Pogrzeb Pawła Adamowicza
Tak Polacy żegnali prezydenta Gdańska
- To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani - powiedziała Magdalena Adamowicz nad urną z prochami męża w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. - To były ostatnie słowa Pawła. Po nich odszedłeś ze światełkiem do nieba. Ale nie chce by na Twoim pogrzebie panował przede wszystkim smutek. To prawda, jest nam dziś bardzo ciężko. Ale chce właśnie podziękować Bogu za to, że skrzyżował nasze drogi. Że poznałam człowieka, że zmieniło się nasze życie. Że miałam wspaniałego męża i ojca naszych córek - Tuni i Tereski.
Wdowa po prezydencie Gdańska przyznała, że musiała dzielić się kochanym człowiekiem z miastem. Nie była zazdrosna wiedząc, że Paweł Adamowicz potrzebował i kochał Gdańsk, tak jak Gdańsk kochał i potrzebował jego. Dodała, że razem z córkami zostały same, ale nie samotne, bo jest z nimi wiele "cudownych, wspaniałych osób", Gdańszczanie, Polacy i ludzie za granicą.