Policja wtargnęła do Klubu Inteligencji Katolickiej, który niesie pomoc uchodźcom
Uzbrojeni w broń długą policjanci w nocy ze środy na czwartek wtargnęli do Klubu Inteligencji Katolickiej, którego wolontariusze pomagają uchodźcom przy granicy polsko-białoruskiej. Mundurowi nie mieli ze sobą nakazu przeszukania zatwierdzonego przez prokuratora, pokazali jedynie swoje legitymacje. Mimo to jednak przeszukali cały punkt i zabrali działaczom komputery oraz telefon. - Kolejna próba zastraszania osób niosących pomoc - nie ma wątpliwości Grupa Granica.
O wydarzeniach, które miały miejsce w środę o godzinie 21.00 na Podlasiu, poinformował Onet. Portal rozmawiał także z działaczami Klubu Inteligencji Katolickiej. Jak informowali, pod Punktem Interwencji Kryzysowej (uruchomionym przez warszawski KIK) przy granicy polsko-białoruskiej pojawiło się kilkudziesięciu mundurowych. Przyjechali kilkunastoma radiowozami. Policjanci byli uzbrojeni w broń długą.
"Właśnie trwa przeszukanie punktu pomocy humanitarnej Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej na Podlasiu. Uzbrojeni policjanci wkroczyli na teren prywatny, a wolontariusze są przesłuchiwani. Działania te są kolejną próbą zastraszania osób niosących pomoc humanitarną!" - napisała na Twitterze Grupa Granica.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Szczegółowych informacji ws. przeszukania udzielił Onetowi Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego KIK. Po dwóch godzinach od wtargnięcia policji na miejscu pojawili się też prawnicy. Służby nie pozwoliły też dziennikarzom wejść do punktu KIK.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Policja nocą wtargnęła do punktu niosącego pomoc uchodźcom
Prawnik współpracujący z Grupą Granica relacjonował, że policja weszła do obiektu pokazując jedynie legitymacje - bez wymaganego nakazu przeszukania, zatwierdzonego przez prokuratora. Prawnicy podkreślają, że w takich przypadkach dokument ten jest niezbędny.
Zobacz też: Nocna akcja pod granicą. Migranci spali na śniegu. Posłowie przerażeni
Przeszukiwanie punktu i przesłuchania wolontariuszy trwały do 5.00 nad ranem w czwartek. Na koniec służby zabrały działaczom dwa komputery i telefon. W rozmowie z portalem prezes warszawskiego KIK zapowiedział, że będą domagać się zwrotu zarekwirowanych urządzeń. - Jest nam potrzebny do dalszej pracy i niesienia pomocy ludziom będących w zagrożeniu życia i zdrowia - mówił Onetowi Kiersnowski, który z powodu tych wydarzeń przyjechał w nocy z Warszawy do podlaskiej placówki.
- Jeżeli policjanci chcieli przesłuchać wolontariuszy w roli świadków, to mogli po prostu przyjść za dnia. Martwimy się o naszych wolontariuszy, bo to na pewno dla nich trudne przeżycie (...) - zaznaczył dodając, że będą domagać się od służb wyjaśnień w tej sprawie.
Podlasie. Policja zabrała wolontariuszom komputery i telefon, mundurowi byli uzbrojeni
Podkreślił, że może być to próba "zniechęcenia nas do działalności". Zwrócił też uwagę na zaskakującą porę, w której cała akcja się odbywała. - Szczególnie że policja nie mogła wiedzieć, kto jest w domu, bo mamy rotacyjne zmiany. Nie chodziło więc o naszych ludzi, ale o coś innego - zauważył prezes KIK.
Wskazał też, że Klub Inteligencji Katolickiej działa jawnie i legalnie. Punkt pomocy humanitarnej przy granicy uruchomiony został we współpracy z Grupą Granica, która od samego początku kryzysu na granicy polsko-białoruskiej aktywnie działa i niesie pomoc uchodźcom, będącym ofiarami działań Aleksandra Łukaszenki.
Źródło: Onet
Przeczytaj także: