kultury, tak jak Dorn wiceszefował partii i był współautorem listu do J.Kaczyńskiego w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Pozycja tego buntownika w hierarchii była jednak znacznie niższa od pozycji Dorna, dlatego niemal natychmiast po wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec jego osoby, musiał opuścić szeregi PiS.

Gdzie leży granica, której politykowi PiS nie wolno przekroczyć? – zapytaliśmy prof. Mirosława Karwata z Instytutu Nauk Politycznych UW.

- Wydaje się, że jest to granica podwójna. Po pierwsze posłuszeństwa (przynajmniej rytualnego, co oznacza wykluczenie demonstracji niezadowolenia, polemik z szefem, zwracania się do niego w konwencji ostrzeżeń czy w tonie ultymatywnym). Po drugie hermetycznej lojalności (co oznacza zakaz rozgrywania sporów z partią, zwłaszcza z kierownictwem, na forum parlamentu, mediów i w ogóle w życiu publicznym poza kanałami partyjnymi; tyle tylko, że w samej partii nie przewiduje się dyskusji o alternatywach dla pomysłów szefa, a tym bardziej o możliwości zastąpienia szefa) - mówi ekspert.

10 / 12"W moim przekonaniu, przypadek pana Kaczmarka to jest przypadek długoletniej zorganizowanej, bardzo przemyślanej, rzeczywiście zręcznej operacji, zmierzającej do tego, żeby wprowadzić do struktur formacji, która chciała i chce w dalszym ciągu zmieniać kraj, a szczególny nacisk kładzie na walkę z patologią społeczną, człowieka, który będzie tę patologię ochraniał" - Jarosław Kaczyński

Obraz
© PAP / Tomasz Gzell

Kiedy w lutym 2007 r. Janusz Kaczmarek zastąpił Ludwika Dorna na stanowisku szefa MSWiA, nikt nie mógł się spodziewać jak zakończy się jego urzędowanie. W atmosferze skandalu został odwołany 8 sierpnia 2007 r., bo "znalazł się w kręgu podejrzeń" w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Pod koniec sierpnia doszło do jego spektakularnego zatrzymania przez ABW, razem z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i prezesem PZU Jaromirem Netzlem. Usłyszał zarzut zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott w lipcu 2007 r. i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA - za co grozi do 5 lat więzienia. W międzyczasie zaczęły wychodzić na światło dzienne szczegóły trudnych relacji Kaczmarka z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Z.Ziobrą.

11 / 12"Zalewski przekroczył miarę. Popełnił bardzo ciężki błąd, a za takie błędy w polityce trzeba płacić" - Jarosław Kaczyński

Obraz

- Moją znajomość z posłem Zalewskim uważam za zakończoną – powiedział śp. prezydent Lech Kaczyński po tym, jak wiceszef PiS ośmielił się skrytykować jego ulubienicę, minister spraw zagranicznych Annę Fotygę. Poszło o wywiad radiowy z lipca 2007 r., w którym Zalewski negatywnie ocenił przebieg posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, na którym Fotyga relacjonowała przebieg szczytu UE w Brukseli. Za te "wypowiedzi kwestionujące politykę zagraniczną państwa", Jarosław Kaczyński zawiesił Zalewskiego w prawach członka PiS.

W obronie Zalewskiego stanął minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. W oświadczeniu napisał: „Apeluję o wycofanie wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do Pawła Zalewskiego”. Ujazdowski uzasadniał, że „nawet w najtrudniejszych sprawach różnice stanowisk powinny być przedmiotem dyskusji i wewnętrznych procedur politycznych, nie zaś postępowania dyscyplinarnego”.

W październiku postępowanie przeciwko Zalewskiemu zostało zawieszone, a on wrócił na stanowisko wiceprezesa partii. Okazało się jednak, że na krótko, bo po tym, jak wraz z Dornem i Ujazdowskim napisał list do J.Kaczyńskiego, krytykujący sposób kierowania przez niego partią, 12 grudnia został wydalony z PiS. W efekcie poseł wylądował w PO, obecnie jest europarlamentarzystą tej partii.

12 / 12"Dorn i Jurek muszą przeprosić za rozbijanie prawicy" - Jarosław Kaczyński

Obraz
© PAP / Bartłomiej Zborowski / Leszek Szymański

Marek Jurek oddał legitymację PiS po sporze wokół aborcji w łonie partii. Ówczesny marszałek sejmu był rzecznikiem wprowadzenia do konstytucji zapisów o ochronie „życia od poczęcia”. Przeprowadzenie tego projektu w sejmie zakończyło się niepowodzeniem. Jurek był rozczarowany postawą prezesa PiS w tej sprawie, jego zdaniem zwycięstwo poprawki konstytucyjnej dającej gwarancję ludzkiej godności od poczęcia było w zasięgu ręki. Jak skrupulatnie podliczył, do zmiany konstytucji zabrakło jedynie 27 głosów. "PiS mogło udzielić wsparcia pracom nad zmianą konstytucji w sprawie ochrony życia, a przynajmniej mogło nie przeszkadzać. Stało się inaczej" - napisał.

Wraz z Jurkiem opuścili PiS Artur Zawisza, Dariusz Kłeczek, Marian Piłka i Małgorzata Bartyzel, tworząc kanapową partię Prawica Rzeczypospolitej. Odejście Marka Jurka, jednego z filarów Prawa i Sprawiedliwości, wywołało falę politycznych komentarzy i medialnych spekulacji. Donald Tusk stwierdził, że PiS "trzeszczy w szwach" i prognozował kryzys w partii i koalicji. Zdaniem Wojciecha Olejniczaka (SLD) secesja Jurka pokazała "co się naprawdę dzieje w PiS". Emocje tonował J.Kaczyński. - Traktuję decyzję Marka Jurka jako dramatyczną, nie do końca przemyślaną i nieco pochopną - ocenił. Dziś trudno odmówić mu racji. Jak pokazał czas, odejście Jurka w apogeum świetności PiS, nie miało większego znaczenia dla sytuacji wewnątrz tej partii.

Joanna Stanisławska, Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie

Trump zwiększa presję na Rosję. Wzywa UE do nałożenia ceł
Trump zwiększa presję na Rosję. Wzywa UE do nałożenia ceł
Katar zapowiada odwet? Padły oskarżenia o sabotaż
Katar zapowiada odwet? Padły oskarżenia o sabotaż
Zmasowany ostrzał Ukrainy. Polska poderwała myśliwce
Zmasowany ostrzał Ukrainy. Polska poderwała myśliwce
"Niefortunny incydent". Trump reaguje na atak Izraela
"Niefortunny incydent". Trump reaguje na atak Izraela
UE potępia atak Izraela w Katarze. "Złamanie prawa międzynarodowego"
UE potępia atak Izraela w Katarze. "Złamanie prawa międzynarodowego"
Łódź z Gretą Thunberg celem ataku? Na pokładzie pomoc dla Gazy
Łódź z Gretą Thunberg celem ataku? Na pokładzie pomoc dla Gazy
Rosyjska gospodarka na krawędzi. Nowe dane ujawniają kryzys
Rosyjska gospodarka na krawędzi. Nowe dane ujawniają kryzys
Wyniki Lotto 09.09.2025 – losowania Eurojackpot, Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 09.09.2025 – losowania Eurojackpot, Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Premier krytykuje prezydenta za słowa w Helsinkach
Premier krytykuje prezydenta za słowa w Helsinkach
Sikorski odpowiedział Przydaczowi. "On jeszcze miał mleczaki"
Sikorski odpowiedział Przydaczowi. "On jeszcze miał mleczaki"
Katar: nie zostaliśmy uprzedzeni o izraelskim ataku na Dohę
Katar: nie zostaliśmy uprzedzeni o izraelskim ataku na Dohę
Macron zdecydował. Oto nowy premier Francji
Macron zdecydował. Oto nowy premier Francji