Przyłapani w Biedronce, jak odrywali ogonki. "Ja się nie wstydzę"
Porozrzucane ogonki papryki i pomidorów albo liście kalafiora leżące luzem. W wielu sklepach to codzienny widok na dziale z warzywami. Wszystko przez klientów, którzy odrywają części warzyw jeszcze przed włożeniem ich do woreczków. Przyłapaliśmy kilku z nich w Biedronce. Tłumaczenia nas mocno zaskoczyły.
Odrywanie ogonków i części warzyw jest ostatnio tematem dyskusji. Popularne kanały na YouTube oraz TikToku prześcigają się w pomysłach na "zaoszczędzeniu kilku złotych" i promują takie zachowania wśród klientów.
Podobne zachowanie polecała nawet Katarzyna Bosacka. "Wiecie, że kupując paprykę, przepłacamy, kiedy ważymy ją z… ogonkami? Byłam w sklepie, zważyłam paprykę z ogonkami i bez, i byłam ogromnie zaskoczona różnicą w cenie" - napisała prezenterka programów "Wiem, co jem" czy "Wiem, co kupuję".
Klient Biedronki pod jednym z postów zamieścił komentarz dotyczący gramatury produktów oferowanych przez dyskont. Jego uwagę przykuł fakt, że po obraniu warzywa z liści otaczających główkę kalafiora, jego waga spadła o kilogram. Tym samym spadła również cena - o niecałe 10 zł. Mężczyzna zarzucił sieci oszustwo.
"Irku, obrywanie liści kalafiora nie jest zabronione" - odpisali za pomocą oficjalnego konta przedstawiciele Biedronki.
Wyżej wymieniony komentarz może być zaskoczeniem, bo co innego można zastać w sklepach. Jak informuje wyborcza.biz, w Biedronce przy metrze Stokłosy w Warszawie, obok tabliczki z ceną warzyw powieszono tabliczkę: "Bardzo prosimy nie odrywać liści z kalafiora. Towar jest sprzedawany na wagę, a nie na szt. Dziękuję".
"Gazeta Wyborcza" pisze też o czytelniku, który podczas zakupu warzyw w podwarszawskiej Biedronce został skontrolowany przez sprzedawczynię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawdziliśmy, czy podobne zalecenia dostali pracownicy sklepów w stolicy. Podczas naszej wizyty w kilku Biedronkach przyglądaliśmy się zarówno klientom kupującym warzywa, jak i kasjerom.
Przyłapane na gorącym uczynku w Biedronce
Na Pradze-Południe nie znaleźliśmy kartek podobnych do tej z Biedronki przy metrze, nie widzieliśmy również, żeby pracownicy kontrolowali warzywa. Byliśmy jednak świadkami, jak dwie kobiety odrywały ogonki z warzyw. Podeszliśmy więc do nich i zapytaliśmy wprost, dlaczego to robią.
- Ja się nie wstydzę, że wyrywam ogonki. Według mnie to nie jest nic złego. Robię to tylko i wyłącznie dlatego, że wystające elementy kaleczą inne pomidory w czasie niesienia do domu, co powoduje, że one się psują - tłumaczy w rozmowie z WP pani Katarzyna.
- Warzywa z ogonkami dla mnie nawet ładniej wyglądają. Ale obrywam je, żeby nie dziurawić pozostałych w jednym woreczku. Bo w podziurawionych po dwóch lub trzech dniach robi się pleśń. Naprawdę nie chodzi o cwaniakowanie i oszczędności - przyznaje pani Teresa.
O zachowanie tych pań zapytaliśmy innych klientów, będących w tym czasie w Biedronce.
- Ja raczej tak nie robię. Chyba że podświadomie. U niektórych może to być odruch, którego nie kontrolują. Nie wierzę, że odrywanie części warzyw daje duże oszczędności. Gdyby to była prawda, każdy by tak robił - mówi pani Magdalena.
- Słyszałam o tym, że niby waga się zmniejsza. W wielu sklepach często widzę liście rzodkiewki, kalafiora, czy ogonki od papryki, pomidorów, a nawet części ogórków, czy cukinii. Dla mnie to głupota i prawdziwa plaga, ale skoro warzywa są bardzo drogie, to nie dziwię się, że niektórzy chcą zaoszczędzić nawet kilkanaście groszy - podsumowuje pani Elżbieta.
Pracownicy Biedronki przyznają, że nie słyszeli o wytycznych spod Warszawy, o których pisze "Gazeta Wyborcza", ale przyznają, że to dobry pomysł. Zarówno oni, jak i byli pracownicy podkreślają, że największym problemem jest bałagan, który pozostawiają klienci na strefie z warzywami.
- Oberwane liście wpływają na estetykę innych pełnowartościowych towarów. Pracowników na zmianie jest za mało i trudno jest ogarnąć powstający bałagan. Dla mnie obrywanie ogonków, czy liści to brak szacunku dla pracujących osób, a oszczędności przy małych ilościach są znikome - uważa była pracownica jednej z Biedronek na Mazowszu, Iwona Makowiecka.
Karnista ostrzega: To wykroczenie
Warto pamiętać, że odrywanie ogonków może być wykroczeniem. Jak zauważa dr Mikołaj Małecki, karnista i autor bloga Dogmaty Karnisty, "usuwanie ogonka od papryki w sklepie jest uszkodzeniem cudzej rzeczy". Z tą sytuacją mamy do czynienia, gdy klient odrywa ogonek, ale ostatecznie nie kupuje papryki/pomidora/kalafiora. Zostawia w sklepie zarówno owoc, jak i ogonek. Odpowiada wówczas za uszkodzenie.
W przypadku, gdy klient kupi paprykę bez ogonka, zyska różnicę wagi. Jak pisze Małecki, tutaj wartość szkody zależy od wagi samego ogonka. Podobnie w przypadku kalafiora, którego kupimy bez liści.
"Na cenówce jest w sprzedaży kalafior, a nie kwiat kalafiora czy sama róża kalafiora. Liście są częścią kalafiora" - przypomina karnista.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: