PO chce delegalizacji ONR i wysyła wniosek do Zbigniewa Ziobry. Sławomir Nitras: wnioskujemy, bo jesteśmy zdziwieni bezczynnością
• Platforma Obywatelska chce delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego
• Wysyła w tej sprawie wniosek do prokuratora generalnego
• Posłowie wyliczyli incydenty, które mogą być przesłankami do delegalizacji
• Impulsem do napisania wniosku była awantura na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka"
• Minęło kilka dni, a ze strony państwa nie widać jakichkolwiek działań - mówi Sławomir Nitras (PO) w rozmowie z WP
03.09.2016 | aktual.: 03.09.2016 18:31
Platforma Obywatelska zapowiada wysłanie wniosku do prokuratora generalnego, Zbigniewa Ziobry. Parlamentarzyści PO zwracają się do niego w sprawie delegalizacji nacjonalistycznego Obozu Narodowo-Radykalnego. - Wniosek jest gotowy, podpisany i wyślemy go dzisiaj, a adresat dostanie go w poniedziałek - poinformował w rozmowie z WP Sławomir Nitras, poseł Platformy.
Podobny wniosek otrzyma także prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk. - Pierwszą osobą, która może wystąpić do sądu o delegalizację stowarzyszenia ze względu na propagowanie i odwoływanie się do ideologii faszystowskiej, jest prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. ONR działa w formie stowarzyszenia, które jest zarejestrowane w Częstochowie. Dlatego wnioskujemy równolegle też do prezydenta Częstochowy, Krzysztofa Matyjaszczyka, który również ma prawo do wystąpienia do sądu o delegalizację - tłumaczy parlamentarzysta.
Posłowie zdziwieni bezczynnością władz
- Wnioskujemy, bo jesteśmy zdziwieni bezczynnością obu panów, a w szczególności prokuratora generalnego. Wydaje nam się, że wydarzenia ostatnich dni nie pozwalają stać obojętnie i patrzeć na to, co się dzieje - mówi Nitras, odnosząc się do niedawnych incydentów z udziałem ONR. W czasie niedawnych uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny ps. "Inka" oraz Feliksa Selmanowicza ps. "Zagończyk" doszło do przepychanek pomiędzy działaczami Komitetu Obrony Demokracji a członkami ONR. W związku z tymi wydarzeniami zawiadomienie do prokuratury złożył także sam ONR.
- Dochodziło do różnych skandalicznych zdarzeń, do marszów ONR czy mszy świętych, na których był propagowany faszyzm. Jednak, o ile pamiętam, pierwszy raz mieliśmy do czynienia z sytuacją gdy w trakcie uroczystości z udziałem prezydenta i premier, niektórzy uczestnicy zostali z nich po prostu wyrzuceni przy udziale ludzi, którzy byli pod flagami ONR-u. To, co zdarzyło się w ubiegłym tygodniu, jest powodem naszego wniosku - tłumaczy Nitras.
Poseł PO zaznaczył przy tym, że problem z ONR nie kończy się na awanturze podczas uroczystości pogrzebowych - ONR nie tylko wykluczył ludzi z uroczystości, ale także zawłaszcza symbole narodowe i pamięć o osobach, które są ważne dla wolnej Polski. Żołnierze AK, Żołnierze Niezłomni - to są symbole narodu polskiego, a nie nacjonalistycznych i faszystowskich organizacji, jak ONR. Na to nie możemy pozwolić - podkreślił.
"Minister daje przyzwolenie"
Bezpośrednio po incydencie Tomasz Kalinowski, rzecznik prasowy ONR, bagatelizował przepychanki pod Bazyliką Mariacką w Gdańsku. W rozmowie z Superstacją mówił, że jeśli Radomir Szumełda, działacz KOD, który "napadnięty przez grupę ok. 30 faszystów z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR" faktycznie zostałby napadnięty, to nie skończyłoby się na lekkich obrażeniach i "zdartym naskórku".
- Jeśli ktoś mówi takie rzeczy, to tym bardziej pokazuje, że jest to problem, którym trzeba się zająć - komentował te słowa Sławomir Nitras. - Dlatego dziwię się z jednej strony bezczynności władz, a z drugiej - ze swego rodzaju zachęty. Jeśli posłuchamy Mariusza Błaszczaka, który mówi o tym, że na pogrzebie zderzyły się dwie Polski, "jedna, która czci 'Inkę' i druga, która czci Bieruta'", to jest to po prostu obrzydliwe, nieprawdziwe i nieuczciwe. Przez słowa, minister spraw wewnętrznych daje przyzwolenie na takie zachowania - ocenia poseł PO.
Pod wnioskiem Platformy podpisało się czworo parlamentarzystów: Agnieszka Pomaska, Sławomir Nitras, Paweł Olszewski, Cezary Tomczyk. Posłowie wymienili w nim incydenty z udziałem ONR, które w ich opinii noszą znamiona naruszeń przepisów kodeksu karnego. W piśmie podkreślono, że tego rodzaju zdarzenia "miały miejsce praktycznie na terenie całego kraju".
- To nie jest tak, że Platforma uznała, że jest najbardziej powołaną grupą osób, by rozpocząć taki proces, ale minęło kilka dni, a ze strony państwa nie widać jakichkolwiek działań. Dlatego jako parlamentarzyści chcemy zwrócić uwagę osobom odpowiedzialnym - podsumowuje Nitras.