Możliwa potężna eksplozja. Walka z czasem u wybrzeży Holandii
Wciąż nie udało się opanować pożaru, jaki w nocy z wtorku na środę wybuchł na statku towarowym, płynącym przez Morze Północne. Na pokładzie znajdowało się blisko cztery tysiące samochodów, w tym 25 elektrycznych. Eksperci ostrzegają przed możliwą eksplozją, która grozi wielką katastrofą ekologiczną.
Holenderska straż przybrzeżna poinformowała, że pomimo starań nadal nie udaje się ugasić pożaru statku towarowego Fremantle Highway. Co więcej, pojawiło się ryzyko, że może dojść do eksplozji znajdujących się na pokładzie samochódów elektrycznych, co groziłoby katastrofą ekologiczną.
Trzy możliwe scenariusze
Jak podaje PAP, służby ratunkowe widzą trzy możliwe scenariusze zakończenia pożaru 200-metrowego statku z tysiącami samochodów na pokładzie. Według pierwszego, najbardziej optymistycznego, ogień zostanie opanowany. W drugim wariancie, statek zatonie. Ostatnia możliwość to przeczekanie, aż wszystko samo wypali się i wygaśnie. W każdym momencie jednak może dojść do niebezpiecznej eksplozji.
Jeszcze dziś rano statek dryfował w kierunku zachodnim, około 16 kilometrów na północ od wyspy Terschelling. Jest on podpięty pod holownik, który próbuje utrzymać jednostkę w bezpiecznej odległości od innych statków. Służby ratunkowe podkreślają jednak, że jest to rozwiązanie prowizoryczne, a dopóki na pokładzie szaleje ogień, nie można sprowadzić statku do żadnego portu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Chorwacja: wybuchły miny. Koszmar turystów. Ogień podszedł pod Dubrownik
Tysiące pojazdów na pokładzie
Do pożaru doszło w nocy z wtorku na środę na Morzu Północnym. Statek płynął z niemieckiej Bremy do Egiptu. Prawdopodobnie doszło do zapłonu akumulatora w jednym z 25 samochodów elektrycznych znajdujących się na pokładzie, jednak dokładną przyczynę będzie można ustalić dopiero wtedy, gdy uda się ugasić obiekt. W sumie statkiem płynęły 3783 pojazdy oraz 23-osobowa załoga. 22 osoby udało się ewakuować, jedna zginęła.