PiS wciąga relacje z Ukrainą do kampanii. "Na współczuciu daleko nie zajedziemy"
PiS zdecydowało, że relacje polsko-ukraińskie staną się elementem kampanii wyborczej – wynika z informacji WP. We wtorek sztab wysłał sygnał politykom, że mile widziane będą krytyczne komentarze po zaproszeniu ambasadora Polski do ukraińskiego MSZ. Temat napięć w polsko-ukraińskich relacjach wykorzystuje również PSL.
Według źródeł WP PiS zdecydowało, że w kampanii wyborczej nie będzie łagodzenia języka w sprawie polsko-ukraińskich relacji. Szczególnie w kontekście eksportu ukraińskiego zboża. – Nie możemy sobie pozwolić na brak konfrontacji i stanowczych odpowiedzi. Na współczuciu Ukraińcom daleko nie zajedziemy w kampanii, bo emocje społeczne się zmieniły. Cieszę się, że kierownictwo partii w końcu to dostrzega – mówi WP poseł PiS, który chce zachować anonimowość.
- W kwestii militarnego wsparcia Ukrainy oczywiście nic się nie zmieni, pomagaliśmy i będziemy pomagać, ale musimy używać innego języka, inaczej rozłożyć akcenty – dodaje inny polityk partii rządzącej. PiS podkreśla, że wezwanie polskiego ambasadora Bartosza Cichockiego do ukraińskiego MSZ było błędem. Przyznał to również m.in. Borys Budka. Sztab PiS uznał, że dyplomatyczne napięcia wykorzysta w kampanii i wysłał sygnał do swoich parlamentarzystów, by w mediach społecznościowych aktywnie krytykowali zachowanie ukraińskich władz i dali wyraźną kontrę. Politycy PiS zareagowali na sugestię, bo we wtorek w mediach społecznościowych mnożyły się krytyczne wpisy.
"Wezwanie polskiego ambasadora - reprezentanta kraju, który jako jedyny pozostał w Kijowie w dniu inwazji Rosji na Ukrainę, do ukraińskiego MSZ, nigdy nie powinno mieć miejsca" – napisał premier. "Polska wspiera Ukrainę – tylko i aż – w takim stopniu i zakresie, w jakim jest to zgodne z naszym narodowym interesem" – zareagował wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. " Ukraiński MSZ wydał oświadczenie, którego treść trudno określić inaczej, niż jako kuriozalne" – dodała Beata Szydło. "Niech Ukraina nie zapomina jakiego wsparcia udzieliła Polska, gdy Niemcy udawali pomoc, by dalej robić interesy z Rosją" – napisał Bartosz Kownacki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fogiel: To nie jest kampania
Oficjalnie politycy PiS twierdzą, że absolutnie nie chodzi o kampanię. Radosław Fogiel, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, w programie "Tłit" WP przekonywał, że przedłużenia zakazu eksportu zboża domagają się również cztery inne kraje, w których nie ma kampanii wyborczej. Zmiana akcentów w mówieniu o relacjach-polsko ukraińskich jest jednak wyraźnie widoczna.
- Nasze dobre od dawna relacje przechodzą drobne turbulencje – mówił Fogiel. Poseł PiS podkreślał, że napięcia między Polską a Ukrainą będą wzmacniały Konfederację, która chciałaby, by nasze podejście do Ukrainy było jak na Węgrzech. Władze w Budapeszcie od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę twierdzą, że "to nie jest ich wojna", a Viktor Orbán realizuje prorosyjską politykę.
- Ukraina powinna mieć świadomość, że dużo trudniej będzie jej zyskiwać sympatię Zachodu, ale też dużo trudniej będzie Polsce kontynuować wsparcie, Ukrainy, jeżeli będzie dochodziło do tego typu scysji – stwierdził Fogiel.
PiS nie jest pierwszą partią, która wykorzystuje napięcia pomiędzy Polską a Ukrainą w kampanii. Do frustracji polskich rolników w ostatnim czasie odwoływało się również PSL. - Polacy denerwują się dostrzegając Ukraińców przyjeżdżających po 500 plus, a następnie wracających do swojej ojczyzny. Pomoc, którą okazaliśmy – również w natychmiastowym otwarciu granic dla ich żywności – nie została odwzajemniona – mówił w rozmowie z "Wprost" Władysław Kosiniak-Kamysz. Taki przekaz nie spodobał się politykom Polski 2050, z którymi ludowcy próbują budować Trzecią Drogę.
Prof. Duszczyk: "Kluczowe ryzyko"
Wykorzystywanie polsko-ukraińskich relacji w kampanii wyborczej niepokoi profesora Macieja Duszczyka z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. - Przewidywałem, że przy efekcie społecznego zmęczenia i coraz większego niezrozumienia, dlaczego mamy ciągle pomagać Ukrainie, partie polityczne podchwycą ten temat, jeśli tylko będą mogły ugrać trochę punktów - mówi. Ekspert podkreśla, że jest szczególnie zaskoczony wykorzystywaniem tego tematu przez ludowców.
- Zaczęło się to w momencie problemów z tranzytem ukraińskiego zboża, co jest jednak w znacznej mierze winą obecnego rządu, który nie poradził sobie z tym wyzwaniem. Wiąże się z tym kluczowe ryzyko: budowanie konfliktów i braku zaufania między Polakami a Ukraińcami. Musimy mieć świadomość, że duża część uchodźców wojennych będzie u nas przez dłuższy czas, więc napięcia przełożą się na wszystkie aspekty wspólnej koegzystencji - podkreśla.
"Możemy stracić szansę ułożenia dobrych relacji"
Profesor Duszczyk zaznacza, że wykorzystanie tematu napięć w relacjach polsko-ukraińskich może skutkować tym, że "jako społeczeństwo będziemy coraz mniej ufnie patrzeć na Ukraińców i coraz mniej skłonni zrozumieć, dlaczego u nas są". - To nie będzie wybuch nienawiści, ale możemy stracić szansę ułożenia dobrych relacji, aksamitnej integracji Ukraińców w polskim społeczeństwie. Dla bardzo krótkookresowych zysków politycznych ryzykuje się przyjazne współzamieszkiwanie w jednym państwie – mówi.
Ekspert uważa, że uspokojenie emocji będzie przed wyborami bardzo trudne. - Obecnie można wyłącznie apelować do rozsądku polityków, pokazywać, że krótkookresowe zyski są niewarte długookresowych wyzwań. Zdaję sobie sprawę z tego, że kampania będzie bardzo brutalna i wszystko będzie analizowane wyłącznie z punktu widzenia zysku wyborczego. Myślę, że po wyborach trzeba będzie usiąść do napisania strategii układania relacji między Polakami a Ukraińcami, dotykając również niewygodnych kwestii. Im dłużej będziemy to odkładać, tym będzie trudniej. Nie wierzę, że uda się to zrobić przed wyborami – podkreśla.
W środę ukazał się kolejny wpis polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Polska chce dobrych relacji z Ukrainą. Muszą być one oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla narodowych interesów" - czytamy w komunikacie resortu. "Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m. in. w sprawie ochrony rolnictwa, ale też innych kwestii. To stanowisko zostało dziś przekazane chargé d'affaires w Warszawie" - dodano.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski