PiS puszcza oko do "piratów drogowych". Przed wyborami szykują ważne zmiany dla kierowców
PiS po cichu wycofuje się z własnego pomysłu i chce skrócić okres kasowania punktów karnych dla kierowców. We wtorek niezauważona przez posłów poprawka trafiła do ustawy, która ma zwiększać bezpieczeństwo przejazdów na aplikację. To pomysł, który w kampanii ma pomóc walczyć o głosy kierowców niezadowolonych z ubiegłorocznego zaostrzenia przepisów.
Według źródeł Wirtualnej Polski, niezauważona wcześniej poprawka była od tygodni opracowywana w Kancelarii Premiera. Formalnie zgłosił ją poseł PiS Jerzy Polaczek, były minister transportu. Partia rządząca uznała, że w kampanii będzie mogła zawalczyć o głosy kierowców, którym wcześniej podpadła wydłużeniem okresu kasowania punktów karnych z roku do dwóch lat.
Taka zmiana, przy jednoczesnym podniesieniu taryfikatora punktów karnych, naraża większą grupę kierowców na utratę prawa jazdy. Niezadowolenie i obawy były widoczne w szczegółowych badaniach opinii publicznej prowadzonych przez partię rządzącą, szczególnie wśród zawodowych kierowców. Właśnie dlatego PiS zdecydowało się na krok wstecz i rozwiązanie problemu, który samo stworzyło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poprawka uzyskała jednogłośne poparcie sejmowej komisji infrastruktury, choć posłowie głosowali w pośpiechu i nie znali szczegółów. Byli przekonani, że popierają techniczne zmiany, które mają gwarantować bezpieczeństwo podczas przejazdów na aplikację. Nowelizacji przepisów dotyczących punktów karnych nie zauważył również szef komisji Paweł Olszewski z Koalicji Obywatelskiej.
Szybsze kasowanie punktów i kursy doszkalające
Poprawka nr 3 przyjęta w pierwszym czytaniu do ustawy o kierujących pojazdami przywraca sytuację sprzed 2022 roku. Informacje o otrzymanej liczbie punktów zgromadzone w centralnej ewidencji mają być usuwane po roku, a nie dwóch latach. Dodatkowo, jeżeli ustawa wejdzie w życie, kierowcy maksymalnie raz na pół roku będą mogli wziąć udział w odpłatnym szkoleniu, które pozwoli zredukować 6 punktów karnych.
Z takiej możliwości nie będą mogli skorzystać tylko nowi kierowcy - w ciągu roku od wydania prawa jazdy po raz pierwszy. Według propozycji kursy doszkalające mają organizować dyrektorzy wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego na podstawie późniejszych wytycznych. Zaświadczenia potwierdzające zakończenie kursu będą przesyłane komendantowi wojewódzkiemu policji.
Proponowane przez PiS zmiany miałyby wejść w życie trzy miesiące po dniu jej ogłoszenia, czyli najwcześniej późnym latem lub jesienią, w okolicy wyborów parlamentarnych.
"Zwiększanie bezpieczeństwa"
W uzasadnieniu PiS tłumaczy, że złagodzenie zasad dotyczących kasowania punktów karnych ma służyć "dalszej poprawie bezpieczeństwa na drogach". Wcześniej podobnie tłumaczono zaostrzenie tych samych zasad. Partia rządząca przekonuje, że bardziej restrykcyjne prawo było potrzebne. Podkreśla, że m.in. wyższe mandaty czy podniesienie liczby punktów karnych z 10 do 15 za najbardziej niebezpieczne naruszenia, znacząco poprawiły bezpieczeństwo na drogach.
Autorzy zmian nie mają wątpliwości, że o poprawie sytuacji świadczą dane Komendy Głównej Policji. Według nich w 2022 roku zgłoszono 21 368 wypadków drogowych na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu. W porównaniu z rokiem 2021, kiedy to miało miejsce 22 816 razy. Liczba ta zmniejszyła się o więc o 1448. O 15,6 proc. spadła też liczba wypadków śmiertelnych (z 2074 w 2021 r. do 1750 w 2022 r.). W ubiegłym roku w wypadkach rannych zostało 24 807 osób, czyli o 1608 osób (6,1 proc.) mniej niż w 2021 roku. O 62 232 spadła również liczba kolizji drogowych.
Skoro bardziej rygorystyczne prawo poprawiło bezpieczeństwo, to dlaczego PiS wycofuje się z niektórych przepisów? "W toku oceny funkcjonowania przyjętych rozwiązań zauważono, iż nie każdy z wprowadzonych instrumentów jest niezbędny do zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego" – to odpowiedź partii rządzącej.
Jak się okazuje, nie jest jedyny argument. PiS nie ukrywa, że wzięło pod uwagę badania opinii publicznej i powołuje się na raport Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRIS "Opinie na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego i zaostrzenia kar".
Niezadowoleni kierowcy
Z przywoływanych badań wynika, że "codzienni kierowcy (w tym zawodowi) znacznie częściej niż pozostali uważają, że wydłużenie do dwóch lat czasu obowiązywania punktów karnych nie wpływa na bezpieczeństwo ruchu drogowego. 55 proc. jest zdania, że powinno się skrócić czas obowiązywania punktów karnych z 2 lat do 1 roku. Ponad połowa badanych opowiada się za przywróceniem kierowcom możliwości redukcji liczby punktów karnych poprzez uczestnictwo w szkoleniu reedukacyjnym z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego" – czytamy w uzasadnieniu.
"W tym miejscu należy wskazać, że celem tych szkoleń było uświadomienie skutków naruszania przepisów ruchu drogowego, zwłaszcza przepisów kształtujących zasady bezpiecznego zachowania się w tym ruchu, dlatego też ich przywrócenie należy uznać za w pełni zasadne" – czytamy w piśmie. Kiedy o takie zmiany w 2021 roku postulowali eksperci, władza nie słuchała.
"Zaproponowane rozwiązania są zgodne z oczekiwaniami społecznymi (…) zmiana będzie miała istotny wpływ na kierowców zawodowych, którzy rocznie pokonują setki tysięcy kilometrów. Dotychczas obowiązujące przepisy są szczególnie uciążliwe i dotkliwe dla kierowców realizujących przewozy krajowe. W aktualnym stanie prawnym podmioty te są narażone na ryzyko szybszej utraty uprawnień do kierowania pojazdem, ponieważ wraz z liczbą pokonanych kilometrów zwiększa się prawdopodobieństwo popełnienia wykroczenia" – przekonuje PiS.
Konkolewski: "PiS gasi własne pożary"
- Rządzący gaszą własne pożary. Wystraszyli się głosu suwerena i teraz puszczają do nich oko. Zastanawiam się tylko, ile tu jest szczerego bicia się we własne piersi, a ile kalkulacji, że trzeba przypodobać się wyborcom w kampanii. Na szczęście na tej zmianie wszyscy zyskamy, bo od dwóch lat mówiłem, że trzeba to zmienić – komentuje w Wirtualnej Polsce Marek Konkolewski, były policjant, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Kasowanie punktów dopiero po dwóch latach mogłoby ewentualnie funkcjonować, gdyby pozostawiono kursy doszkalające umożliwiające ich redukcję. PiS wydłużył okres do dwóch lat i zlikwidował szkolenia, pozbawiając kierowców koła ratunkowego. To był błąd, z którego rządzący się teraz wycofują i jest to ruch w kierunku normalności. Gdyby to ode mnie zależało, to wzorem innych krajów europejskich, podniósłbym jeszcze limit punktów dla kierowców zawodowych – dodaje.
Automatyczny zwrot prawa jazdy
Marek Konkolewski zwraca uwagę, że w pakiecie przyjętych zmian jest jeszcze poprawka nr 4, którą ocenia jednoznacznie pozytywnie. Ma ona wprowadzić automatyczny zwrot elektronicznego prawa jazdy po okresie zatrzymania. Obecnie po trzech miesiącach e-dokument jest zwracany dopiero po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej w wysokości 50 groszy. Obecnie niektórzy kierowcy nie zdawali sobie z tego sprawy i po upływie tego okresu wsiadali za kierownicę bez uiszczenia opłaty. W razie zatrzymania byliby traktowani jak osoba bez uprawnień.
Według propozycji "warunkiem automatycznego zwrotu jest uprzednie przekazanie do centralnej ewidencji kierowców przez organ, który wydał decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem, daty początku i końca okresu zatrzymania". – Bardzo dobre rozwiązanie, nareszcie. Od lat z tego kpiłem i apelowałem o zmiany. Kierowca, który straci prawo jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym, będzie miał niemal automatycznie odblokowany dokument, bez konieczności wnoszenia symbolicznej opłaty – dodaje ekspert.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski