Po awanturze w TVP Info: Program "Studio Polska" dawno powinien zniknąć z anteny
Ochrona musiała wyprowadzić krewkiego uczestnika programu "Studio Polska". To, że do takiej awantury doszło, nie dziwi. Zaskakuje, że program w takiej formie jest nadal emitowany przez TVP Info.
TVP Info powinno być, jak sama nazwa wskazuje, od przekazywania informacji. Od przejęcia władzy nad TVP przez Jacka Kurskiego rzadko się to udaje. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów tego rozminięcia z misją jest program "Studio Polska", prowadzony aktualnie przez Magdalenę Ogórek i Jacka Łęskiego. Zastąpili oni twórców formatu: Macieja Pawlickiego i Katarzynę Matuszewską. Z założenia program to oddanie anteny obywatelom - przez 90 minut mają oni mieć możliwość możliwie nieskrępowanego wypowiedzenia się na temat dnia.
To założenie tyle szlachetne, co nierealistyczne. "Studio Polska" bardzo szybko stało się karykaturą prawdziwej dyskusji. Kolejny przykład tego mogliśmy zobaczyć w sobotni późny wieczór, gdy krewki mężczyzna zaczął wykrzykiwać, że program jest ustawiony, a w TVP obowiązuje cenzura. Najpierw próbował przepychać się z nim prowadzący, co samo w sobie jest żenującą sceną, później pana wyprowadzili ochroniarze.
Szokujące? Nie dla widzów "Studia Polska". To nie była pierwsza pyskówka w historii programu. Ba, nawet nie pierwsza szarpanina. Były już awantury spowodowane absurdalnymi atakami na przeciwników rządu czy niedopuszczaniem niewygodnych gości do głosu czy opuszczanie studia przez oburzonych obelgami gości.
Zobacz także: Andrzej Duda dla WP: Tusk nie ma szacunku do Polski
I po raz kolejny prowadzący nie poradzili sobie z sytuacją. Zaczynając od tego, że dziennikarz nie jest od wypychania awanturujących się gości ze studia. Poza tym Jacek Łęski, a później Magdalena Ogórek, próbowali wytłumaczyć widzom, dlaczego pozbyto się tego pana. Ale nawet gdyby program prowadzili najbardziej sprawni i doświadczeni dziennikarze, format jest skazany na regularne awantury.
Bo nie da się prowadzić merytorycznej, rzeczowej i w miarę spokojnej dyskusji w grupie kilkudziesięciu osób. Po prostu to niemożliwe. To oczywiście nie oznacza, że wstęp do studiów telewizyjnych powinni mieć jedynie politycy, eksperci i dziennikarze. W Stanach Zjednoczonych popularne są panele z grupami zwolenników jednego czy drugiego polityka. To niezwykle ciekawa i poszerzająca horyzonty forma. Ale w takich programach rozmawia się z maksymalnie 6-8 uczestnikami. Przypominają one badania fokusowe. Rozmówcy zgadzają się na przestrzeganie zasad i na to, że to dziennikarz prowadzi dyskusję. Ten w zamian za to pozwala im się wypowiedzieć.
W "Studiu Polska" tych podstawowych zasad od dawna nie przestrzega żadna ze stron. Do programu rzadko przychodzą "zwykli obywatele", tylko aktywiści skrajnych środowisk, którzy wykorzystują okazję do promowania się na antenie ogólnopolskiej stacji. Jedynym sposobem byłoby ich wykluczenie, ale to z kolei wypacza ideę programu, który miał być dla wszystkich. Czas spojrzeć prawdzie w oczy - nigdy nie był dla wszystkich i nie będzie. Czas skończyć tę iluzję.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl