Policjanci zastrzelili psa podczas interwencji. Obrońcy zwierząt: "Bestie, oprawcy"
Interwencja policji w Chojnowie na Dolnym Śląsku zakończyła się tragedią. Policjanci, wchodząc na posesję, zastrzelili jednego psa, a drugiego poważnie ranili.- Zachowali się jak oprawcy - mówią obrońcy zwierząt. Funkcjonariusze twierdzą, że musieli się bronić.
22.02.2019 | aktual.: 22.02.2019 21:56
O tragicznej w skutkach policyjnej interwencji poinformował w czwartek na Facebooku Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Jak napisali obrońcy zwierząt, 30 policjantów weszło o godz. 6.00 rano na posesję Katarzyny W. w Chojnowie na Dolnym Śląsku. Wchodząc, jednemu psu strzelili w serce, a drugiemu przestrzelili pysk.
Właścicielka psów twierdzi, że policja nie zgodziła się na wezwanie weterynarza, chociaż jedno ze zwierząt konało, a drugie chodziło, brocząc krwią. Świadkiem tych zdarzeń było 13-letnie dziecko Katarzyny W. Miało ono błagać policjantów o pomoc dla swoich pupili.
Zdaniem obrońców zwierząt, policjanci zachowali się jak "zwykli oprawcy", a ich zachowanie nazywają "bestialskim".
"Sposób działania funkcjonariuszy policji wskazuje na ich brutalność, sadyzm i brak poszanowania dla istot żyjących, zdolnych do odczuwania bólu i cierpienia (...) Spośród około 30 policjantów nie znalazł się jeden, który udzieliłby pomocy konającemu, cierpiącemu i wykrwawiającemu się psu" - piszą obrońcy zwierząt na Facebooku.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt złożył już do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów. Zawiadomił także o sprawie prokuratora krajowego, ministra sprawiedliwości, ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz komendanta głównego Policji.
"Psy były agresywne"
Policja twierdzi, że psy rzuciły się na funkcjonariuszy, więc musieli się oni bronić.
- W ubiegłym tygodniu policjanci z Bolesławca i Wrocławia, przy wsparciu oddziału antyterrorystów z Komendy Wojewódzkiej Policji interweniowali na jednej z posesji w Chojnowie. Czynności były zlecone przez prokuraturę - powiedział portalowi gazetawroclawska.pl Krzysztof Zaporowski, rzecznik dolnośląskiej policji. - Gdy weszli na posesję, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy, dlatego użyli broni. Jeden pies nie przeżył interwencji. Drugi został ranny - dodał.
Jak informuje policja, w trakcie interwencji zatrzymano mężczyznę i zabezpieczono amunicję. - Policja interweniowała w tym domu już w styczniu tego roku. Chodziło o likwidację linii do produkcji metamfetaminy. Wtedy zatrzymano 4 osoby, przejęto 2,5 kg amfetaminy i 250 tysięcy tabletek pseudoefedryny - dodaje Zaporowski.
Czytaj także: Tajemnicza śmierć 19-latki we Wrocławiu
Owczarek dochodzi do siebie
Obrońcy zwierząt nie zgadzają się z tą argumentacją. W ich ocenie działanie policji było niezgodne z ustawą o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej oraz ustawą o Policji. "Bez względu na to, czego dotyczyła sprawa, zwierzęta nie były niczemu winne" - komentują na Facebooku.
Jak informują, owczarek żyje. Przeszedł operację i powoli dochodzi do zdrowia. "Stwierdzono u niego uraz pyska w postaci rany wlotowej na grzbiecie nosa i rany wylotowej na podniebieniu twardym, rany przelotowej po prawej stronie języka, rany wlotowej w ramieniu żuchwy i rany wylotowej po stronie dobrzusznej, złamania prawej gałęzi żuchwy, ubytku dziąsła oraz uszkodzenia zęba" - napisali inspektorzy ochrony zwierząt z Dolnego Śląska.
Czytaj także: Zamordował byłą partnerkę i 14-miesięcznego syna
Źródło: Facebook.com, gazetawroclawska.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl