Wściekli na rząd. Minister odpowiada rolnikom: "pokazaliśmy, że jesteśmy z wami"
- Obnażę go do gołego, ze wszystkich kłamstw - mówił WP Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław. Wywołany do odpowiedzi minister rolnictwa Robert Telus zapewnia: rolnicy nie mają powodów do obaw. Dopłaty są wypłacane, kryzys zbożowy rozwiązany, a po 15 września nie będzie problemu ze zbożem z Ukrainy. Taki jest przekaz obozu władzy.
20.07.2023 | aktual.: 21.07.2023 07:49
Według informacji Wirtualnej Polski, podczas najbliższych spotkań z wyborcami - kolejnym będzie piknik rodzinny na Podlasiu - Jarosław Kaczyński ma mówić m.in. o wsparciu rządu dla rolników.
W rozmowie z WP minister rolnictwa - który w tym tygodniu "obchodził" 100 dni swojego urzędowania - nie chce potwierdzić tych doniesień, ale bez wahania przyznaje, że jeśli chodzi o pomoc rolnikom, to rząd Zjednoczonej Prawicy ma się czym chwalić.
- Pokazaliśmy, że w trudnych sytuacjach, w tej trudnej, wojennej sytuacji, chcemy być i jesteśmy z rolnikami - stwierdza Robert Telus.
Nie wszyscy rolnicy jednak podzielają ten punkt widzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd zapewnia: nie będzie kłopotu po 15 września
W rozmowie z dziennikarzem WP Tomaszem Molgą jeden z żuławskich rolników - Andrzej Sobociński - z żalem i nieskrywaną złością mówił o tym, że po spadkach cen po imporcie ziarna z Ukrainy, zboże nadal zalega w magazynach. Część rolników nie potrafi go sprzedać (bo się nie opłaca), a wbrew optymizmowi ministra to nie koniec, ale początek "czarnego scenariusza dla rolników".
- Nadchodzą żniwa, gdzie skoszone zostanie zboże, wyprodukowane przy użyciu najdroższych w historii nawozów. W kolejnym "wojennym roku" cena skupu będzie grać jeszcze większą rolę - mówił zawiedziony rolnik (relacja z tej rozmowy TUTAJ).
Wiesław Gryn, działacz Oszukanej Wsi, przekonuje z kolei, że "w Polsce nadal utrzymują się bardzo niskie ceny skupu zbóż". A Andrzej Sobociński narzeka na brak dopłat.
- Politycy organizują szumne konferencje o dopłatach. To tworzy wrażenie, że my mamy niesamowite pieniądze. Skłóca się rolników z miastowymi, którzy nie znają szczegółów tych programów. Nie otrzymałem jeszcze dopłat do pszenicy, ani ludzie, których znam też nie dostali. Jednak widzieliśmy, że minister organizował konferencje, ile to milionów już wypłacił - mówił nam rolnik.
Z tymi zarzutami nie zgadza się Robert Telus. - Pomagamy przetrwać rolnikom w trudnej sytuacji i reagujemy na wszystkie trudne sprawy. Nie mówimy im, że nie ma pieniędzy albo że są gdzieś zakopane. Część z tych 15 mld zł przeznaczonych dla rolnictwa, rolnicy widzą już na swoich kontach. Kiedy spotykam się z rolnikami, to dziękują nam, że z nimi jesteśmy - przekonuje minister.
Jak ocenia, rządowi "udało się opanować kryzys zbożowy". - Oczywiście wiemy, że niedługo będą żniwa i mogą być pewne problemy. Ale do 15 września sprawa jest uregulowana. Po spotkaniu pięciu ministrów nieformalnej koalicji, której przewodzimy, mogę stwierdzić, że jesteśmy w tej sprawie jednością i będziemy wspólnie walczyć o interesy rolników - mówi Telus.
Jak już informowaliśmy, że zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy do Polski najprawdopodobniej nie zostanie przedłużony po 15 września. Taką deklarację z ust szefowej Komisji Europejskiej miał usłyszeć prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Potwierdza to również komunikat samej KE, opublikowany na początku czerwca. Ale Polska znalazła na to sposób. A przynajmniej tak deklarują rządzący.
- Albo po 15 września zostaną wypracowane w Komisji Europejskiej mechanizmy i regulacje, które uniemożliwią destabilizację polskiego rynku, albo rząd RP zrealizuje to jednostronnie - stwierdził premier Mateusz Morawiecki. Podobnie mówi nam minister rolnictwa.
- Jeżeli nie dogadamy się z KE, to my sobie poradzimy - stwierdza. - Wszystkie kraje z naszej nieoficjalnej koalicji mówią tak samo. Potrafimy sobie radzić sami, chociaż nie ukrywam, że wolałbym się dogadać z Komisją. Mam nadzieję, że tak będzie, ale jak dotąd nikt nie przedstawił nam warunków merytorycznych ws. 15 września. To są polityczne decyzje Komisji. Ale my będziemy robić swoje. Będziemy bronić interesu polskiego rolnika - ocenia Robert Telus.
W środę premier Morawiecki poinformował, że jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu wwozu zboża z Ukrainy do tych pięciu krajów, to Polska sama zamknie swą granicę na te towary. Zapowiedział, że jeśli pojawią się sygnały destabilizacji na innych rynkach rolnych, dotyczące innych produktów rolnych, rząd RP zablokuje ich napływ. "Nigdy nie zostawiamy rolników samych sobie. Tak będzie też tym razem w kontekście zarówno owoców miękkich, owoców twardych i jakichkolwiek perturbacji, jakie się pojawią" - zadeklarował Morawiecki.
Minister rolnictwa: historyczne dopłaty
Minister rolnictwa mówi Wirtualnej Polsce, że po interwencji polskiego rządu w Komisji Europejskiej tranzyt zboża z Ukrainy zwiększył się dwukrotnie. - To oznacza, że Ukraina nie ma problemu z wywożeniem zboża; zboże to idzie korytarzem solidarnościowym poza Polskę, poza Ukrainę, do innych krajów. Przez ostatnie cztery miesiące wyeksportowaliśmy 4,5 mln ton zboża. To wynik lepszy niż zakładaliśmy - stwierdza Robert Telus.
Jak minister odnosi się do pretensji rolników, którzy mówili nam, że zboże wciąż zalega w polskich magazynach? - Wiem, że może nie wszyscy rolnicy zboże sprzedali - mówi nagle.
- Ja usilnie namawiałem wszystkich, żeby sprzedawali zboże wtedy, kiedy my dokonywaliśmy dopłat. To były historyczne dopłaty, 3000 zł do hektara pszenicy. Do tego trzeba doliczyć 1000 zł dopłat unijnych oraz jeszcze 500 zł na nawozy i 200 zł na paliwo. To pokrywało wszystkie koszty uprawy hektara pszenicy. A to, co rolnik sprzedał, nawet po tej historycznie niskiej cenie, to był zysk dla rolnika. Tak że rolnik nie może mówić, że państwo nie zachęcało do sprzedaży, a tym bardziej, że nie pomogło - przekonuje szef resortu rolnictwa.
Jak nam mówi, nie wie, czym kierował się rolnik, z którym rozmawiała WP: - Może czekał na lepszą cenę? Żyjemy w wolnym, rynkowym kraju, i nie mamy możliwości jako państwo narzucenia cen. My mogliśmy jedynie dopłacić, by zachęcać rolników, by sprzedawali zboże - mówi Robert Telus. Przekonuje, że "w 90-paru procentach rolnicy sprzedali swoje zboże".
Jak dodaje, to on najmocniej przekonywał, by zwiększać kwoty na dopłaty. Minister rolnictwa uważa zatem, że w tej kwestii rządowi nic zarzucić nie sposób. Podkreśla, że ci, którzy jeszcze dopłat nie otrzymali - bo na przykład sprzedali swoje zboże w późniejszym terminie - to otrzymają je, ale nieco później.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl