Płonie statek z autami. "Elektryków" 20 razy więcej, niż podawano
Kolejny dzień trwa walka holenderskich służb z potężnym pożarem statku u wybrzeży tego kraju. Jak przekazują media, na jego pokładzie jest nie 25 - jak początkowo podawano - a prawie 500 aut elektrycznych. Służby ostrzegają, że akcja gaśnicza może potrwać nawet tygodnie.
W nocy z wtorku na środę wybuchł pożar na statku Fremantle Highway, który znajdował się ok. 30 kilometrów od wybrzeży Holandii. Na pokładzie było 23 członków załogi, wszyscy z Indii. Jeden z nich zginął, kilku zostało rannych.
Na frachtowcu znajduje się 3783 samochodów, w tym auta marki Mercedens-Benz i BMW. Wcześniej pojawiały się informacje, że znajduje się tam 25 samochodów elektrycznych. Firma K Line, czarterująca statek, przekazała, że w rzeczywistości jest ich 498.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożary nawiedzą Polskę? "Te ekstremalne upały do nas dotrą"
Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami, ogień pojawił się prawdopodobnie w jednym z "elektryków", jednak nie ustalono dokładnych przyczyn.
Akcja może potrwać tygodnie
Akcja gaśnicza jest bardzo trudna, chociażby dlatego, że istnieją obawy, że statek może zostać przeciążony przez wodę. Jeśli by utonął, skończyłoby się to katastrofą ekologiczną. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ogień będzie szaleć jeszcze przez kilka dni, a cała akcja może potrwać tygodnie.
Holenderska straż przybrzeżna wysłała także nowy holownik, który ma zapobiegać dryfowaniu statku i utrudnianiu żeglugi na Morzu Północnym.
Czytaj więcej: