Politycy PiS nie wiedzą, o co Kaczyński apeluje do Dudy. "Sami wywołujemy tematy zastępcze"
Politycy PiS nie wiedzą, co miał na myśli Jarosław Kaczyński, twierdząc w Sejmie, że potrzebne są "nowe wybory". Nie kryją też, iż trudno im zgadnąć, o co dokładnie zaapelował prezes PiS do prezydenta Andrzeja Dudy. Z niektórych wypowiedzi lidera PiS trudno jest tłumaczyć się nawet jego bliskim współpracownikom.
25.01.2024 | aktual.: 26.01.2024 09:57
Środa 24 stycznia. Przed siedzibą Prokuratury Krajowej w Warszawie liderzy PiS organizują konferencję prasową. Głos zabiera Jarosław Kaczyński. Ostro ocenia zmiany dokonywane przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, ale apeluje też do prezydenta.
- Jest naszą nadzieją. Uważamy, że powinien zwołać Radę Gabinetową i Radę Bezpieczeństwa Narodowego, a także podjąć inne działania, o których nie będę mówić. To działania, które przywrócą w Polsce działanie konstytucji i prawa. Bo w tej chwili mamy do czynienia z czymś w rodzaju pełzającego zamachu stanu - oświadcza lider PiS.
Kaczyński nie precyzuje, co ma na myśli, mówiąc o nadzwyczajnych działaniach, które winien - jego zdaniem - podjąć Andrzej Duda.
Oczekiwań prezesa nie znają także obecni na konferencji politycy PiS. Nie potrafią ich określić nawet jego najbliżsi współpracownicy. Ale to nie koniec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dystans
25 stycznia. Trwają obrady Sejmu. Po głosowaniach Jarosław Kaczyński wychodzi z kuluarów i zmierza długim korytarzem do biura parlamentarnego PiS. Podchodzą dziennikarze, którzy pytają m.in. o posłów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Prezes zaczyna tyradę: mówi, że Kamiński z Wąsikiem byli "torturowani" (z inicjatywy premiera Donalda Tuska), dokonywano wobec nich "przestępstw" w więzieniu (za co resztę życia "będzie siedział" marszałek Szymon Hołownia), a sytuacja w kraju jest tak dramatyczna, że "potrzebne są nowe wybory".
- Wyjściem jest okres przejściowy. Oczywiście z nowym rządem i następnie wybory. Inaczej tego się nie da rozwiązać - twierdzi prezes PiS. Jak dodaje, "mamy sytuację nadzwyczajną, konstytucja przestała praktycznie obowiązywać i w związku z tym można zastosować różne metody".
Zobacz także
O jakich metodach mówił Kaczyński? Czy nakreślił strategię swojej formacji? I czy w partii na poważnie jest rozważany scenariusz wcześniejszych wyborów parlamentarnych?
Politycy dawnego obozu władzy mają kłopot z odpowiedzią na te pytania. Mimo ostrej krytyki z ich strony pod adresem nowego rządu, dystansują się od słów swojego lidera.
- Trudno powiedzieć - tak na pytanie, co miał na myśli prezes PiS, odpowiada poseł klubu PiS Michał Wójcik. Jak dodaje, "nie chce wybiegać w przyszłość".
Podobnie odpowiadają inni. - Nie znam wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, a tym bardziej trudno mi mówić, co miał na myśli - przyznaje poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Janusz Cieszyński, były minister w rządzie PiS, ucina: - Nie siedzę w głowie prezesa Kaczyńskiego, nie rozmawiałem z nim na ten temat.
Również poseł PiS Marek Ast dystansuje się od słów lidera. - Myślę, że pan prezes odnosi się przede wszystkim do działań ministra sprawiedliwości. Nowe wybory? Nie jestem rzecznikiem partii, nie będę odpowiadał na pytania o tę sprawę. Dzisiaj nic mi nie wiadomo, byśmy zmierzali w tę stronę.
Były rzecznik rządu Piotr Mueller już wcześniej w mediach przyznawał, że "że to nie jest moment na to, żeby robić wcześniejsze wybory". - Obecna władza otrzymała legitymację polityczną na jesieni i niech się wykaże, zweryfikuje - stwierdził w RMF FM.
Zamieszanie
Również w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS przyznają: mówienie o "przyspieszonych wyborach" jest absurdalne.
Po pierwsze: nie ma przesłanek do ich przeprowadzenia, taki scenariusz wyklucza zresztą sam prezydent.
Po drugie: w takich wyborach PiS mogłoby osiągnąć wynik gorszy niż w poprzednich.
Po trzecie: politycy PiS nie pospłacali jeszcze kredytów za poprzednią kampanię.
Politycy nowej większości z dystansem odbierają scenariusze rozważane przez lidera PiS. - Niech prezes Kaczyński tak się nie spieszy do wyborów, bo uzyskalibyśmy w nich większość konstytucyjną - stwierdził w Sejmie pytany o to przez WP poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych.
Nieoficjalnie jeden z polityków PiS mówi nam:
- Nie rozumiem takiego gadania. To tylko wywołuje ferment i temat, który w naszych wewnętrznych rozmowach nie istnieje. Jakie wybory, o czym my mówimy? Ja nie zamierzam tego tłumaczyć, bo powiem dwa słowa za dużo i będzie kłopot. Serio, nie znam intencji prezesa. Nie jestem też entuzjastą wszystkich tych korytarzowych utarczek z dziennikarzami.
Inny działacz zauważa: - To tylko sprawia, że sami dajemy tematy zastępcze i przykrywamy niepotrzebnymi wypowiedziami to, co robi Tusk. A dziennikarze, zamiast pytać o Tuska, pytają o prezesa.
Wymowne w wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego były też wspomniane już apele do Andrzeja Dudy. Nasi rozmówcy z PiS nie są w stanie wskazać, o co konkretnie apelował prezes PiS do głowy państwa, mówiąc o nadzwyczajnych działaniach, które winien podjąć.
Marek Ast domyśla się, że być może chodzi o presję, jaką - zdaniem PiS - powinien wywierać prezydent na rząd Donalda Tuska - choćby w kontekście niedopuszczalnych dla formacji Kaczyńskiego zmian w prokuraturze krajowej i mediach.
Nieoficjalnie od polityków PiS można usłyszeć opinie, że Duda jest zbyt bierny w tych sprawach. Ale Pałac Prezydencki nie przyjmuje tych zarzutów.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się WP, prezydent nie planuje zwoływania Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie, o której mówił Jarosław Kaczyński. - Pan prezydent doskonale wie, co ma robić i jeżeli uzna za stosowne zwołać RBN, zrobi to. Jeżeli nie - to nie - mówi WP doradca Andrzeja Dudy Łukasz Rzepecki.
Co na to rządzący? - Jest oczywiste, że prezes Kaczyński chce uwikłać na wszystkie możliwe sposoby prezydenta Dudę. Robi to dlatego, że ma taki interes polityczny, ale też dlatego, że szczerze nie znosi prezydenta - powiedział w Sejmie premier Donald Tusk.
Ostre tezy stawiane przez Kaczyńskiego na sejmowych korytarzach budzą coraz większe zmieszane nie tylko w Kancelarii Prezydenta, ale również w klubie PiS.
Posłom coraz trudniej tłumaczyć wszystkie deklaracje i aluzje, które wygłasza ich lider. Nie zamierzają go jednak krytykować. Prezes wciąż ma niekwestionowaną pozycję w swoim obozie. I wciąż go spaja.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl