Polityka"Plan Kaczyńskiego" zawieszony. Prezydent Zełenski odcina się od pomysłu prezesa. Rząd: "To nie wpłynie na nasze relacje z Ukrainą"

"Plan Kaczyńskiego" zawieszony. Prezydent Zełenski odcina się od pomysłu prezesa. Rząd: "To nie wpłynie na nasze relacje z Ukrainą"

Zainicjowaną przez Jarosława Kaczyńskiego dyskusję o "misji pokojowej" w Ukrainie rząd chciał zamknąć kilka dni temu. O niepowodzeniu pomysłu wprost mówił w ubiegłym tygodniu sam prezes PiS, który przyznał, że jego propozycja nie spotkała się z uznaniem. Dlatego obóz władzy po cichu ubolewa, że temat wrócił za sprawą wywiadu udzielonego przez Wołodymyra Zełenskiego. - Niepotrzebne zamieszanie, ale ta sprawa absolutnie nie będzie miała negatywnego wpływu na nasze relacje z Ukrainą - twierdzi w nieoficjalnej rozmowie z WP ważny przedstawiciel rządu PiS.

Prezes PiS spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim
Prezes PiS spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim
Źródło zdjęć: © East News, Getty Images | East News, Getty Images
Michał Wróblewski

Gdy Jarosław Kaczyński - podczas historycznej wizyty w Kijowie - ogłaszał pomysł zorganizowania "misji pokojowej" NATO lub innej organizacji międzynarodowej w Ukrainie, tamtejsze władze nie odcinały się od tematu. Dziś sytuacja się zmieniła - prezydent Wołodymyr Zełenski odrzucił propozycję prezesa PiS.

- Sytuacja się zmieniła, okoliczności są dynamiczne. Ubolewamy, że tak zakończył się ten temat i sprawa wróciła do debaty publicznej, ale dziś ją zamykamy. Nie wszystko w dyplomacji idzie "gładko" - mówi nam przedstawiciel rządu PiS.

Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, propozycja Jarosława Kaczyńskiego o utworzeniu "misji pokojowej" NATO w Ukrainie nie spotkała się również z aprobatą strony amerykańskiej podczas wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. Wedle naszych informacji krótka rozmowa na ten temat miała się odbyć na Zamku Królewskim, ale - jak mówi nam jeden z urzędników - "tematu nie potraktowano poważnie".

- Amerykanie powtórzyli, że nie zamierzają wysyłać swoich żołnierzy na Ukrainę. Temat jest dziś zamknięty - zapewnia nasz informator z obozu władzy.

Wołodymyr Zełenski odciął się od pomysłu prezesa PiS

Przypomnijmy: prezydent Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla niezależnych rosyjskich mediów mówił między innymi o polskiej propozycji stworzenia misji pokojowej NATO na Ukrainie, przedstawionej przez Jarosława Kaczyńskiego podczas wizyty w Kijowie. Przywódca Ukrainy - ku zaskoczeniu polskich władz - dość stanowczo odciął się od pomysłu wicepremiera. - Nie będziemy udawać, że jesteśmy z tego stanowiska zadowoleni. Ale nie ma powodów do obrażania się, nie na tym polega dyplomacja - zapewnia Wirtualną Polskę przedstawiciel rządu PiS.

Wołodymyr Zełenski mówił, że "kiedy tylko zaczęła się inwazja, kiedy były zagrożenia związane z naszymi elektrowniami atomowymi, z innymi zakładami o znaczeniu strategicznym, proponowaliśmy zaproszenie dla obecności tam sił pokojowych, takich czy innych. Ale na razie się nie doczekaliśmy".

- Prezydent Ukrainy podkreślił to, że pomysł "misji pokojowej" sam w sobie nie jest zły, ale nie byłby dobry na obecnym etapie. Rozumiemy to - mówi nam polityk obozu rządzącego.

Prezydent Zełenski dosadnie stwierdził, że wprowadzenie sił pokojowych na Ukrainę jest pomysłem Polski i że "na razie nie do końca rozumie" tę propozycję. - Na spotkaniu z polskimi kolegami wyjaśniłem, że nie jest nam potrzebny zamrożony konflikt na terytorium naszego państwa - powiedział.

Prezes PiS "pogodził się" z sytuacją

Wedle naszych nieoficjalnych rozmów z politykami związanymi z PiS, po słowach prezydenta Ukrainy część przedstawicieli obozu władzy była zawiedziona. Wszyscy jednak zgodnie podkreślają, że stanowisko Zełenskiego nie odbije się negatywnie na relacjach Polski z Ukrainą.

- Prezes Kaczyński pogodził się z tym, że jego pomysł nie spotkał się z uznaniem. Sam to przyznał w jednym z wywiadów - mówi nam polityk obozu władzy. Dodaje, iż żałuje, że "temat wrócił niepotrzebnie".

Słowa Zełenskiego komentował między innymi wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. - Wygląda mi na to, że prezydent Zełenski chciał tej misji i o tym były rozmowy polsko-ukraińskie. Ale na tym etapie widzi, że taka misja mogłaby ewentualnie spowodować jakieś zamrożenie konfliktu i ja się z tym zgadzam. My też nie chcemy zamrożenia konfliktu - powiedział wiceszef MSZ w TVN24.

Dodał, że "misja pokojowa, która weszłaby na terytorium Ukrainy, spotkała się z okupantami rosyjskimi i postawiła jakąś linię rozgraniczenia, nie interesuje na ten moment prezydenta Zełenskiego, być może ośmielonego sukcesami taktycznymi na froncie". - Będziemy w pełni funkcjonować tak, jak będzie sobie tego życzyło kierownictwo państwa ukraińskiego - zapewnił Przydacz.

Wyjaśniał, że misje pokojowe mogą się odbywać w oparciu o dwa mandaty. - Albo w oparciu o ONZ, a w tym wypadku nie sądzę, by Rosja nie zawetowała takiego pomysłu, albo na zaproszenie danego państwa. Jeżeli nie ma zaproszenia do realizacji takiej misji w tym momencie, ona przestanie być dyskutowana - mówił wiceminister.

Zaznaczył jednak, że "za tydzień, dwa, trzy na wojnie mogą się zdarzyć różne rzeczy". - Pomysł jest cały czas aktualny. Jeśli będzie potrzeba, możemy - jako strona polska - rozmawiać z sojusznikami - zadeklarował.

Z tego co jednak nieoficjalnie ustaliliśmy, polski rząd nie będzie ponownie zgłaszał tego pomysłu. Zwłaszcza że - jak nieoficjalnie słyszymy - pomysł Jarosława Kaczyńskiego nie był wcześniej konsultowany z prezydentem Andrzejem Dudą.

Plan Kaczyńskiego dla Ukrainy. Eksperci w WP: "Nieprzemyślana propozycja"

- W Ukrainie potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego - powiedział wicepremier Jarosław Kaczyński po spotkaniu w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Zdaniem prezesa PiS miałaby to być "taka misja, która będzie w stanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy". Chodziłoby zatem - opierając się na słowach Kaczyńskiego - nie tylko o ustanowienie strefy zakazu lotów (co wiązałoby się de facto z zestrzeliwaniem rosyjskich samolotów), ale także wprowadzenie wojsk państw NATO na teren atakowanej Ukrainy.

Słowa wicepremiera Kaczyńskiego o specjalnej misji NATO zaskoczyły wielu analityków.

- Po pierwsze, misje pokojowe organizowane są pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych. Członkami stałymi Rady Bezpieczeństwa ONZ są i Rosja, i Chiny. Rosja postawiłaby weto, a Chiny mogłyby się wstrzymać. Po drugie, prezes Kaczyński mówił o "misji humanitarnej", ale "zabezpieczanej militarnie". Pozostaje to w sprzeczności, ta konstrukcja zaproponowana przez prezesa PiS byłaby w obecnej rzeczywistości niemożliwa do realizacji - przyznał w rozmowie z WP gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, prezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.

Generał Różański w rozmowie z WP tłumaczy też, że misje pokojowe wprowadza się zwykle na innym etapie konfliktu - gdy działania wojenne nie są już prowadzone, a wojska pokojowe z mandatem międzynarodowym mają pilnować przestrzegania warunków zawieszenia broni. Tymczasem w Ukrainie toczy się regularna wojna, a wojska rosyjskie wciąż dokonują inwazji, mordując cywilów.

Prezes fundacji Stratpoints podkreśla, że wejście wojsk NATO w obszar toczących się działań zbrojnych nie będzie misją pokojową, ale czynnym udziałem w wojnie z Rosją. Tak samo podkreślają to Amerykanie.

Według polskich władz pomysł misji pokojowej w Ukrainie miał przede wszystkim zmobilizować kraje sojuszu do poszukiwania nowych sposobów wsparcia Ukrainy. Według naszych źródeł propozycja zaprezentowana po raz pierwszy przez Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie to inicjatywa, która nie zawierała szczegółowych propozycji ws. terminu czy terenów jej realizacji. - Chodziło o to, by sojusz wspólnie nad tym pracował - usłyszeliśmy od naszych informatorów.

Pomysł prezesa PiS komentował szef klubu parlamentarnego partii rządzącej Ryszard Terlecki. - To nie był pomysł na zamrożenie konfliktu. Chodziło o uruchomienie korytarzy humanitarnych, żeby można było ewakuować ludność cywilną. Do tego potrzebne jest działanie zewnętrzne - stwierdził w poniedziałek w Sejmie współpracownik prezesa PiS.

Dyplomaci tych tłumaczeń nie przyjmują. Były ambasador Polski przy ONZ Jerzy Maria Nowak podkreśla, że od początku zwracał uwagę, iż pomysł nie wyglądał na odpowiednio przygotowany.

- To była nieprzemyślana propozycja, która świadczy o nieznajomości prezesa Kaczyńskiego warunków międzynarodowych, nieznajomości tego, czym są misje pokojowe. Składanie poważnych propozycji wymaga długotrwałych przygotowań. Podejrzewam, że ta nie była konsultowana ani z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, ani Ministerstwem Obrony Narodowej. To się ociera o lekką kompromitację - podsumowuje w rozmowie z WP dyplomata.

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie