Poważne podejrzenia wobec Polski. Amerykanie piszą o Nord Stream II
Polscy urzędnicy opierali się współpracy w międzynarodowym dochodzeniu w sprawie sabotażu gazociągu Nord Stream i nie ujawnili potencjalnie kluczowych informacji - zarzuca amerykański dziennik "The Wall Street Journal", powołując się na europejskich śledczych. Otwarcie mówią, że Polska mogła być w jakiś sposób zamieszana w sprawę. Co kluczowe, nie przedstawiono w tej sprawie dowodów.
Europejscy śledczy, badający sprawę eksplozji gazociągu Nord Stream twierdzą, że polscy urzędnicy nie spieszyli się z udzielaniem informacji w sprawie i ukrywali kluczowe dowody dotyczące domniemanych ruchów sabotażystów na polskiej ziemi. Jak pisze "WSJ", mają oni teraz nadzieję, że nowy polski rząd będzie w tej sprawie dużo bardziej chętny do współpracy niż poprzedni.
Polski Trop
Europejscy śledczy uważają, że atak na Nord Stream został przeprowadzony przez Ukraińców działających z Polski. Według wysokich rangą urzędników, "brak pełnej współpracy ze strony Warszawy utrudnił ustalenie, czy atak miał miejsce za wiedzą byłego polskiego rządu, czy też bez niej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Genialny patent na froncie. Bezzałogowiec ratujący życie rannych żołnierzy
Europejscy śledczy mówili "WSJ", że zamierzają zwrócić się w tej sprawie do kancelarii premier Donalda Tuska.
Największy akt sabotażu od II wojny
Do wysadzenia obu gazociągów Nord Stream doszło we wrześniu 2022 r. Jak pisze gazeta, był to "największy akt sabotażu na kontynencie Europejskim od czasu II wojny światowej".
Niektórzy wysocy rangą urzędnicy europejscy twierdzą, że rozważają zwrócenie się do biura Donalda Tuska, nowego premiera Polski, o pomoc w zbadaniu największego aktu sabotażu na kontynencie europejskim od czasów II wojny światowej.
"Wszelkie sugestie, że Polska, członek Paktu Północnoatlantyckiego, może ukrywać informacje o ataku na sojusznika, mogą podważyć zaufanie do Sojuszu, który stoi w obliczu jednego z największych testów od czasu jego powstania. Dla Moskwy każde zachowanie Polski wskazujące na udział w sabotażu może być postrzegane jako agresywne działanie NATO" - pisze "WSJ".
Co kluczowe, gazeta zaznacza jednak, że "europejscy śledczy nie przedstawili dowodów łączących polski rząd z eksplozjami i twierdzą, że nawet jeśli niektórzy polscy urzędnicy byli w sprawę zaangażowani, mogło się to odbyć bez wiedzy kierownictwa politycznego".
Zwracają jednak uwagę, że wysiłki polskich urzędników - ich zdaniem - mające na celu utrudnienie śledztwa, sprawiły, że są coraz bardziej podejrzliwi co do roli i motywów poprzedniego polskiego rządu.
Źródło: The Wall Street Journal
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski