Politycy PiS ogłaszają sukces. Mateusz Morawiecki: Leyen to dobry wybór
Politycy PiS obwieścili sukces. Frans Timmermans nie zostanie szefem Komisji Europejskiej. Szefowie państw UE zgodzili się, że kandydatką na to stanowisko będzie szefowa niemieckiego resortu obrony Ursula von der Leyen. Ale to właśnie jej wypowiedź dwa lata temu zbulwersowała polityków PiS.
- Mogę śmiało powiedzieć, że cele, które sobie zakładaliśmy jadąc na ten szczyt zostały osiągnięte - stwierdził po zakończeniu spotkania premier Mateusz Morawiecki. - Kandydatura pani Leyen to starannie wypracowany kompromis i w czasie rozmów grupa V4 mówiła jednym głosem. Przed posiedzeniem miałem okazję rozmawiać z panią Leyen, myślę, że to dobry wybór - dodał.
"Timmermans out! Polska pokazała moc sprawczą! Wniosek: nikt, kto podnosi rękę na naszą Ojczyznę nie zrobi kariery międzynarodowej!" - obwieścił na Twitterze Ryszard Czarnecki.
"Gratulacje dla premiera Mateusza Morawieckiego. Należą się ogromne. Potwierdziliśmy - nic o nas bez nas. To była ważna gra i Polska okazała się skuteczna w swych działaniach. Brawo Morawiecki. Mamy świetnego premiera" - oceniła posłanka PiS Joanna Lichocka.
Ursula von der Leyen a Polska
Tymczasem w listopadzie 2017 roku szefowa niemieckiego MON wzięła udział w programie ZDF, w którym przyznała, że jej dzieci studiowały w Polsce, gdy w 2015 roku zmieniła się władza. - Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce - mówiła von der Leyen. - Naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i z Węgrami - zaznaczyła.
Te słowa wywołały burzę w Polsce. Ówczesny szef MON Antoni Macierewicz wezwał attache obrony Niemiec celem złożenia wyjaśnień.
- Jesteśmy oburzeni, że politycy niemieccy, którzy przez ostatnie kilka lat utrzymywali, że nie ingerują w sytuację w Polsce, po raz pierwszy przyznali, że jednak mają taką politykę, aby wzmacniać opozycję w Polsce - oświadczył wtedy szef MSZ Witold Waszczykowski.
- Z całym szacunkiem, ale szefowa niemieckiego MON "powinna się była ugryźć w język", zanim wypowiedziała się o Polsce - skrytykował wypowiedź Ursuli von der Leyen wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Swoje trzy grosze wtrącił do tej dyskusji także korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz. "Jak się taki nazi-zbrodzień plącze po drzewie genealogicznym to lepiej byłoby się nie wypowiadać o wspieraniu oporu" - napisał Gmyz. Gmyz załączył także link do hasła internetowej encyklopedii poświęconego baronowi Joachimowi von der Leyen, jednemu z przedstawicieli arystokratycznego niemieckiego rodu von der Leyen, który podczas II wojny światowej był nazistowskim urzędnikiem, zarządzał powiatami na terenie okupowanej Czechosłowacji, a także Polski. W Dystrykcie Galicja był zaangażowany w organizację Holokaustu.
Co ma wspólnego Ursula von der Leyen z Joachimem von der Leyen? Nazwisko po mężu. Minister obrony wyszła bowiem za mąż za przedstawiciela rodu Heiko von der Leyena, dodajmy, że dość daleko spokrewnionego z bohaterem postu Gmyza.
Ambasada Niemiec słowa Ursuli von der Leyen podsumowała krótko: "pani Minister była gościem talk show". "Polityki rządu federalnego Niemiec nie kształtujemy w trakcie talk show" - napisali autorzy stanowiska.
##
Ursula von der Leyen a pomysł na Unię Europejską
Wizja Unii Europejskiej według kandydatki na szefa Komisji Europejskiej? - Moim celem są Stany Zjednoczone Europy, o strukturze takiej jak Szwajcaria, Niemcy czy USA - mówiła w rozmowie z "Der Spiegel" w 2011 roku. - Wyobrażam sobie Europę moich dzieci lub wnuków nie jako luźny związek państw uwięzionych w swoich narodowych interesach - sprecyzowała w 2015 roku w rozmowie z "Die Zeit".
Politycy PiS wielokrotnie podkreślali, że są przeciwni federalizacji Europy. Są zwolennikami "Europy narodów".
A to nie jest jedyny punkt sporny pomiędzy PiS a poglądami kandydatki na nową szefową Komisji Europejskiej.
"Szefowa KE zostaje Ursula von der Leyen, głosująca za małżeństwami jednopłciowymi, popierająca prawo do adopcji dzieci przez małżeństwo homo, sprzeciwiająca się łamaniu praworządności przez PiS, która chce Stanów Zjednoczonych Europy. Timmermans wiceszefem KE. Taki to sukces PiS!" - zwraca uwagę dziennikarz "Rzeczpospolitej" Jacek Nizinkieiwcz.
- Jeśli ktoś miał nadzieję, że wybór inny niż Fransa Timmermansa osłabi determinację UE, aby rządy prawa były regułą obowiązującą w całej Europie, to jest w błędzie. Jest dokładnie odwrotnie, te nasze decyzje są także decyzjami na rzecz rządów prawa w Europie i każdym kraju członkowskim - powiedział dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia Rady Europejskiej Donald Tusk.