"Piszmy donosy na posłankę". Komendantowi z Białegostoku się nie upiecze
Zwrot ws. kontrowersyjnych słów Daniela Kołnierowicza. Szef podlaskiej policji zaapelował w trakcie wywiadu radiowego, by policjanci pisali donosy na posłankę PO. Stołeczna prokuratura nie chciała zająć się sprawą - zdaniem sądu - niesłusznie.
30.05.2019 | aktual.: 30.05.2019 22:28
Posłanka PO Bożena Kamińska jesienią ubiegłego roku zaczęła zajmować się nadużyciami w policji, do jakich miało dochodzić m.in. na Podlasiu. Z sejmowej mównicy wzywała szefa MSWiA i wiceministra Jarosława Zielińskiego (odpowiadającego za policję), by zabrali głos ws. bulwersujących przypadków, które docierały do niej od anonimowych policjantów.
Daniel Kołnierowicz, jeden z najbliższych współpracowników wiceministra i szef podlaskiej policji, narzekał, że aktywność posłanki wywołała "nagonkę medialną". Zaproponował też zorganizowanie konkursu na "najlepszy anonim o pani Kamińskiej". - O majątku, o podróżach służbowych, o działalności dotychczasowej. Proszę bardzo - precyzował policjant.
Prokuratura nie chce zająć się sprawą
Od wypowiedzi odcięła się stołeczna policja. Komendant Główny Jarosław Szymczyk zlecił wszczęcie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. Choć mówiło się nawet o dymisji Kołnierowicza, skończyło się "zaledwie" naganą. To pierwszy przypadek, by policjant tak wysokiej rangi (nadinspektor to odpowiednik generała - red.) został ukarany dyscyplinarnie.
Oburzeni wypowiedzią komendanta byli też politycy PO, którzy zgłosili sprawę do prokuratury. W zawiadomieniu sugerowali, że Kołnierowicz próbował zastraszyć ich koleżankę. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia postępowania.
Sąd nie zgadza się z decyzją prokuratury
Stołeczni prokuratorzy odrzucili też zażalenie posłanki na ich decyzję. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Suwałkach, który przyznał rację członkini PO i nakazał wznowić śledztwo. Decyzja sądu zapadła 8 maja, w czwartek 30 maja Bożena Kamińska udostępniła na Twitterze uzasadnienie tej decyzji.
Sędziowie podkreślają, że prokuratorzy zakończyli postępowanie przedwcześnie - na etapie przedprocesowych czynność i sprawdzających. Ich zdaniem doszło też do naruszenia jednego z paragrafów kodeksu karnego. Prokuratorzy mieli "zaniechać wyjaśnienia" wszystkich okoliczności sprawy i zignorowaniu niezbędnych dowodów.
W aktach sprawy zabrakło nawet nagrania audycji, w trakcie której padły kontrowersyjne słowa. Zdaniem Sądu prokuratura miała też obowiązek przesłuchać Kamińską. "Poza więc wykonaniem procesu myślowego przez Prokuratora nie podjęto w sprawie żadnych innych czynności procesowych."
Masz news, ciekawy film lub zdjęcie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl. Opiszemy najciekawsze historie i materiały!