PO powinna odciąć się od Hanny Gronkiewicz-Waltz? Przez komisję Patryka Jakiego jest obciążeniem dla partii
Prowadzona przez Patryka Jakiego komisja weryfikacyjna będzie sporym obciążeniem dla Hanny Gronkiewicz-Waltz, zmierzającej do końca kariery politycznej. Tym samym będzie też obciążeniem dla PO, której prezydent Warszawy jest wiceszefową. Czy partia powinna się od Gronkiewicz-Waltz odciąć? Spytaliśmy jej członków.
28.06.2017 | aktual.: 28.06.2017 15:43
Żadna kolejna komisja śledcza nie wywarła tak dużego wpływu na politykę, jak komisja ds. afery Rywina. Wydawało się, że po klapach kolejnych komisji ta forma wpływu na politykę odejdzie do lamusa. Próbę odwrócenia tego trendu mamy podczas prac komisji ds. Amber Gold, która wyraźnie wzięła na cel Donalda Tuska. Przygrywką do ataku było przesłuchanie w roli świadka Michała Tuska, o czym pisaliśmy w WP.
Ale poważne skutki może mieć też tzw. komisja weryfikacyjna, którą powołano na mocy specjalnej ustawy. Kieruje ją Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. Choć wielu zarzuca mu niewielką wiedzę prawniczą (z wykształcenia jest politologiem, pisze doktorat z prawa), jednego nie można mu odmówić. Były rzecznik Solidarnej Polski dobrze wie, jak uderzać w politycznych przeciwników i jakie informacje są dla mediów ciekawe, które wątki drążyć, a na które nie warto zwracać uwagi.
"Przeciw", a nawet "za"
Dlatego już pierwsze przesłuchanie dostarczyło informacji, które nie są zbyt korzystne dla władz Warszawy i Gronkiewicz-Waltz. Świadkowie mówili, że był nacisk na szybkie załatwianie spraw (ok. 300 rocznie), a niektóre przyspieszano (zamiast w 2 lata załatwiano je w 2 miesiące). Nie pomogą prezydent Warszawy także zeznania, że kłócące się strony próbował doprowadzić do porozumienia Jarosław Jóźwiak. To wiceprezydent Warszawy i zaufany człowiek Gronkiewicz-Waltz.
Hanna Gronkiewicz-Waltz odmawia stawienia się przed komisją. Tłumaczy to zastrzeżeniami co do konstytucyjności powołania i działania tego organu. Z drugiej strony zasiada w niej poseł PO Robert Kropiwnicki. To znacząco osłabia argumenty prezydent Warszawy, bo można uznać, że jej opinii o niekonstytucyjności komisji nie podzielają nawet koledzy z partii.
Koniec HGW
Dla wielu to uchylanie się przed rozmową z komisją to dowód winy. Tak decyzja Gronkiewicz-Waltz jest przedstawiana w prawicowych mediach. Te poświęcają dużo uwagi pracom komisji - TVP INFO przez dwa dni przygotowywała wydania specjalne, cały dzień mówiąc o przesłuchaniach. Informacje o nich trafiały też na czołówki "Wiadomości", które nie ograniczały się do tylko jednego materiału.
Hanna Gronkiewicz-Waltz już kilka lat temu ogłosiła, że ta kadencja będzie jej ostatnią (jeśli tylko nie zostanie przymusowo skrócona, co dzisiaj nie wydaje się być opcją). Komisja nie zaszkodzi jej więc szansom na reelekcję, bo takiej próby nie będzie. Na pewno położy się cieniem na jej 12-letnich rządach w stolicy.
Lojalność PO
Przede wszystkim problemy Hanny Gronkiewicz-Waltz zaszkodzą jednak przyszłemu kandydatowi PO na prezydenta Warszawy oraz samej partii. HGW wciąż jest jej wiceprzewodniczącą, należy też do zarządów warszawskich i mazowieckich struktur ugrupowania. Wydaje się jednak, że w partii wygra lojalność.
- Wyłącznym celem powołania komisji jest atak na prezydent miasta. PiS-u nie interesuje systemowe rozwiazanie kwestii reprywatyzacji czy ochrona lokatorów - przekonuje Michał Szczerba z PO. - Te cyniczne intencje są dla wszystkich jasne. Dlatego Warszawiacy będą oceniać 12 lat rządów pani prezydent przez pryzmat nowych stacji metra, przyjaznej komunikacji, bulwarów nad Wisłą i zdecydowanej poprawy jakości życia w naszym mieście - dodaje poseł.
Na taśmach z "Sowy" Radosław Sikorski mówi Jackowi Rostowskiemu, że "PiS można zaj...ć komisją specjalną". Partii Donalda Tuska się nie udało, ale teraz wygląda na to, że ten plan przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Wydaje się, że PO nie docenia efektu medialnego, jaki może wywołać równoległe prowadzenie prac komisji śledczej i komisji weryfikacyjnej.