Kolejny skandal w TVP? Gość programu czuje się oszukany
- Zasadą programu jest to, że mówimy na temat – zadeklarował prowadzący "Studio Polska" w TVP Info. Zdaniem wiceprzewodniczącego Zarządu Krajowego OZZL Zdzisława Szramika nie padło żadne pytanie, jak zmienić system ochrony zdrowia.
Chodzi o program z 24 czerwca. "Tematem programu – jak mnie poinformował szef redakcji Studio Polska - miało być pytanie: czy system ochrony zdrowia da się naprawić? Jako wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego OZZL czułem się jak najbardziej zainteresowany oraz kompetentny do udziału w takim programie" – pisze 3 lipca w swoim oświadczeniu Zdzisław Szramik. Również inni zaproszeni goście mieli gwarantować możliwość merytorycznej dyskusji.
Jednak program zaczął się od powrotu do tematu sprzed tygodnia, który dotyczył błędów lekarskich. - Dzisiaj dorzucimy pytanie, czy czasami lekarze nie są ofiarami błędów systemu, jaki mamy w polskiej służbie zdrowia – zapowiedział na początku programu jeden z prowadzących.
Następnie dano głos rodzicom, którzy opowiadali o pobycie swojego dziecka w szpitalu i operacji wycięcia migdałków. Dziecko kilka dni później zmarło. Takich historii w proramie pojawiło się więcej.
Ogromna awantura w TVP. Goście wyszli ze studia
"Zaproszono do studia kilka osób, które miały to nieszczęście, że ktoś z ich bliskich zmarł na skutek powikłań zabiegu lub doznał oszpecenia czy okaleczenia. Sądząc po ilości tych gości jak i czasie trwania prezentowanych materiałów filmowych, należy wnosić, że był to efekt zaplanowany, a podany w zaproszeniu temat miał być tylko przynętą dla osób fachowo związanych z medycyną, by w ten uwiarygodnić program (...). 90% czasu antenowego poświęcono pokazaniu jak bardzo źli są lekarze w Polsce i jak wielu cierpień przysparzają swoim pacjentom" – zauważa wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego OZZL.
Goście nie znali omawianych przypadków
Zdzisław Szramik podkreśla w swoim oświadczeniu, że nie wie, co miał powiedzieć rodzicom chłopca. Zauważa też, że raczej rodzice nie przyjechali do programu po to, żeby "obcy człowiek" wyraził współczucie, ale chcieli dać ujście swoim emocjom. W dyskusji nie pojawiały się merytoryczne argumenty.
Inni goście programu w czasie programu podkreślali, że nie znają dokumentacji medycznej zmarłego chłopca. Natomiast prowadzący program co jakiś czas pytali, czy lekarze są kastą czy ofiarami systemu.
"Publiczna telewizja negatywne emocje podsycała i wzmagała. Trudno dyskutować merytorycznie nad grobem dziecka (…) tym bardziej, gdy nie ma dostępu do żadnych dokumentów i jest przedstawiona racja tylko jednej strony, w bardzo emocjonalny sposób. Jeżeli doszło do błędów czy zaniedbań sprawą powinien zająć się rzecznik odpowiedzialności zawodowej czy prokuratura i ostatecznie sąd, a nie telewizja! Chyba, że zaplanowano zupełnie inny cel tego programu- dalsze zohydzenie zawodu lekarskiego w oczach pacjentów " – pisze w swoim oświadczeniu wiceprzewodniczącego Zarządu Krajowego OZZL.