Podręcznik IPN po ukraińsku. "Wyszło jak zawsze"
Kontrowersje po prezentacji przez szefa MEiN Przemysława Czarnka przewodnika po historii Polski 966-2016 w języku ukraińskim. - Historia musi być pokazywana taka, jaką ona jest - stwierdził Czarnek, pytany o przekazywanie wiedzy na temat Rzezi Wołyńskiej.
07.05.2022 | aktual.: 07.05.2022 13:25
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki i minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek poinformowali, że z myślą o uczniach z Ukrainy IPN przygotował w języku ukraińskim "Przewodnik po historii Polski". Wstęp do publikacji napisali prezydenta Andrzej Duda i kard. Stanisław Dziwisz. Wydrukowano ją w nakładzie 8 tys. egzemplarzy.
Niestety rządzący, choć chcieli dobrze, wyszło jak zawsze - stwierdza "Fakt" i wyjaśnia, że w publikacji IPN zabrakło wspólnych elementów łączących Polskę i Ukrainy.
Dziennik wylicza, że "kompletnie zaniedbana została kwestia odwiecznych związków pomiędzy Ukrainą i Polską", a powstania kozackie (ważne dla Ukraińców) są wspomniane tylko w jednym miejscu.
"O wspólnej walce Polski i Ukrainy przeciw bolszewikom nie ma nawet słowa, podobnie jak o relacjach Polaków i Ukraińców w czasie, gdy ziemie obecnej Ukrainy w dużej części należały do Polski" - stwierdza gazeta, dodając, że jest za to fragment dotyczący rzezi wołyńskiej.
Czarnek broni podręcznika. Wtóruje mu szef IPN
Koncepcji podręcznika broni minister Czarnek oraz szef IPN.
- To, co wydarzyło się na Wołyniu w roku 1943, było wydarzeniem historycznym, więc nie może takiego wydarzenia zabraknąć ani w naszych publikacjach, ani w "Przewodniku po historii Polski" - stwierdza Karol Nawrocki.
W polskich szkołach jest blisko 200 tys. dzieci i młodzieży ukraińskiej, z czego 140 tys. to dzieci w szkołach podstawowych, 20 tys. w szkołach ponadpodstawowych i 40 tys. w przedszkolach. Przypomniał też, że blisko 7 tys. dzieci z Ukrainy zadeklarowało, że pod koniec maja przystąpi do egzaminu ósmoklasisty.
- "Przewodnik po historii Polski" trafi do wszystkich kuratoriów i będzie udostępniany przez kuratorów oświaty do szkół, które będą zgłaszać takie zapotrzebowanie - wyjaśnił szef IPN, nie wykluczając dodruku.
Źródła: "Fakt", PAP