Podpalił biuro Beaty Kempy. "Chciałem upokorzyć PiS"
Sebastian K., który był podejrzewany o atak na biuro poselskie Beaty Kempy miał zeznać, że swoim czynem chciał doprowadzić do rozpadu Prawa i Sprawiedliwości. Jak podaje TVP Info, mężczyzna wcześniej usłyszał zarzuty o charakterze terrorystycznym i przebywał w zakładzie psychiatrycznym.
12.02.2019 | aktual.: 12.02.2019 13:28
K. dokonał podpalenia budynku w Sycowie (woj. dolnośląskie), w którym znajdowało się biuro poselskie Kempy w grudniu 2017 roku. Oprócz siedziby posłanki Solidarnej Polski w kamienicy mieściły się również budynki mieszkalne. Według śledczych 15 osób, w tym 6 dzieci, zostało pokrzywdzonych. TVP Info dotarło do zeznań sprawcy tego czynu.
- Chciałem tę partię (PiS) upokorzyć, chciałem upokorzyć Kempę. Chciałem doprowadzić do tego, by ta partia się rozpadła. (...) Podpalając to biuro poseł Kempy, chciałem w ten sposób wpłynąć na rząd, na parlament, na prezydenta. Chciałem, by to był dla nich sygnał, by wycofali się z tych ustawodawczych zmian. Taki był mój cel. Gdyby nie sytuacja polityczna w naszym kraju, która mi się nie podoba, ja bym się nie dopuścił tego czynu, nie podpaliłbym biura poseł - zeznał.
Zwolennik Borysa Budki
Zmianą w prawie, do której K. nie chciał dopuścić było wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej. Przy ocenie projektu PiS mężczyzna miał kierować się opiniami ekspertów i polityków opozycji. - Nie podobają planowane zmiany w ordynacji wyborczej. Ja nie czytałem tej ustawy, ale opieram się na opiniach ekspertów, np. Borysa Budki, który krytykował te ustawy. Tak samo krytykowali te ustawy politycy PSL, Nowoczesnej i dziennikarze - tłumaczył.
Mężczyzna twierdzi, że zdawał sobie sprawę, iż w wyniku podpalenia może dojść do dużego pożaru, w którym mogą ucierpieć niewinni ludzie. Przyznał jednak, że mimo tego "nie potrafił się powstrzymać", gdyż "nie lubi polityków PiS i Solidarnej Polski". Jak zeznał, wśród polityków najbardziej ceni Borysa Budkę z PO. - To jest prawnik. On się bardzo rzeczowo wypowiada i na temat. Ja się całkowicie utożsamiam z tym, co on mówi. Lubię też polityków partii Nowoczesna, zwłaszcza panią Pihowicz i Lubnauer. Gdyby to biuro poselskie należało do posła Budki, poseł Lubnauer czy Pihowicz, to ja bym nie dokonał takiego czynu. Ale że to biuro należało do pani Kempy, to nie miałem przed tym żadnych oporów - oświadczył.
Sprawca był niepoczytalny
Według doniesień TVP Info, Sąd Okręgowy we Wrocławiu postawił Sebastianowi K. zarzuty o charakterze terrorystycznym. Mężczyzna jednak nie trafił do więzienia, ponieważ biegli stwierdzili, że jest niepoczytalny. Zamiast za kratki trafił do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. W czerwcu 2018 roku umorzył postępowanie prowadzone przeciwko Sebastianowi K.
Do sprawy odniósł się we wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Wprost odwoływał się do określonych poglądów politycznych i wyrażał nienawiść dla polityków. Taki człowiek stanowi realne zagrożenie dla osób przebywających na wolności. Jeżeli jest chory psychicznie, powinien zostać leczony - ocenił. - Po wydarzeniach w Gdańsku prosimy wszystkich o dużą rozwagę. Nie chcemy, aby doszło do kolejnej tragedii - dodał.
Źródło: TVP Info
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl