Terrorysta znowu zaatakował w Londynie. Policja uspokaja, ale takich przypadków może być więcej
Terror wrócił do Londynu. Kierowca osobowego samochodu na cel wziął przechodniów przed gmachem parlamentu. Na szczęście nikt nie zginął. W przeszłości islamscy radykałowie dokonywali podobnych zamachów. To może być kolejny.
Kierowca srebrnego forda fiesta zjechał na chodnik i staranował rowerzystów w Westminsterze. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów rozbił samochód na barierze otaczającej brytyjski parlament. W ciągu kilku sekund otoczyli go uzbrojeni policjanci. Terrorysta został aresztowany. Nie stawiał oporu.
Ok. 10 osób zostało rannych, w tym 2 trafiły do szpitala. Na szczęście nikt nie stracił życia. Zamachowcem jest dwudziestokilkuletni, czarnoskóry mężczyzna, który nawet nie wznosił okrzyków ani nie próbował wysiąść z samochodu. Władze nie poinformowały o jego motywach, ale śledztwo przejął oddział metropolitarnej policji zajmujący się ściganiem terrorystów.
Na ulice miasta wyszły dodatkowe patrole uzbrojonych funkcjonariuszy. Premier Theresa May będzie przewodniczyć specjalnemu posiedzeniu Cobry w siedzibie szefa rządu przy Downing Street. Nazwa Cobra (Cabinet Office briefing room) pochodzi od sali, w której politycy i przedstawiciele służb zbierają się w nagłych przypadkach.
Atak w Westminsterze jest pierwszym w tym roku zamachem w stolicy Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku takich zamachów było aż 5, z czego jeden także przeprowadzony przez kierowcę atakującego pieszych w pobliżu parlamentu.
Po ubiegłorocznym ataku, podczas którego zamachowiec przebił się przez ogrodzenie otaczające parlament przeprowadzono audyt i poprawiono ochronę gmachu. Prawdopodobnie dlatego uzbrojeni funkcjonariusze słownie zalali Westminster. Szybko policja wydała jednak oświadczenie, że nic nie wskazuje na to, aby Londyńczycy byli nadal w niebezpieczeństwie.
Bardzo prawdopodobne, że dzisiejszy atak był dziełem pojedynczego ekstremisty. Sposób przeprowadzenia ataku sugeruje, że terrorysta może być radykałem islamskim. Brytyjskie służby skutecznie zapobiegają dużym, zorganizowanym atakom. Jednak pojedynczy terroryści, którzy nie konstruują bomb ani nie używają broni palnej, są niemal niemożliwi do zatrzymania. Każdy może usiąść za kierownicą małego samochodu osobowego. Od niego zależy tyko, czy zmieni pojazd w śmiercionośną broń i zacznie taranować przechodniów.
- Nie mówcie nam barwnych słów o jedności – napisała na Twitterze Nervana Mahmoud, brytyjska komentatorka zajmująca się Bliskim Wschodem. – Nie jesteśmy zjednoczeni przeciwko terrorowi. Jesteśmy podzieleni i rozerwani między tymi, którzy chcą nas zastraszyć a tymi, którzy ukrywają regresję i radykalizm.
Europejscy eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają przed wzrostem aktywności ekstremistów na Zachodzie po rozbiciu tzw. Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie. Co prawda kalifat praktycznie przestał istnieć, a w bitwach o Mosul, Rakkę i inne miasta w Syrii i Iraku zginęły tysiące dżihadystów, jednak wielu przeszkolonych i zaprawionych w bojach islamistów powoli wraca do krajów, z których wyjechali. W szeregach ISIS walczyły tysiące ochotników z Wielkiej Brytanii, Francji i innych krajów europejskich.