PiS szykuje audyt kampanii, Kaczyński ma pretensje do struktur. Potężny materiał do analizy

W siedzibie PiS na Nowogrodzkiej powstał pomysł powołania dwóch niezależnych od siebie zewnętrznych zespołów, które przeprowadzą "audyt" wyborów i kampanii samorządowej - dowiaduje się WP. Na koniec mają podzielić się wnioskami i porównać wszystkie zebrane i przeanalizowane dane. Materiał badawczy będzie potężny.

PiS szykuje audyt kampanii, Kaczyński ma pretensje do struktur. Potężny materiał do analizy
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Michał Wróblewski

Jarosław Kaczyński na wtorkowej konferencji prasowej określił kampanię wyborczą PiS jako "bardzo udaną". Podziękował wszystkim tym, którzy ją organizowali (szefem sztabu był europoseł Tomasz Poręba, który odpowiadał za strategię). Stwierdził, iż zwycięstwo jego partii jest niepodważalne i "nie podlega żadnej wątpliwości".

Ale pewne wątpliwości w partyjnych szeregach jednak są i PiS chce zrobić wszystko, by nie zostać zaskoczonym przy kolejnych elekcjach. A co zaskoczyło Nowogrodzką przy okazji wyborów samorządowych? Przede wszystkim czynniki niezależne od sztabu: mobilizacja elektoratu liberalnego, wysoka frekwencja oraz - to było jej naturalną konsekwencją - skala porażki kandydatów PiS w "średnich" miastach prezydenckich (bo w wielkich miastach prezes Kaczyński, jako realista, na sukces nie liczył; tam kandydaci osiągali mimo wszystko i tak relatywnie dobre wyniki - jak w Warszawie, Gdańsku czy Krakowie).

Ostrołęka, Biała Podlaska czy Nowy Sącz - to przykłady miast, w których przedstawiciele PiS rządzili wcześniej, a teraz zostali od władzy odsunięci. Jak twierdzi dr Jarosław Flis: "Te rozstrzygnięcia pokazują, że przekonanie o narastającej fali poparcia dla partii władzy było złudzeniem. Tę iluzję PiS budowało w przekonaniu, że polska scena polityczna jest coraz bardziej spolaryzowana, a ich partia jest największym tej polaryzacji beneficjentem. Tymczasem jest wręcz odwrotnie: PiS okazało się być głównym poszkodowanym".

Jarosław Kaczyński m.in. dlatego zapowiedział przeprowadzenie "audytu" kampanii, chce także sprawdzić zaangażowanie terenowych struktur partyjnych (wedle prezesa PiS - zbyt małe zaangażowanie). - Prezes zapowiedział taki audyt na jednym ze spotkań tzw. rady koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy - słyszymy od człowieka z kierownictwa PiS. Jak dodaje nasz rozmówca, nie ma być to jednak "jakoś mocno sformalizowane". - Każdy będzie mógł przyjść ze swoimi wnioskami, przemyśleniami etc. Na pewno będą wykorzystani nasi "partyjni" profesorowie - dorzuca jeden z rozmówców.

Ale jak twierdzi inny z polityków związanych z PiS, w końcu zapadła decyzja, by zorganizować dwa niezależne od siebie zespoły, które zbadają wszystkie plusy i minusy kampanii, a także wskażą trendy, zmiany, wszelkie "elementy zaskoczenia", które wpłynęły na takie a nie inne wyniki wyborów na różnych poziomach i płaszczyznach.

Obraz
© PAP | PAP

Kaczyński nie widział kontrowersyjnego spotu PiS o uchodźcach przed jego publikacją

Na mobilizację liberalnych wyborców w dużych miastach - wedle niektórych polityków Zjednoczonej Prawicy i części komentatorów - wpłynęła m.in. publikacja spotu o uchodźcach.

Jak słyszymy od jednego ze współpracowników prezesa PiS, Jarosław Kaczyński sam był zaskoczony tym, jak ów spot wyglądał. - Prezes zobaczył go dopiero po publikacji w mediach społecznościowych. Nie kolaudował go, wiedział tylko na poziomie ogólnym, że temat uchodźców zostanie wywołany - mówi jeden z naszych informatorów. Ten sam rozmówca wskazuje, że spotu przed "wypuszczeniem" nie widział także premier Mateusz Morawiecki.

Publicznie krytykowali go niektórzy ważni politycy obozu władzy, jak choćby Jarosław Gowin. Ale w części PiS spot się spodobał. Promowali go m.in. politycy Zjednoczonej Prawicy działający przy kampanii warszawskiej.

"Polexit" nie zaszkodził kampanii?

W części PiS panuje przekonanie, że to wywołany wnioskiem ministra Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego ws. TSUE temat rzekomego "polexitu" spowodował gorszy niż spodziewany wynik PiS w wyborach samorządowych. Tyle że trend spadkowy w niektórych sondażach dla PiS zaczął się zanim jeszcze w mediach pojawiła się informacja o wniosku Ziobry. Wywołały go więc inne, polityczne wydarzenia przed ostatnim tygodniem kampanii - również nie do końca zależne od sztabu.

18 października ukazał się sondaż Kantar Public, wedle którego PiS stracił aż 11 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego badania z września (w sondażu październikowym KP PiS miał 31 proc., Koalicja Obywatelska - 24). Przeprowadzono go w dniach 11-18 października (po tzw. taśmach Morawieckiego) na grupie 1037 mieszkańców Polski w wieku 18 i więcej lat. Widzieliśmy szczegóły tego badania - tylko 14 z ponad 1000 respondentów przepytano po ujawnieniu informacji o wniosku ministra sprawiedliwości do TK. Zatem niepokojący dla PiS trend spadkowy zaczął się już wcześniej i - jak wskazują niektórzy nasi rozmowcy - musiał być powodowany czymś innym.

Te i inne sondaże będą teraz szczegółowo analizowane. Materiał badawczy będzie potężny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (587)