Podpalił biuro Beaty Kempy. Sąd zdecydował, że wychodzi na wolność
Chociaż prokuratura była temu przeciwna, sąd zdecydował o wypuszczeniu Sebastiana K. na wolność. Zastrzeżono, że mężczyzna ma się leczyć psychiatrycznie.
O decyzji poinformował rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Zdaniem wielu, sprawa przypomina tę z Gdańska, gdy wypuszczony za wolność przestępca z zaburzeniami psychicznymi, ranił potem śmiertelnie prezydenta miasta Pawła Adamowicza.
- Nie możemy dzisiaj oceniać każdej osoby chorej przez pryzmat jednego zdarzenia w Gdańsku. Każdy musi być badany psychiatrycznie i indywidualnie są do niego stosowane odpowiednie środki zabezpieczające - ocenił sędzia.
Rzecznik dodał, że "wydając rozstrzygnięcie, sąd wziął pod uwagę informację ze szpitala, a jednocześnie opinie biegłych. Z dokumentów wynika, że prawdopodobieństwo popełnienia przez Sebastiana K. czynu zabronionego o znacznej szkodliwości społecznej nie jest wysokie".
Uznano, że społeczeństwo będzie wystarczająco zabezpieczone, jeżeli mężczyzna zacznie leczyć się w poradni zdrowia psychicznego. Postanowienie sądu jest nieprawomocne i podlega zaskarżeniu.
"Chciałem upokorzyć Kempę"
K. dokonał podpalenia budynku w Sycowie (woj. dolnośląskie), w którym znajdowało się biuro poselskie Beaty Kempy w grudniu 2017 roku. Oprócz siedziby posłanki Solidarnej Polski w kamienicy mieściły się również budynki mieszkalne. Według śledczych 15 osób, w tym 6 dzieci, zostało pokrzywdzonych. TVP Info dotarło do zeznań sprawcy tego czynu.
- Chciałem tę partię (PiS) upokorzyć, chciałem upokorzyć Kempę. Chciałem doprowadzić do tego, by ta partia się rozpadła. (...) Podpalając to biuro poseł Kempy, chciałem w ten sposób wpłynąć na rząd, na parlament, na prezydenta - zeznał.
Zmianą w prawie, do której K. nie chciał dopuścić było wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej. Przy ocenie projektu PiS mężczyzna miał kierować się opiniami ekspertów i polityków opozycji.
- Nie podobają mi się planowane zmiany w ordynacji wyborczej. Ja nie czytałem tej ustawy, ale opieram się na opiniach ekspertów, np. Borysa Budki (Platforma Obywatelska - red,), który krytykował te ustawy. Tak samo krytykowali te ustawy politycy PSL, Nowoczesnej i dziennikarze - tłumaczył.
Źródło: RMF FM