Pleszew. "Ktoś zabił mojego psa". Opublikowano szokujące nagranie
Kobieta z powiatu pleszewskiego zaalarmowała policję z powodu tajemniczej śmierci jej psa. Internet obiegło również nagranie z jej posesji, na którym widać pupila i nieznany samochód.
07.03.2023 | aktual.: 08.03.2023 13:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czwartek wieczorem (23 lutego) kamery monitoringu na posesji w Pleszewie zarejestrowały niepokojącą scenę. Na nagraniu widać psa pilnującego ogrodu oraz tajemniczą reklamówkę. Zwierzę nerwowo szczekające przy bramie po obwąchaniu siatki, bierze ją do pyska.
Dzień później, przed południem kamera zarejestrowała, jak pod bramę podjechał samochód osobowy, które zatrzymał się i szybko zawrócił. Pies od razu zerwał się na nogi i szczekał. Gdy auto wyjechało z kadru kamery, nagle pies został czymś trafiony i zaczął uciekać w głąb ogrodu. Na koniec nagrania widać, jak zwierzę pada na trawę i ma konwulsje.
- Ktoś zabił mojego psa na posesji - zaalarmowała portal zpleszewa.pl jedna z mieszkanek powiatu pleszewskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tajemnicza śmierć psa. Nagrania szokują
- W ostatnim czasie było bardzo głośno odnośnie różnych podejrzanych samochodów, które jeżdżą po okolicy i robią zdjęcia posesjom. Pisaliście o tym, podobne artykuły czytałam zresztą także odnośnie ościennych powiatów - m.in. krotoszyńskiego czy kaliskiego. A moje kamery nagrały właśnie taki podejrzany pojazd koło posesji - krótko przed tym, gdy pies nam padł - dodaje poruszona kobieta.
Dla osób wrażliwych nagranie może być drastyczne.
Pleszew. Nagranie z kamer jednej z posesji
Jak dodaje mieszkanka Pleszewa, samochód posiadał "dziwne" tablice rejestracyjne, a jej dom jest usytuowany na drodze wewnętrznej, zatem auto mogło zboczyć z trasy specjalnie.
Zobacz także
- Trudno raczej o przypadek. Mam z kolei nieodparte wrażenie, że nagranie z 23 lutego, pokazujące moment, gdy pies bierze reklamówkę rzuconą na naszą posesję - było po prostu próbą otrucia. Dzień później ktoś przyjechał ponownie na miejsce i pewnie zdziwił się mocno, że zwierzę wciąż żyje. Wtedy widać jak pies nagle ucieka, jakby czymś trafiony i pada w konwulsjach - opisała właścicielka zmarłego psa.
Zobacz także
Lekarz weterynarii, który przybył do zwierzęcia, nie stwierdził żadnych objawów, które mogłyby wskazywać na otrucie, ale policja bada tę sprawę.
Właścicielka ostrzega sąsiadów i jest pełna niepokoju. Zaznacza również, że pies nie miał w zwyczaju jeść podejrzanych rzeczy od obcych ludzi, dlatego być może nie zatruł się tym, co było w reklamówce, a potem pojawił się podejrzany samochód.
Źródło: zpleszewa.pl