Polacy równi i równiejsi. Ich głosy nie znaczą dla polityków tyle samo [ANALIZA]

Politycy zawsze podkreślają, że każdy głos ma dla nich znaczenie i bez względu na to, gdzie mieszkamy, wszyscy jesteśmy dla nich tak samo ważni. Prawda jest jednak inna - jedne regiony są politycznie kluczowe, inne mają znaczenie marginalne dla wyniku partii w wyborach. Warto sprawdzić, czy mamy szczęście i mieszkamy we "właściwym" województwie.

Polacy równi i równiejsi. Ich głosy nie znaczą dla polityków tyle samo [ANALIZA]
Źródło zdjęć: © East News | JACEK DOMINSKI/REPORTER

31.01.2020 | aktual.: 31.01.2020 23:51

Bitwa o Mazowsze i droga na Śląsk

To, czy dane województwo jest dla polityków istotne, ma bardzo praktyczne przełożenie na inwestycje państwowe, lokowanie państwowych spółek, wizyty polityków i zasadniczo uwagę "góry z Warszawy".

Jeśli mieszkamy na Mazowszu, to mamy szczęście, region ten jest kluczowy dla dwóch największych partii w Polsce. Na Prawo i Sprawiedliwość padło tu aż 16 proc. wszystkich głosów w wyborach parlamentarnych i aż 18 proc. głosów Koalicji Obywatelskiej.

To o to województwo toczy się zazwyczaj najbardziej zażarta walka, a politycy są w stanie zrobić i obiecać wiele, by zyskać przychylność mieszkańców Mazowsza. To w Warszawie startują zazwyczaj liderzy partyjni, a ich najbliżsi współpracownicy w tzw. obwarzanku (powiaty wokół Warszawy).

To tutaj startuje zawsze Jarosław Kaczyński, ostatnio startowała tutaj Małgorzata Kidawa-Błońska. W Warszawie startowali też Ewa Kopacz i Donald Tusk, a Bronisław Komorowski, zanim został prezydentem, startował do Sejmu właśnie z obwarzanka.

Sondaż. "Bardzo ciekawa druga tura" [ZOBACZ WIDEO]

Jeśli jesteście jednak mieszkańcami Śląska, to nie macie się czym martwić - to drugie pod względem liczby głosów województwo kluczowe dla największych partii.

Dla PiS to ponad 11 proc. głosów w ostatnich wyborach, dla KO prawie 13 proc. Nie przez przypadek właśnie na Śląsku startował Mateusz Morawiecki, ze Śląska jest też nowy szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Były premier Jerzy Buzek i wielu najważniejszych polityków startowało z tego województwa, a inwestycje dla Śląska, specjalne programy, wizyty i obietnice można liczyć w dziesiątkach.

Jedno jest pewne, bez dobrego wyniku w tych dwóch kluczowych województwach trudno wygrać wybory w Polsce i przejąć rządy w Warszawie.

Obraz
© StanPolityki.pl

Małopolska i Wielkopolska. Partyjne rodzynki

Tu drogi dwóch głównych partii się rozchodzą. Dla PiS trzecim najważniejszym regionem jest Małopolska, której Prawo i Sprawiedliwość zawdzięcza blisko 11 proc. wszystkich oddanych na tę partię głosów. To z Małopolski pochodzi była premier Beata Szydło i wicepremier Jarosław Gowin, to tutaj jeszcze niedawno startował Zbigniew Ziobro, zanim przeniósł się do województwa świętokrzyskiego.

Małopolska na stałe wpisała się w kampanijną mapę podróży Jarosława Kaczyńskiego i to tu padały najważniejsze deklaracje i obietnice. Dla PiS tylko te trzy województwa, czyli mazowieckie, śląskie i małopolskie to ponad 38 proc. wszystkich wyborców tej partii i zarazem klucz do większości w Sejmie. Często w debacie porusza się argument, że dla PiS kluczowe są wschodnie województwa, tzw. ściana wschodnia, prawda jest jednak inna.

Tym, czym Małopolska jest dla PiS, tym Wielkopolska jest dla Koalicji Obywatelskiej, ponad 10 proc. wyborców tej partii mieszka właśnie tam. Była premier Ewa Kopacz, startując w wyborach do Parlamentu Europejskiego, otwierała właśnie tam listę, a nie w innym regionie kraju.

Tylko te trzy województwa, czyli mazowieckie, śląskie i wielkopolskie to aż 41 proc. wszystkich wyborców Platformy. Wystarczy dodać do tego województwo pomorskie, kolebkę powstania PO, i mamy połowę wszystkich głosów na KO w wyborach do Sejmu. Możemy też zerknąć, z jakich województw było dwóch kandydatów w prawyborach prezydenckich w Platformie: Małgorzata Kidawa-Błońska z Mazowsza i Jacek Jaśkowiak z Wielkopolski.

Obraz
© StanPolityki.pl

Pechowe województwa

Są województwa, które w zależności, która partia rządzi, przynajmniej teoretycznie, nie mogą liczyć na taką przychylność z Warszawy, jak Mazowsze czy Śląsk, są po prostu nieistotne wyborczo dla tych partii.

Na pewno takim województwem jest dla PiS lubuskie, z którego pochodzi tylko niecałe 2 proc. wyborców tej partii, podobnie jest z opolskim. Gdy rządzi PO, na przychylność tej partii nie może znowu, przynajmniej teoretycznie, liczyć województwo świętokrzyskie, opolskie i podlaskie, ponieważ w każdym z tych województw mieszka 2 proc. wyborców KO, czyli 5 razy mniej niż w Wielkopolsce.

Dlatego, jeśli zastanawiacie się, dlaczego tak rzadko widzicie premiera i ministrów w swoim regionie lub czekacie długie lata na ważną inwestycję, sprawdźcie na mapie, czy nie wynika to z tego, że politykom po prostu nie opłaca się do Was przyjechać, zawsze przecież większą mobilizacją w dniu wyborów można się jednej czy drugiej partii przypomnieć przy urnie wyborczej.

O autorze: Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, założyciel serwisu StanPolityki.pl. Specjalizuje się w badaniach, analizach i prognozach wyborczych.

Obraz
© Materiały prasowe

Chcesz przeczytać więcej na ten temat? Zajrzyj na StanPolityki.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (224)