Podpalił biuro Beaty Kempy. Śledczy chcą umorzenia
Zmiana stanowiska prokuratury ws. podpalenia biura poselskiego Beaty Kempy w Sycowie. Biegli stwierdzili, że sprawca jest niepoczytalny i powinien być leczony. Wniosek w tej sprawie trafił już do sądu. Prokuratorzy chcą też umorzenia postępowania.
Biuro Beaty Kempy w Sycowie koło Oleśnicy w woj. dolnośląskim podpalono w nocy z 11 na 12 grudnia ub. roku. Sprawca wybił okno i wzniecił pożar substancją łatwopalną. Z budynku strażacy ewakuowali 15 osób, które mieszkają nad biurem PiS.
Sprawcę - Sebastiana K. z okolic Sycowa, zatrzymano po dwóch dniach. Krzyczał wówczas, że nienawidzi PiS, a podczas przesłuchań jako przyczynę swojego działania podał chęć zmuszenia władz do odstąpienia zmian w wymiarze sprawiedliwości. - Naszą "winą" jest to, że mamy sprecyzowane poglądy - komentowała wtedy atak na swoje biuro Beata Kempa, która w tym czasie pełniła obowiązki szefowej kancelarii premier Beaty Szydło.
Początkowo prokuratorzy uznali, że 40-letni mężczyzna dopuścił się czynu o charakterze terrorystycznym. Zarzucono mu również produkcję narkotyków, bo w jego mieszkaniu znaleziono konopie indyjskie i susz marihuany. Groziła mu kara nawet 15 lat więzienia.
Biegli: konieczna izolacja
Jednocześnie Sebastian K. został skierowany na badania lekarskie. Znana jest już opinia biegłych psychiatrów.
Uznali oni, że mężczyzna powinien przymusowo trafić do szpitala psychiatrycznego, bo jest niepoczytalny i niebezpieczny dla otoczenia - wyjaśnia gazetawroclawska.pl.
Śledczy przesłali już do sądu wniosek o umieszczenie Sebastiana K. w szpitalu. Z powodu lekarskiej opinii wnieśli też o umorzenie sprawy podpalenia. Sąd powoła komisję psychiatryczną, która wskaże do jakiej placówki trafić ma 40-latek.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl