PiS nie ugnie się przed Zełenskim i KE. "Zboże z Ukrainy może być problemem w kampanii"
Rząd PiS nie zamierza ustępować ani stronie ukraińskiej, ani tym bardziej Komisji Europejskiej w sprawie sporu o tranzyt zboża - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Teraz władze pracują nad wspólnym stanowiskiem z pięcioma krajami UE i tylko w takim gronie chcą przystępować do dalszych negocjacji. W tym tygodniu, jak dowiaduje się WP, planowana jest rozmowa ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy.
25.07.2023 | aktual.: 26.07.2023 08:06
Polska, Bułgaria, Węgry, Słowacja i Rumunia - to pięć krajów UE, które są dziś szczególnie poszkodowane w kontekście kryzysu zbożowego wywołanego przez agresję Rosji na Ukrainę. Wszystkie te państwa - na czele z Polską - mają odmienne interesy niż strona ukraińska.
Ukraina chce bowiem wywozić swoje zboże, co stanowi zagrożenie dla polskich rolników, którzy od ponad roku mają wielki problem z pozbyciem się zalegającego u nich ziarna ze wschodu. Dlatego - a według informacji WP jest to decyzja ostateczna - Polska nie zamierza, wbrew woli Komisji Europejskiej i władz Ukrainy, otworzyć 15 września granicy z Ukrainą na produkty zbożowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak słyszymy, Polska chce najpierw osiągnąć w tej sprawie porozumienie i wspólne stanowisko z czterema innymi krajami, zanim zacznie raz jeszcze podejmować rozmowy z KE i Ukrainą. - Pięć głosów to więcej niż jeden. Wspólne stanowisko tylko nas umacnia. Kolektywnie mamy większą siłę - słyszymy w źródłach rządowych.
Ta postawa polskich władz doprowadziła do słownych ataków pod naszym adresem ze strony najważniejszych przedstawicieli władz Ukrainy.
Stanowisko Kaczyńskiego: Pomagać, ale z głową
Skonfliktowany z prezydentem Zełenskim premier Denys Szmychal zestawił nasz kraj z Rosją i napisał na Twitterze: "Rosja zerwała zbożową inicjatywę, niszcząc infrastrukturę naszych portów czarnomorskich i po raz kolejny wywołując globalny kryzys żywnościowy. W tym krytycznym okresie Polska zamierza kontynuować blokadę eksportu zboża ukraińskiego do UE. Jest to nieprzyjazny i populistyczny krok, który będzie miał poważny wpływ na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i gospodarkę Ukrainy".
Po tym wpisie oburzenia nie kryli przedstawiciele polskich władz. Zarówno politycy z rządu, jak i przedstawiciele PiS, uznali ten komunikat szefa ukraińskiego rządu jako niedopuszczalny, a wręcz skandaliczny.
Polscy politycy podkreślają, iż nieprawdą jest stwierdzenie o tym, że Polska blokuje eksport ukraińskiego zboża do UE. Ukraińskie zboże - podkreślają rządzący - jest tranzytem transportowane przez polskie terytorium i trafia do odbiorców na zachodzie Europy.
O sprawie mówił już prezes PiS. Jarosław Kaczyński - podczas wystąpienia na Podlasiu - stwierdził w ostatni weekend, że owszem, pomaganie Ukrainie wciąż jest istotne, ale nie może być prowadzone wbrew interesowi państwa polskiego i polskich obywateli. - My pomagamy, chcemy pomagać, musimy pomagać, to jest w naszym interesie, ale to nie jest na zasadzie, że jeden daje, a drugi tylko bierze. Tak być nie może - mówił lider PiS.
Sprawa miała nawet zostać podjęta w rozmowach kierownictwa partii.
To był jasny sygnał - mówią w PiS - że nie wolno się w pewnych obszarach cofać albo za wszelką cenę iść na ustępstwa. Takim obszarem jest rolnictwo. Niemniej politycy PiS wciąż deklarują, że chcą wspierać Ukrainę w tranzycie zboża. Szkopuł w tym, że deklarowana pomoc strony ukraińskiej nie zadowala.
Rząd PiS nieugięty wobec władz Ukrainy
- Blokowanie lądowych tras eksportu zboża z Ukrainy po 15 września, gdy wygasną obecne ograniczenia w UE, jest niedopuszczalne - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Dodał, że Kijów prowadzi rozmowy w poszukiwaniu rozwiązania, które "zadowoli wszystkich". Stwierdził, że Ukraina "wierzy w porozumienie z Komisją Europejską, ale przygotowuje się na wszelkie scenariusze".
Takie stawianie sprawy nie podoba się rządzącym w Polsce. Przedstawiciele rządu PiS starają się jednak - wiemy, że to celowe działanie, by nie podgrzewać bezpośrednio sporu z Ukrainą - odnosić się w tej sprawie przede wszystkim do Komisji Europejskiej. - Nie możemy sobie pozwolić na naruszenie bezpieczeństwa rynku żywnościowego w Polsce. W związku z tym, jeżeli Komisja Europejska nie wyrazi zgody na przedłużenie tego zakazu [importu ukraińskiego zboża do Polski - przyp. red.], to my to zrobimy sami, powołując się na klauzulę bezpieczeństwa. Dlaczego? Ponieważ nie możemy zdestabilizować naszego rynku rolnego w tej sytuacji - powiedział we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller w "Salonie politycznym Trójki".
Jak zaznaczył na antenie Polskiego Radia, zboże z Ukrainy "może przejechać przez nasz kraj, ale nie może być tu rozładowywane i sprzedawane".
Wcześniej w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik rządu zwracał uwagę, że "stwierdzenie o wpływie zakazu importu ukraińskiego zboża na globalne bezpieczeństwo żywnościowe nie jest prawdziwe". Müller stanowczo po raz pierwszy w rozmowie z nami zadeklarował, że "jeśli Komisja Europejska nie wydłuży zakazu wwozu zboża z Ukrainy, to Polska sama zamknie granicę".
Jak słyszymy, nic się w tej sprawie nie zmieniło - stanowisko naszego kraju pozostaje w mocy. Nie zmieniły go również mocne słowa ze strony Wołodymyra Zełenskiego.
- Warto podkreślić, że zakaz importu nie oznacza braku możliwości tranzytu przez nasz kraj. Jeżeli Ukraina chce transportować zboże do innych krajów, to będzie miała taką możliwość. Ukraińskie zboże nie będzie mogło jednak pozostać na terenie Polski - zapewnia w rozmowie z WP Piotr Müller.
Problem w kampanii
Sprawa na pewno będzie "żyć" w kampanii wyborczej. Jak pisaliśmy, w PiS powiększa się grupa polityków, którzy wprost przyznają, że zbyt uległa wobec Ukrainy postawa osłabi wynik wyborczy (przede wszystkim na rzecz Konfederacji).
O konflikt zbożowy i jego wpływ na kampanię chcieliśmy zapytać rzecznika PiS Rafała Bochenka - członka sztabu wyborczego partii - ale nie odpowiedział na naszą prośbę o rozmowę.
Nieoficjalnie wiemy, że sprawa z punktu widzenia PiS - oczywiście w kontekście kampanijnym - może być jeszcze poważniejsza niż temat Wołynia. Data graniczna - 15 września - przypada bowiem na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi w Polsce.
Polska będzie starała się drogami dyplomatycznymi załagodzić spór z Ukrainą w kontekście zboża. W tym tygodniu - jak się dowiadujemy - planowana jest rozmowa ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski