PiS staje przed wielką pokusą. Stawką jest Polska lokalna

PiS stoi przed wielką pokusą odbicia Polski lokalnej. Jest nią ustawowe i liczone wstecz ograniczenie do dwóch maksymalnej liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jednak na prawicy nie ma jednomyślności.

Obraz
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY-SA
Jacek Gądek

Ulegając pokusie i stosując bezceremonialną strategię walca prezes PiS może tu rozjechać część własnego obozu. Mimo to jednak suma zysków i strat dla PiS wcale nie musiałaby być ujemna. Bo odbicie choć części Polski lokalnej z rąk wieloletnich włodarzy, to ogromne wpływy. Ponadto opozycja zostałaby postawiona w trudnej sytuacji: kierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego czy nie? PiS mogłoby też skonsumować fakt przejęcia kontroli nad Trybunałem.

A jeszcze kilka miesięcy temu politycy PiS nie mówili, że zmiana prawa wyborczego miałaby być ordynowana samorządowi tak twardo i jeśli już ograniczenie do dwóch kadencji miałoby wejść w życie, to liczyłoby się je od zera.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński (PiS) w rozmowie z WP "uśmierzał lęki" wieloletnich prezydentów, burmistrzów i wójtów.

- Hanna Gronkiewicz-Waltz (prezydent Warszawy trzecią kadencję - red.), Jacek Majchrowski (Kraków, czwarta kadencja - red.) czy Rafał Dutkiewicz (Wrocław, czwarta kadencja - red.) są już długo na swoich stanowiskach. Mogą jednak spać spokojnie, bo zmiany mają dotyczyć przyszłych kadencji. Próba przypisywania PiS-owi intencji usunięcia niektórych spośród obecnych samorządowców, zwłaszcza z przeciwnych formacji, to nieprawdziwy wymysł - mówił WP wiceszef MSWiA. Do tej listy można było dodać też prezydentów Łodzi, Sopotu, Gdańska i wielu innych. Nie mówiąc już o kolejnych wójtach i burmistrzach.

Minęło pół roku i stało się to - póki co deklarowanym - zamysłem prezesa PiS. Prace nad nową ordynacją trwają od mieisięcy.

Jarosław Kaczyński o planach PiS mówi osobiście i twardo. Symboliczna jest tu krótka wymiana zdań między dziennikarzem lokalnego oddziału TVP a prezesem PiS.

Pytanie: - Ograniczenie liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast do maksymalnie dwóch będzie obowiązywać od przyszłych wyborów czy od razu?

I odpowiedź prezesa PiS: - My byśmy chcieli, aby to obowiązywało od razu, ale to jest sprawa TK orzec, czy to jest dopuszczalne.

Prezes mówi "my" w sposób nieznoszący sprzeciwu. A jak komuś się nie podoba, to niech się skarży Trybunałowi.

O zarzutach co do konstytucyjności ograniczenia prezes stwierdza, że to "kwestia interpretacji". I kolejny cytat: - Wielokrotnie mówię, że ostateczna decyzja będzie należała do TK. Nie mam wątpliwości, że to zostanie zaskarżone do Trybunału, a jaki będzie jego wyrok? Tego nie wiem. My spróbujemy i będziemy przekonywać Trybunał, że to zgodne z Konstytucją, że zasada niedziałania prawa wstecz w tym wypadku byłaby źle interpretowana - to jego słowa.

Prezes wspomniana tylko o Trybunale Konstytucyjnym, co zakrawa na żart, bo TK jest teraz zdominowany (a z czasem będzie jeszcze bardziej) przez osoby bliskie PiS. Absolutnie nie można jednak wykluczyć, że w scenariuszu, w którym kontrowersyjne (tak o nich mówi sam prezes PiS) przepisy trafiłyby do Trybunału i tam zostałyby obalone, bo jeden wyłom w grupie nominatów PiS do TK już się zdarzył. Sędzia Piotr Pszczółkowski kwestionował prawidłowość wyboru Julii Przyłębskiej na prezes TK - tu jednak swoją rolę odegrała ambicja Pszczółkowskiej, który początkowo był też wymieniany jako kandydat na prezesa, ale popadł w niełaskę w PiS.

W cytowanych wypowiedziach prezes PiS zupełnie pomija prezydenta, który przecież może zawetować nową ordynację wyborczą. I to już sugeruje prezydencki minister. Jeszcze nie może mówić o twardym sprzeciwie, ale o braku entuzjazmu "dużego pałacu" wobec wstecznego liczenia kadencji - już tak. Prezydencki minister Andrzej Dera stwierdził bowiem w wywiadzie na stronach "Rzeczpospolitej": - W moim odczuciu jako prawnika powinno to (liczenie kadencji - red.) dotyczyć przyszłości. Nie powinno obejmować tych ludzi, którzy dzisiaj pełnią funkcję, gdyż jest stara paremia w prawie rzymskim: lex retro non agit, że prawo nie działa wstecz.

- Tutaj, gdyby była tak próba, myślę, że stanowisko pana prezydenta będzie jednak takie, że na to nie pozwoli - dodawał prezydencki minister. To jednak miękki sygnał, a sam Dera zastrzegał się nie raz, że to jego "osobiste odczucia". Patrząc z kolei wstecz, podobna deklaracja prezydenckiego ministra była już przez PiS-owski walec rozjeżdżana. Przykład: rok temu Dera mówił, że jest gotowość prezydenta Andrzeja Dudy do kompromisu ws. składu TK, ale ostatecznie i tak prezydent w pełni podporządkował się bezkompromisowej linii PiS.

Pewien kłopot w przeforsowaniu pomysłu ws. kadencyjności PiS może mieć z powodu koalicjanta - Polski Razem Jarosława Gowina. Wicepremier mówi, że jego zdaniem liczenie ich wstecz jest sprzeczne z prawem. Deklaruje też zaskoczenie, z czym potem polemizuje rzeczniczka PiS. Gowin obwieszcza, że decyzji koalicji (PiS-Polska Razem-Solidarna Polska) nie ma. Ale czy jest w ogóle potrzebna? Partia Gowina ma dziewięciu posłów, ale formacja jest bardzo słaba i pozbawiona finansowania z budżetu - zatem w krytycznych sytuacjach lojalność w tych szeregach w sprzeciwie wobec PiS będzie heroizmem. Póki co jednak Gowin ma okazję do zaznaczania swojej autonomii i skrzętnie z tej sposobności korzysta.

W obozie władzy ewidentnie iskrzy, ale nawet jeśliby PiS zdecydowało się na forsowanie wstecznego liczenia kadencji, to wynik głosowania w Sejmie zapewne byłby po myśli tej partii. Z klubu Kukiz’15 bądź z koła Kornela Morawieckiego PiS ma już praktykę wyciągania pojedynczych osób. Na porażkę w głosowaniu PiS nie mogłoby sobie pozwolić.

Jeśliby prezes Jarosław Kaczyński się zjednak wycofał z twardego kursu wobec wieloletnich samorządowców, to okazałby w ten sposób łagodniejszą twarz. I w tym można się doszukać jakichś plusów. Najmocniejsze karty cały czas są tu w ręku prezesa PiS. Pokusa, aby grać o najwyższą stawkę, jest więc ogromna.

Źródło artykułu: WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Uchwała w Sądzie Najwyższym kwestionuje wpływ UE. Ostra reakcja i porównanie do Rosji
Uchwała w Sądzie Najwyższym kwestionuje wpływ UE. Ostra reakcja i porównanie do Rosji
Szef MSZ Ukrainy: Witkoff kontaktował się z Umierowem
Szef MSZ Ukrainy: Witkoff kontaktował się z Umierowem
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym