PiS ma gotowy scenariusz prawyborów. Wiemy, jak mają wyglądać
Trzech kandydatów w prawyborach w PiS, a decyzja w sprawie przeprowadzenia głosowania jest bliska, choć nie została jeszcze podjęta - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Jeśli tak się stanie, scenariusz zacznie realizować się w najbliższy weekend. Tymczasem prezentację swojego kandydata na 7 grudnia zapowiedziała KO.
W ciągu najbliższych dni zapadnie decyzja czy PiS zdecyduje się na prawybory prezydenckie. Gotowa jest koncepcja i wstępna decyzja o ich przeprowadzeniu już nawet zapadła, ale na razie wstrzymał ją prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Ostateczna może zapaść nawet w najbliższym czasie - podkreśla nasz rozmówca z partii. Jeśli scenariusz zostanie uruchomiony, to głosowania miałyby się odbywać na zjazdach okręgowych partii, które mają się zacząć zbierać od najbliższego weekendu.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że członkowie PiS mieliby wybierać spośród trójki kandydatów przedstawionych przez kierownictwo partii. Na dziś to Przemysław Czarnek, Tomasz Bocheński i Karol Nawrocki. Choć inny z rozmówców potwierdza pierwszą dwójkę, ale dodaje, że jeśli chodzi o trzecie miejsce, to w grę oprócz Nawrockiego wchodzą także Zbigniew Bogucki i Marcin Przydacz. - W tym przypadku ostateczna decyzja jeszcze ma zapaść - zauważa.
Taki układ sugeruje, że faworytem wyścigu byłby najbardziej rozpoznawalny Przemysław Czarnek. O tym, że jest on obecnie faworytem w prezydenckim wyścigu, pisał "Newsweek". - Taki układ to alibi dla przeciwników jego kandydatury - mówi nam osoba zbliżona do partii, która potwierdza jednocześnie, że na dziś Czarnek jest najpoważniejszą kandydaturą na kandydata. To nowość, do tej pory na lidera typowany był Karol Nawrocki.
- Tylko trzeba pamiętać, że pewniakiem dwa tygodnie temu był Nawrocki, a jeszcze wcześniej Bocheński - zauważa nasz rozmówca. Sama kandydatura Czarnka mocno dzieli PiS. - Ma szanse, bo zmobilizuje naszych wyborców i odbierze ich część Konfederacji, a potem może iść do środka - mówi zwolennik jego kandydatury. Ale są też przeciwne głosy, że Czarnek nie będzie w stanie zdobyć głosów kandydatów środka. - Do tego zmobilizuje wyborców naszych przeciwników, Czarnek to wariant wygranej KO w pierwszej turze - zauważa przeciwnik jego kandydowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sam pomysł prawyborów wpisuje się w wewnętrzną rywalizację w PiS. - Prawybory to pomysł Witek i Sasina, by Morawiecki nie przeszkodził w wyborze Czarnka - podkreśla nasz rozmówca związany z byłym premierem. - Morawiecki torpeduje prawybory, bo zwycięzca będzie miał bardzo silny mandat w partii, a to zagraża jego pozycji - zauważa z kolei polityk PiS.
Część polityków tego ugrupowania wrogich Morawieckiemu jest przekonana, że jego celem jest wyeliminowanie słabszych kandydatów, a nawet jeśli jeden z nich zostanie wskazany jako kandydat, to podmienienie go na siebie na początku przyszłego roku.
Wszystko to w celu wzmocnienia pozycji w partii. Zwolennik Morawieckiego uważa, jednak że teza, że drogą do jego wzmocnienia w partii będzie start w wyborach, jest błędna. - Bo jeśli przegra o 2 proc., to będzie argument, że inny kandydat, by wygrał. Z kolei jak dostanie mniejsze poparcie, to będzie się mówić, że to słaby wynik. Ta zasada dotyczy też Czarnka - mówi nasz rozmówca.
Paradoksalnie w scenariuszu prawyborów mógł zamieszać Donald Tusk swoim wpisem w serwisie X (dawniej Twitter - red.).
Chodzi o to, że premier potwierdził termin prezentacji kandydata przez KO i PiS może chcieć poczekać z własną decyzją, by móc lepiej pozycjonować kandydata wobec najgroźniejszego rywala. Wtedy nie byłoby już czasu na prawybory i decyzja zapadłby na poziomie kierownictwa partii.
Choć jeden z naszych rozmówców związanych z PiS nie ma wątpliwości, że decyzja KO w sprawie kandydata jest już jasna. - To, co pisze Tusk, oznacza, że wystawią Trzaskowskiego. Byliby głupi, gdyby tego nie zrobili, pokazują to badania Sadury i Sierakowskiego - podkreśla. Chodzi o badania zaprezentowane ostatnio w Krytyce Politycznej. Na pytanie, kto powinien być kolejnym prezydentem, 28,5 proc. wskazało Rafała Trzaskowskiego. Kolejny wskazany Mateusz Morawiecki miał niespełna 8 proc. Także najnowszy sondaż dla Wirtualnej Polski pokazuje, że to Trzaskowski jest faworytem.
Osoby związane z prezydentem Warszawy mówią, że mają podobne badania.
- Pojawia się jeszcze jeden nieoczywisty czynnik, dla części wyborców ówczesnej opozycji, wybory w 2020 r. były nieuczciwe i traktują Trzaskowskiego jako ich faktycznego zwycięzcę, któremu odebrano wygraną. Te wybory mają ich zdaniem to naprawić - podkreśla rozmówca.
Rafał Trzaskowski zaczął ostatnio być bardziej aktywny poza Warszawą, kilka dni temu był w Bielsku-Białej na spotkaniu z mieszkańcami. Choć broni nie składa także Radosław Sikorski, który także ma prezydenckie aspiracje. We wtorkowym programie "Trójkąt polityczny" w TVP Info Sikorski pytany, czy byłby lepszym kandydatem niż Trzaskowski odpowiedział wymijająco: - My chcemy wykonać nasz plan, aby móc go wykonać, potrzebujemy prezydenta, który będzie wypełniał swoje konstytucyjne prerogatywy. Tą prerogatywą nie jest blokowanie ustaw na rzecz jednej partii politycznej. Każdy z tych trzech kandydatów, o których mowa, tę rolę by wypełniał - powiedział szef MSZ.
Na razie KO z ostateczną decyzją czeka. Nie chce falstartu i decyzję ma ogłosić na przed świętami, by był to jeden z tematów rozmów przy świątecznych stołach.
Podobnie sprawa ma się wyjaśnić w Trzeciej Drodze.
Nie będę budował napięcia i przedłużał. Start rozważam bardzo poważnie, muszę wykonać parę procesów w głowie, jesteśmy w trakcie badań. Jeżdżę, słucham, rozmawiam z ludźmi, bo w sondaże trudno w Polsce wierzyć. To kwestia kilku tygodni, albo w lewo, albo w prawo. Nie będzie hamletyzowania - powiedział Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami.
Dodał jednak, że wybory będą nieprzewidywalne i powinny oznaczać przełamanie w Polsce duopolu. - Byłbym w stanie wygrać z Czarnkiem, Boguckim, Przydaczem czy Nawrockim. Miałbym determinację, żeby to zrobić - podkreślił Hołownia.
Pozostaje pytanie, czy jeśli pojawi się jakiś kandydat spoza głównej stawki, to może w niej zamieszać. Zdaniem części naszych rozmówców - tak. Wskazują, że w sondażach widać zmęczenie części wyborców i ich rozczarowanie. Powołują się przy tym także na inny fragment badania prof. Przemysław Sadury i Sławomira Sierakowskiego.
Chodzi o sondaż pokazujący przepływy wyborców. Wynika z niego, że dziś na KO nie zagłosowałaby blisko jedna trzecia ich wyborców z października 2023 roku, a w przypadku PiS, Lewicy i Konfederacji to około jednej czwartej głosujących na nich.
- To pokazuje potencjał zmiany. Jeśli pojawi się silny kandydat z boku sceny politycznej to wygra - zauważa rozmówca związany z PiS i wskazuje w tej roli znanego przedsiębiorcę.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl