Pobudka, panie Trzaskowski! Już się zaczęło. I będzie bolało
"Endrju bidny myślał, że on na początku będzie z nim rozmawiał, a on go zaczął od razu bić!". Ten fragment skeczu Marcina Dańca o walce Gołoty z Lennoksem Lewisem do złudzenia przypomina początek pojedynku o prezydenturę w stolicy.
95 sekund lub, jak mówili złośliwi, "jedna gołota" - tyle trwała słynna walka w obronie pasa federacji WBA między Andrzejem Gołotą a ciemnoskórym Brytyjczykiem przed ponad dwudziestu laty. "Endrju","wielka nadzieja białych", został zmieciony z ringu.
Podobnie jest z kampanią samorządową w Warszawie - choć formalnie jeszcze się nie zaczęła, to jeden już bije, a drugi wydaje się tym zaskoczony. Kandydat koalicji PO-Nowoczesna na prezydenta w rozmowie z "Super Expressem" sugeruje, że Patryk Jaki kradnie mu pomysły. Pobudka, panie Trzaskowski! Gong wybrzmiał, przeciwnik już bije i bił będzie. Również poniżej pasa.
"Widać, że nie ma żadnych pomysłów programowych, bo np. kropka w kropkę powiela mój program dotyczący darmowych żłobków" - mówi Trzaskowski. Jaki dwa dni wcześniej obiecał budowę żłobków i przedszkoli. "Ogłosiłem to ponad 2 miesiące temu. Podobnie jak budowę dwóch nowych żłobków publicznych na każdą dzielnicę. Konkrety" - napisał na swoim profilu na Twitterze Trzaskowski. Tylko czy ktoś jeszcze pamięta, o czym mówił dwa miesiące temu? Jaki przemawia do wyborców tu i teraz: na ulicy, w radiu, w telewizji. Kandydat PO-Nowoczesnej - głównie do swoich followersów na Twitterze.
Słowa Trzaskowskiego dziwią o tyle, że normą kampanii jest jednak to, że to nie merytoryczne propozycje przekonują wyborców, a to, który z kandydatów pokaże większą biegłość w "ringu". A to Jaki wykazuje się w nim większa inicjatywą.
To on stwierdził, że Trzaskowski dzieli mieszkańców Warszawy na lepszych i gorszych. A kandydatowi PO pozostało się bronić: "specem od dzielenia Polaków jest PiS. Od lat mówią o sortach, kastach, komunistach i złodziejach." To Jaki rozwiązał worek z wyborczymi obietnicami. Trzaskowski wypomniał co prawda rywalowi pochodzącemu z Opola nieznajomość Warszawy, ale Jaki szybko przypomniał mu, że sam w ostatnich wyborach startował z Krakowa.
Najśmieszniejsze, albo najsmutniejsze jest to, że o wyniku starcia może przesądzić potknięcie kandydatów o własne nogi. Trzaskowski już co najmniej raz leżał na deskach z powodu swojej ortograficznej swawolności (interpunkcja, "mróżenie" oczu i "czychanie" na błędy), Jaki potknął się o kłodę w postaci praskiego mostu, którą pod nogi rzucili mu jego sztabowcy. W narożnik zagonił się też występując przed stadionem Legii z szalikiem w jej barwach, nazywając klub "Dumą Stolicy" (przydomek Polonii Warszawa)
.
Jedno jest pewne - walka potrwa dłużej niż "jedną gołotę". I żaden z pretendentów nie ucieknie szybko z ringu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl