Podłożył bombę. Na jaw wychodzą nowe fakty

Na jaw wychodzą nowe informacje w sprawie wybuchu paczki w Siecieborzycach w Lubuskiem. Ranna została kobieta, która odebrała przesyłkę. Jak się okazuje, podejrzany w tej sprawie były partner poszkodowanej już wcześniej się nad nią znęcał. Sprawa jednak przeleżała rok w sądzie. Paczka wybuchła na kilka tygodni przed planowaną rozprawą.

Do eksplozji paczki doszło w domu w Siecieborzycach
Do eksplozji paczki doszło w domu w Siecieborzycach
Źródło zdjęć: © East News | NewsLubuski
oprac. SBO

20.01.2023 | aktual.: 20.01.2023 18:17

Do wypadku doszło 19 grudnia rano we wsi Siecieborzyce, w powiecie żagańskim. Przed domem, w którym 31-latka mieszka z dwójką dzieci i swoimi rodzicami, ktoś zostawił pakunek. Do silnej eksplozji doszło najprawdopodobniej w momencie, kiedy kobieta otwierała paczkę w kuchni.

W sprawie został zatrzymany 34-letni mężczyzna. - Postępowanie było bardzo wnikliwe. W trakcie śledztwa udało się zebrać bardzo mocny materiał dowodowy. Pozwolił postawić zarzuty 34-letniemu mężczyźnie, byłemu partnerowi kobiety. To usiłowanie zabójstwa wielu osób oraz spowodowanie obrażeń w stosunku do pokrzywdzonej i jej dzieci - przekazała Ewa Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Nurkowie z Hiszpanii? "Jestem zaskoczony reakcją policji"

Sprawa o znęcanie przeleżała rok w sądzie

Jak ujawnia TVN24, mężczyźnie wcześniej postawiono zarzuty o znęcanie się nad partnerką. Akt oskarżenia został skierowany w tej sprawie w styczniu ubiegłego roku. Rozprawa została jednak wyznaczona dopiero na styczeń 2023 roku, czyli na kilka tygodni po tym, jak doszło do tragedii.

Dlaczego sprawa znęcania się przeleżała w sądzie aż rok? - Przyczyna takiego stanu rzeczy jest w zasadzie jedna: są to trudności kadrowe, z którym borykał się II Wydział Karny tutejszego sądu. Siłą rzeczy spowodowało to znacznie spiętrzenie i obciążenie pracą. Sędziowie nie byli w stanie nadawać sprawom sprawnego biegu - wyjaśniał w rozmowie z TVN Michał Wołowicz, prezes Sądu Rejonowego w Żaganiu.

W jego ocenie nic nie wskazywało na to, żeby sprawa musiała być rozpatrzona w specjalnym trybie. Wobec oskarżonego nie zdecydowano o żadnych środkach zapobiegawczych, ponadto nie mieszkał on z pokrzywdzoną.

Pokrzywdzona kobieta starała się też o odebranie swojemu byłemu partnerowi praw rodzicielskich do syna. Rozprawa w tej kwestii odbyła się w grudniu i mężczyźnie prawa rodzicielskie zostały odebrane.

Źródło: TVN24/WP Wiadomości

Zobacz także
Komentarze (200)