Podwyżki za śmieci. Czesi znowu nas zawstydzili. W Pradze 4‑osobowa rodzina płaci 40 zł miesięcznie
Zaledwie kilka lat temu polscy przedsiębiorcy uciekali do Czech, bo mieli tam niższe podatki i korzystniej rozliczany ZUS. Koszty odbioru śmieci to nowy powód polsko-czeskiej zazdrości. Czesi też mają u siebie podwyżki za śmieci, ale zapłacą kilkakrotnie mniej niż Polacy.
17.12.2019 | aktual.: 17.12.2019 18:03
Czeskie samorządy również dostosowują system odbioru śmieci do unijnych wymogów. Po "bardzo dużych podwyżkach" opłat za wywóz śmieci i tak zapłacą oni od dwóch do nawet cztery razy mniej niż Polacy. Jakim cudem, skoro żyjemy w tej samej UE, zarabiamy mniej więcej tyle samo i produkujemy podobną ilość śmieci w domach?
- Czteroosobowa rodzina, mieszkająca w domu w Pradze, zapłaci za wywóz śmieci około 40 zł miesięcznie. To po bardzo wysokich, zdaniem samych Czechów, podwyżkach, które zaczynają obowiązywać od stycznia 2020 roku - zauważa w rozmowie z WP Martin Ehl, dziennikarz ekonomicznego dziennika "Hospodarske noviny".
Dla porównania w Warszawie rodzina mieszkająca w domu zapłaci 94 zł na miesiąc, czyli ponad dwa razy więcej niż w Pradze. To nie koniec szokujących przykładów. W stolicy Polski opłata od lokalu z jednym mieszkańcem wyniesie 65 zł. W Pradze to zaledwie 33 zł. To jednak przy założeniu, że mieszkaniec nie segreguje swoich odpadów. Prażanin może płacić tylko 19 zł miesięcznie. To pod warunkiem, że posegreguje śmieci i wyrzuci do dedykowanych pojemników (za darmo), a do śmietnika zaniesie tylko odpadki kuchenne "bio".
Jak liczą rachunek za śmieci?
Kolosalne różnice są też w sposobie naliczania w śmieciowych rachunkach. W Polsce samorządy stawały na rzęsach, próbując wyliczyć uczciwą i proporcjonalną opłatę za śmieci. Pomysłów powstało bez liku.
W Gdańsku czy Gdyni opłatę wyliczają od wielkości mieszkania (lokatorzy 50-metrowego mieszkania za odpady zmieszane zapłacą 88 zł miesięcznie zł, w przypadku segregowanych - 44 zł.) W niektórych podwarszawskich gminach płaci się od osoby. Opisywaliśmy dramat mieszkańców Józefosławia, gdzie rachunek za śmieci czteroosobowej rodziny przekroczy 100 zł miesięcznie (300 procent podwyżki).
Czeski dziennikarz był zaskoczony, kiedy usłyszał o tak drakońskich podwyżkach. - U nas już 30-procentowy wzrost stawek od nowego roku wywołał oburzenie - dodaje Martin Ehl.
Czesi, z których tak lubimy sobie żartować, podeszli do tematu racjonalnie. U nich opłata uzależniona jest od rozmiaru i liczby worków wyrzucanych do śmietnika oraz częstotliwości ich odbierania przez "śmieciarzy". Oznacza to, że Czech płaci za ilość wyrzucanych śmieci, nie za metry kwadratowe zajmowanego mieszkania czy liczbę dzieci.
Czech segreguje śmieci, Polak się buntuje i obwinia UE
W Czechach nie ma obowiązku segregowania śmieci, a jednocześnie większy odsetek mieszkańców zgadza się je segregować. Dlaczego? - Wynika to z korzystnego systemu gospodarowania odpadami. Pojemniki na papier, plastik, szkło, puszki naprawdę stoją w Pradze prawie wszędzie. Jeśli masz worek takich śmieci, to możesz oddać je praktycznie za darmo. Są też specjalne punkty odbioru, gdzie wystarczy pokazać dokument z adresem zamieszkania w Pradze. Opłaty za pozostałe śmieci bio są już naprawdę symboliczne w porównaniu do zarobków - tłumaczy dalej Martin Ehl.
W Polsce doszło do szalonej wojny samorządowców o to, kto ponosi winę za podwyżki. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwalił winę na rząd PiS, który źle przygotował przepisy. Z kolei w miastach, gdzie rządzi PiS, samorządy winią złą Unię Europejską i jej drakońskie regulacje w polityce gospodarowania odpadami.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl