Polak zdradził kulisy życia w okopach. "Jest ciężko"
- Każdorazowe wyjście na zewnątrz z ziemianki kończy się ogniem artylerii albo ogniem z drona, więc nawet zwykłe czynności fizjologiczne tutaj są naprawdę walką o życie - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Damian Duda, szef ochotniczego zespołu medyków, którzy pomagają rannym żołnierzom na froncie w Ukrainie. Dodał, że morale na froncie są obecnie niskie, a oddziały ukraińskie na wielu odcinkach znajdują się w defensywie.
Duda przebywa obecnie na froncie w Donbasie, gdzie działa wraz z kolegami z grupy "W międzyczasie". W zdalnym łączeniu z programem "Newsroom" WP, medyk opowiadał, że w rejonie walk ludzie obawiają się zamrożenia konfliktu z Rosją, bo dałoby to Kremlowi czas na odbudowanie strat.
Tymczasem - jak zauważył - w Kijowie coraz częściej rozważa się taki scenariusz.
- Widzimy, że nastroje właśnie tutaj, na linii frontu, odstają od decyzji w stolicy, odstają od tego, co robią politycy. Pewne rzeczy czy pewne rozwiązania tutaj wśród żołnierzy totalnie nie wchodzą w grę - podkreślił Duda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rosjanie stracili dwa statki na Morzu Czarnym. Były na nich ładunki dla armii Putina
Przekazał, że obecnie bardzo trudna sytuacja panuje m.in. w obwodzie kurskim w Rosji, gdzie od kilku miesięcy przebywają oddziały ukraińskie.
- Jednostki ukraińskie, które jadą tam walczyć, wracają prawie zdekompletowane albo przestają istnieć. Utrzymanie tych terytoriów odbywa się z naprawdę niesamowitym wysiłkiem ze strony żołnierza ukraińskiego - powiedział Damian Duda.
Jednocześnie - jak podkreślił - żołnierze mają świadomość, że tereny zajęte w Rosji, mogą w przyszłości wzmocnić pozycję negocjacyjną Ukrainy oraz stanowić "kartę przetargową" w rozmowach o odzyskaniu ukraińskich obwodów okupowanych przez armię Putina.
Duda mówił, że na odcinku frontu, na którym się znajduje, Ukraińcy z konieczności skupiają się jedynie na obronie. - Dużo jednostek nie ma zdolności ofensywnych z tego tytułu, że są niekompletne – ocenił. Dodał, że w wielu oddziałach brakuje nie tylko żołnierzy, ale też sprzętu.
Ważą się losy wojny. Putin mówi o zwycięstwie
Paweł Pawłowski pytał swojego gościa również o słowa Władimira Putina, który stwierdził niedawno, że wojska rosyjskie mają przewagą na całej linii frontu, a także, że Rosja zapewni sobie zwycięstwo już przyszłym roku.
- Po pierwsze, ludzie tutaj nie chcą tracić czasu i energii na coś, na co nie mają wpływu. A po drugie, to ta polityka oczywiście wpływa na życie w okopach, ale życie w okopach nie wpływa na politykę - odparł Duda.
Podkreślił, że medycy frontowi skupiają się przede wszystkim na ratowaniu życia. Zaznaczył, że zdarza się, że pomoc otrzymują również ranni Rosjanie. Duda zapewnił, że mundur żołnierza w tym przypadku nie ma dla niego znaczenia.
- Rosyjscy jeńcy wpadają w taki sam system ewakuacji, w jaki wpadają żołnierze ukraińscy i są poddawani tym samym czynnościom medycznym - powiedział gość WP.
Pytany, czy medycy rozmawiają z żołnierzami Putina podczas udzielania im pomocy, Duda odparł, że rozmowa ogranicza się do niezbędnego minimum. Z jednej strony z uwagi na stan rannych, który często jest bardzo ciężki, a z drugiej przez zalecenia Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, której instrukcje odradzają wchodzenia z jeńcami w dłuższy dialog.
Duda dodaje, że ma świadomość, iż dostanie się do rosyjskiej niewoli, mogłoby się skończyć dla niego śmiercią. Przekonuje zarazem, że "nie jest to czynnik, który paraliżuje".
Fatalne warunki na froncie. "Jest ciężko"
Duda przyznał ponadto, że morale ukraińskich żołnierzy są obecnie niskie. - Jest ciężko zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. Możemy nawet mówić o złamaniu - stwierdził. Dodał, że "składa się na to brak spektakularnych zwycięstw po stronie ukraińskiej" oraz "braki w uzbrojeniu".
Medyk zauważył, że jak na razie, na froncie nie widać nowego sprzętu z USA, który został ujęty w pakiecie pomocowym, zatwierdzonym przez Biały Dom kilka tygodni temu.
Polak przybliżył również warunki życia w okopie. Obecnie mieszka w ziemiance wraz z dziesięcioma innymi osobami. - Każdorazowe wyjście na zewnątrz z ziemianki kończy się ogniem artylerii albo ogniem z drona, więc nawet zwykłe czynności fizjologiczne tutaj są naprawdę walką o życie - zrelacjonował.
Dodał, że w rejonie walk panuje "krajobraz księżycowy". Drzewa są powywracane lub spalone, a w ziemi często widać leje po pociskach.
- Nie mamy tutaj dostępu do pełnowartościowego jedzenia, nie mamy dostępu do odpowiedniej temperatury, więc nawet zwykłe przeziębienia zaczynają być problemem - dodał Polak.
Przekazał, że grupa medyków, którą kieruje, prowadzi zbiórkę na niezbędny w ich pracy sprzęt. Chętni mogą też dołączyć do zespołu. Szczegóły dotyczące zbiórki i rekrutacji można znaleźć na stronie wmiedzyczasie.org.
Przeczytaj też:
Źródło: WP Wiadomości