Polak brutalnie zamordowany. Ruszył proces w Wielkiej Brytanii
Ruszył proces w sprawie zabójstwa Tomasza D. Polak, który od 20 lat mieszkał w Wielkiej Brytanii, doznał wielu poważnych obrażeń, miał między innymi połamany kręgosłup, złamane żebra i szczękę, siniaki na głowie, plecach i klatce piersiowej. Na ławie oskarżonych zasiadło pięć osób, wszyscy to obywatele Polski.
39-letni Tomasz D. przeprowadził się do Wielkiej Brytanii w 2002 roku. Najpierw mieszkał w Londynie, później w Darlington, a następnie przeniósł się do Middlesbrough. W kwietniu 2021 roku jego ciało zostało znalezione w płytkim grobie w lesie w pobliżu Flatts Lane w Normanby. Przerażającego odkrycia dokonały dwie dziewczyny, które udały się do lasu na piknik. Na miejsce wezwano policję, która wydobyła ciało. Ofiara została ciężko pobita, a jej ręce odcięte.
Polak w chwili śmierci miał 39 lat. Wiadomo, że rozstał się ze swoją partnerką, z którą miał córkę. Mieszkał przy Edward Street w Middlesbrough, wynajmował pokój od jednego z oskarżonych - Adama C. W 2021 roku Tomasz nie miał stałego zatrudnienia, w miesiącach poprzedzających śmierć zaczął zażywać narkotyki - kokainę i amfetaminę. Według prokuratury istnieją dowody sugerujące, że zajął się handlem narkotykami.
Zaginięcie Polaka zgłosił jego przyjaciel Zbigniew, który wcześniej dzielił z nim pokój w domu przy Portland Street. Mężczyzna przyznał, że po raz ostatni widział kolegę 17 marca, gdy kupowali alkohol w sklepie Tesco. Później Tomasz przestał odpowiadać na telefony i wiadomości tekstowe. "Obraziłeś się czy wygrałeś na loterii?" - napisał w wiadomości Zbigniew. Nie dostał odpowiedzi. Ostatnią wiadomością Tomasz wysłał do matki. "Zostaw mnie w spokoju" - napisał 20 marca o 3:18.
Prokurator Peter Makepeace przyznał, że styl życia Tomasza D. znacznie się zmienił w ostatnich miesiącach jego życia. Wyalienował się, stracił kontakt z dalszą rodziną mieszkającą w Wielkiej Brytanii, która uważała, że u mężczyzny rozwinęły się problemy ze zdrowiem psychicznym.
Jeden ze świadków zeznających przed sądem, Łukasz M., przyznał, że Tomasz "nigdy nie miał pieniędzy", był "często pijany" i "sprzedawał marihuanę". M. pracował jako taksówkarz i był przyjacielem ofiary. Według jego zeznań raz przez kilka godzin jeździli razem po Middlesbrough, Tomasz siedział na tylnym siedzeniu i pił wódkę. Innego razu pojechali do lasu, Tomasz D. wspinał się na drzewa i również spożywał alkohol. Po raz ostatni swojego przyjaciela widział 20 marca 2021 roku o 21:35, gdy odwiózł go do domu przy Edward Street.
Polak brutalnie zamordowany w Wielkiej Brytanii. Ruszył proces
Według prokuratury do zabójstwa doszło w niedzielę 21 marca o godzinie 3:35 nad ranem. Mężczyzna został pobity na śmierć. Sekcja zwłok wykazała złamanie kręgosłupa, złamanie 15 żeber, złamanie górnej części szczęki, poważne rany głowy, siniaki na plecach i klatce piersiowej. Prawdopodobnie był wielokrotnie kopany, a obrażenia szyi mogły być spowodowane naciskiem ramienia napastnika. Według patologa gdyby mężczyzna przeżył tę napaść, prawdopodobnie byłby do końca życia sparaliżowany. Po śmierci został pozbawiony górnych kończyn.
O zabójstwo podejrzewanych jest pięcioro obywateli Polski - 41-letni Zbigniew P, 37-letni Rafał Ch., 37-letni Tomasz R., 45-letni Adam Cz. i 37-letnia Monika S. Nikt z piątki podejrzanych nie przyznaje się do zarzucanych im czynów. Tomasz D. miał zostać zabity w wynajmowanym przez siebie pokoju. Dowody zbrodni miały zostać zatuszowane, w ramach skrupulatnego sprzątania zmieniono między innymi zakrwawiony dywan. Prokuratorzy odtworzyli zapisy z kamer CCTV, na których widać sześć podróży, jakie oskarżeni odbyli między domem przy Edward Street a Flatts Lane, gdzie później pozbyto się ciała. Pierwsze dwie podróże miały być rozpoznaniem terenu, a podejrzani mieli sprawdzić, gdzie mogą ukryć ciało. Wszystkie wyjazdy odbywały się białym mercedesem Rafała Ch. i czarnym mercedesem Moniki S.
Podejrzani o zabójstwo Polaka w Wielkiej Brytanii stają przed sądem
Prokuratorzy poinformowali, że oskarżeni wzajemnie się obwiniają. Rafał Ch. miał przyznać, że widział, jak Zbigniew P. pobił ofiarę na śmierć, a później jemu samemu groził pistoletem przystawionym do głowy, gdy chciał wezwać karetkę pogotowia. Ch. twierdzi również, że to P. odciął ofierze ręce i schował je do walizki. Partnerka Rafała Ch., Monika S., jedyna kobieta na ławie oskarżonych, twierdziła, że w nocy, kiedy doszło do zbrodni, była na górnym piętrze i nie była świadoma zdarzenia. Według prokuratury S. prowadziła swojego mercedesa w okolicy, w której zostało później pochowane ciało. Kobieta twierdzi, że była to podróż towarzyska. Adam Cz. miał przyznać, że widział Tomasza D. po raz ostatni, gdy ten rozmawiał ze Zbigniewem P., z kolei Tomasz R. miał powiedzieć, że był zbyt przerażony całą sytuacją, by interweniować. Zbigniew P. twierdzi, że wyszedł z domu przy Edward Street o 23 i nic nie wiedział o morderstwie.
Ciało Tomasza D. zostało znalezione 12 kwietnia 2021 roku. Zeznająca w sądzie dr Louise Mulcahy przyznała, że przyczyną śmierci były wielonarządowe obrażenia, a nie pojedyncza rana bądź pojedynczy uraz. Ofierze pośmiertnie odcięto ręce, kończyn nigdy nie odnaleziono. Proces sądowy jest w toku.