Polacy wystraszyli się ostrzeżeń. "Takich scen dawno nie było"
Fatalny początek sezonu - twierdzą właściciele polskich pensjonatów. W długi weekend po Bożym Ciele w wielu miejscowościach apartamenty stoją puste. Przede wszystkim z powodu ostrzeżeń przed fatalną, burzową pogodą oraz z powodu wysokiej inflacji. - Takich scen dawno nie było - słyszymy od wynajmujących pokoje.
Boże Ciało w 2023 roku wypadło w czwartek 8 czerwca. Wiele osób wykorzystało okazję i wzięło również wolny piątek po Bożym Ciele. To idealna okazja, żeby przedłużyć weekend i cieszyć się czterema wolnymi dniami z rzędu.
W piątek sprawdziliśmy, jak wygląda obłożenie w popularnych miejscowościach turystycznych. Okazało się, że mimo długiego weekendu, zarówno w górach, nad morzem, jak i na Mazurach, było jeszcze wiele wolnych pokoi.
Według popularnej wyszukiwarki noclegów, wybierając się w dwie osoby w piątek do Łeby czy Władysławowa, mogliśmy przebierać w ponad 200 ofertach. Najtańsze, zaczynały się od około 400 złotych za dwie noce (pobyt od piątku do niedzieli). Obiekty w wyższym standardzie kosztowały dwa lub trzy razy więcej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jest ewidentnie dużo mniejsze zainteresowanie niż w tamtym roku. Ludzi na ulicach jest co prawda sporo, ale też pokoi na wynajem przybyło i jest ich więcej niż turystów. Nawet jeżeli ktoś rezerwuje, to zdarza się, że ostatecznie nie przyjeżdża. W czwartek miała u nas nocować grupa rowerzystów. W ostatniej chwili okazało się, że przechwyciła ich konkurencja - mówi Wiesława Fig z ośrodka wczasowego "Ewa" w Łebie.
W chwili gdy rozmawialiśmy w piątek, zajętych było tylko 25 procent pokoi. - Niestety, bardzo to odczuwamy, bo koszty utrzymania są coraz większe. Prąd i gaz drożeją. Mocno zastanawiamy się, czy w tym roku będziemy zatrudniać dodatkową obsługę na wakacje. Ale jeżeli nie będzie ruchu, to nie będzie nas stać - tłumaczyła Wiesława Fig.
"Ludzie liczą każdy grosz. W dodatku ta pogoda"
- Mamy może 40 procent obłożenia. Zainteresowanie jest słabe. Wszystko jest posprzątane, nakryte i gotowe na przyjazd gości. Czujemy się, jakbyśmy jeździli taksówką bez klienta. Ponosimy koszty, a zysków nie ma. Widać, że ludzie liczą każdy grosz. Nie jeżdżą już tak chętnie na weekendy. W dodatku ta pogoda. Dla nas to bardzo zła sytuacja. Wiadomo, że każdy ma jakieś kredyty czy zobowiązania i musi je opłacać - mówiła z kolei Irena Polska z "Domu Kolonijnego" we Władysławowie.
Sytuacja na Mazurach wyglądała podobnie. W piątek w tym regionie dostępnych było ponad 260 obiektów. Najtańsze - od 300 zł za dwie noce dla dwóch osób. Najdroższe - przewyższały kwotę tysiąca złotych.
- Mam wolny pokój dwuosobowy i trzy czteroosobowe. Przez internet było bardzo dużo zapytań. Ale kiedy oddzwaniałam, to odzew nie był już tak duży. Czerwiec nigdy nie był oblegany. U nas sezon zaczyna się na początku lipca, a kończy 25 sierpnia. Reszta to jedna wielka niewiadoma. Nie mogę narzekać, bo majówka była w porządku - oceniła Małgorzata Boć z "Kwater na Skraju Wilkasy" pod Giżyckiem.
Burze wystraszyły turystów
Dużo gorzej było na Podhalu, gdzie na cały długi weekend synoptycy zapowiadali deszcze. W chwili pisania tego artykułu, dostępnych było ponad 1700 miejsc noclegowych w cenach od 200 zł do 3600 zł (dwie osoby, pobyt piątek - niedziela).
- Właśnie mamy burzę. Pogoda się popsuła i w ostatniej chwili dużo osób odwołało swój przyjazd. Myśleliśmy, że na Boże Ciało będą goście, a zostaliśmy z wolnymi pokojami. Nie tego się spodziewaliśmy. Na szczęście to dla nas szansa na przeprowadzenie prac konserwacyjnych i remontów - mówi Agata Widera z "Willi Jagiellonka" w centrum Zakopanego.
W piątek IMGW wydało ostrzeżenia drugiego stopnia przed burzami z gradem dla czterech województw: małopolskiego, podkarpackiego, śląskiego i opolskiego.
- Ogólnie widzimy spadek zainteresowania. Do Zakopanego w większości przyjeżdżała tzw. klasa średnia, która prowadziła swoje firmy. Wiem, że wiele osób musiało zamknąć działalności i nie stać ich na wyjazdy. Liczą się z każdym groszem, a to był nasz klient docelowy. Co będzie dalej? Nie wiem. Na szczęście mamy obiekt w samym centrum, ale co będzie z tymi, co się dopiero pobudowali? Przecież my tu żyjemy z działalności sezonowej. Utrzymanie domu też kosztuje. Trzeba na bieżąco wszystko naprawiać, unowocześniać. Rosnące ceny nam nie pomagają - dodała.
Boże Ciało w Turcji, Egipcie i Tunezji
Zapytaliśmy eksperta z Polskiej Izby Hotelarzy, skąd wynika tak małe zainteresowanie wyjazdami na długi weekend, gdy wypada Boże Ciało.
- Jednym z czynników na pewno jest pogoda. Majówka w tym roku bardzo ładnie wypadała i wiele osób wtedy zdecydowało się wyjechać. Jeżeli ktoś wybrał się na majówkę, to stwierdził, że przed wakacjami - na Boże Ciało - lepiej zostać w domu. Portfele Polaków, a przede wszystkim klasy średniej, zubożały. Ludzie zaczęli oszczędzać. To jest pewna kalkulacja, że muszą zrezygnować z częstych wyjazdów - ocenia Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy.
Jego zdaniem Polacy coraz częściej zamiast polskich miejscowości wybierają wyjazdy za granicę. - Nie ma już pandemii i można podróżować samolotami. Znane i cenione przez Polaków kierunki kuszą bardzo dobrymi cenami. Turcja, Egipt, Tunezja - tam sezon jest niemal cały rok. Polscy hotelarze mają bardzo krótki sezon, dlatego nie mogą rozłożyć kosztów działalności na dłuższy okres. Stąd niewielka różnica w cenie. Do tego dochodzi niepewność związana z pogodą. Polacy do ostatniej chwili sprawdzają, gdzie i czy będzie padać - podsumowuje.
Zapytaliśmy też mieszkańców Warszawy, dlaczego nie zdecydowali się wyjechać ze stolicy na "Boże Ciało".
- Na porządny wypad potrzebne jest więcej dni wolnych. Planowałam odpoczynek nad morzem, ale "paragony grozy" i koszty mnie zniechęciły. Wolę zostać w Warszawie, wyspać się i zaoszczędzić przed wyjazdem do Hiszpanii w wakacje - mówi WP Karolina Fałat, mieszkanka Pragi-Południe.
Czytaj też:
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski